Dziwne nauki matki dla córki...

Wczoraj wracam sobie pociągiem, który zaczyna bieg w jednym z niemieckich miast. Czytam dość specjalistyczne niemieckie czasopismo. Po polskiej stronie granicy wchodzą do przedziału dwie damy, starsza bliżej czterdziestki, młodsza zdecydowanie nastolatka. Z całą pewnością matka i córka. Obie - jak mawiało się kiedyś, nie grzeszą urodą. Z całą pewnością nie popełniają tego grzechu. Gadają o czymś tam, nie uczestniczę w żaden sposób w rozmowie, nie reaguję, więc zapewne sądzą, że nie rozumiem języka polskiego. Czytam sobie. W pewnym momencie młodsza, córka powiada do matki o swoich kłopotach ze znalezieniem partnera. I to w takim kontekście, że dzisiaj kłopot ze znalezieniem, z racji wieku, sympatii, za dwa dni = chłopaka, potem narzeczonego a w perspektywie - męża. Lipa, powiada młodsza. Spokojnie czytam, nie chcąc zdradzić, że przypadkiem uczestniczę w tak jednak intymnych zwierzeniach, w dodatku dość dramatycznych dla nastolatki, ale myślę sobie: faktycznie, z taka facjatą, lipa.Patrząc na mamusie, facjata nastolatki raczej z wiekiem nie ulegnie samoczynnemu liftingowi. Szkoda, bo co dzieciak winien, że matkę ma taka. Matka na to dictum odpowiada, nie przytoczę dokładnie, ale coś w tym guście: przynajmniej naucz się dobrze laskę robić... W pierwszej chwili mnie powaliło, ale potem, jako technik - praktyk, doszedłem do wniosku, że do każdej czynności trzeba dobrać właściwe narzędzie. Chociaż rozmowa w tym duchu, pomiędzy dojrzałą matka a dorastającą nastolatką, wydała mi się nader śmiałą. Co o tym myślicie, szanowne Panie?

Nie jestem kobietą,ale odpowiem Patologia jest wszędzie.Ty miałeś szczęście obserwowac to zjawisko z bliska :). A tak na poważnie,myślę że matka zdaje sobie sprawę z brzydoty swojej córki więc próbuję jej pomóc tak jak tylko potrafi " przynajmniej naucz się dobrze laske robic" haha ;)

jeżeli natura nam nie dała to trzeba znaleźć swoje najmocniejsze strony i je wymasterować

sie usmialam, heh