Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

skora0610

Bezradność wobec choroby.

Polecane posty

Witam. Szczerze mówiąc nie orientuję się czy taki temat został już poruszany na forum, liczę na jakąkolwiek pomoc z Waszej strony. Moja Mama od wielu lat była poważnie chora (tlenoterapia, astma, problemy z żołądkiem i wiele innych). W zeszłym roku trafiła na oddział pulmonologii, na którym stwierdzono bardzo poważne zatrucie dwutlenkiem węgla. Mama spędziła na tym oddziale ponad dwa tygodnie po czym wypisano Ją do domu, jak się później okazało, z jeszcze większym stężeniem dwutlenku węgla w organizmie. Po kilku dniach Mama była tak słaba, że musieliśmy wezwać pogotowie. Zawieziono Ją na oddział wewnętrzny, po kilku dniach przebywania na tym oddziale, Mama zapadła w śpiączkę... Trafiła na OIOM, ostatnie namaszczenie... wydawało się, że to już początek końca... Jednak Mama okazała się silniejsza, wybudziła się ze śpiączki, kontaktowała się z nami poprzez pisanie na kartkach, ponieważ cały czas oddychał za Nią respirator... Po jakimś czasie zaczęła sama oddychać, jednak po odłączeniu od respiratora nie wytrzymała na własnym oddechu nawet trzech dni... Obecnie oddycha sama już piątą dobę, jednak nie jest nam dane cieszyć się z tej poprawy.. Mama wpadła w psychozę, opowiada niestworzone historie, nie chce przyjmować leków, nie chce jeść, zarzuca nam że zostawiliśmy Ją samą, jest bardzo agresywna... Co robić w takiej sytuacji...? jak próbować do Niej dotrzeć...? Proszę o pomoc, jakieś rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghgb
Na pewno sie nie poddawaj, ani sie na nią nie gniewaj jak np krzyczy czy uderza... to tylko w jej glowie. choroby tak dzialaja. na spokojnie to bierz, ni denerwuj sie, ale zachecaj d ojedzenia. tabl jak rzeczywiscie nie chce to po kryjomu, w posilku czy herbatce. zycze powiodzenia. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, o poddaniu się nie ma mowy... tym bardziej o gniewaniu się na Nią... ja wiem ze to wszystko przez chorobę, że przez chorobę jest taka "obca"... mówi wiele przykrych rzeczy ale zawsze gdy wychodzę od Niej (nadal przebywa na OIOMie) mówię Jej ze bardzo Ją kocham i tęsknię... Ona często odwraca głowę... można wtedy poczuć jakby jakiś ogromny pustak spadł Ci na serce... jest to straszny czas, już od miesiąca żyję tylko z dnia na dzień... Lekarze cały czas mówili, że już lepiej nie będzie, że Mama nie ma płuc i trzeba przygotować się na najgorsze... że te zmiany w mózgu są już raczej nieodwracalne... dopóki wymagała respiratora, nie było mowy o przeniesieniu Jej na inny oddział, do domu tym bardziej... Jednak teraz ordynator wprost powiedział, ze Mama jest bardzo trudną pacjentką i jesli bedzie potrzebne łóżko to wypiszą Ją... co jesli do domu? Będzie potrzebowała całodobowej opieki, będzie żyła w swoim świecie... nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić... Dzisiaj np była tak agresywna, że wyrwała sobie cewnik...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitu pitu aż do świtu
nikt tu nie pomoże ani nie naprowadzi, lepiej do psychologa albo do lekarza pierwszego kontaktu, może oni wytłumaczą co w związku z tym masz robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitu pitu aż do świtu
możesz ją oddać do ZOL-u, tam też jest opieka lekarska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ordynator konsultował się z psychiatrą, zalecił leki, które Mama i tak dostaje... tzn teraz ich nie bierze "bo nie"... pielęgniarki starają się jakimiś podstępami podawać Jej leki ale nie zawsze się to udaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psychorocking
To smutne, że człowiek szuka na forum porady, której powinien udzielić lekarz, którego to jest praca i bierze za to w hooj kasy i dodatkowo z łapówek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitu pitu aż do świtu
jak mama taka kiepska w braniu leków, to można przez kroplówkę, zastrzyk etc. zawsze są sposoby na podanie leków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitu pitu aż do świtu
a jaka to jednostka, oprócz miażdżycy, cukrzycy, nadciśnienia i chorób kości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kroplówka niestety nie wchodzi w grę, Mama jest agresywna i wyrwałaby sobie to wszystko... Dzisiaj powiedziała ze mnie kocha po czym rzuciła we mnie kubkiem z herbatą... a ja nie umiem pogodzić się z tym, że jest jak jest i lepiej już nie będzie... Będziemy starać się o to, żeby Mama dostała się do ZOLu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3912739812
w zaden spoób do niej nie "dotrzesz", bo takie zaburzenia sa podobnie ciezkie jak np. chora wątroba, do niej tez nie mozna dotrzec, zeby zaczeła działac normalnie. W tej sytuacji najlepiej podac lek w zastrzyku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, ja to wiem... ale Mama nie da żadnej pielęgniarce do siebie podejść... dzisiaj pielęgniarka pobierała Jej krew z wenflonu który ma w szyi, musiałam trzymać Jej ręce a i tak jedną wyrwała i uderzyła pielęgniarkę w głowę... Nie umiem z tym żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3912739812
a przedtem psychicznie nie chorowała? Grunt, że nie cierpi za bardzo, a nadmierna agresja przejdzie jak dostanie odpowiednie leki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 lat temu wpadła w depresję, kiedy lekarz powiedział Jej, że na tlenie przeżyje góra 3 lata... teraz mija 8 rok od kiedy ma tlen... psychiatra wyciągnął Ją z tego i później już nigdy nie miała takich problemów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widac,ze Mama jest silna i walcxzy nie martw sie przejdzie jej ona po prostu przezyla cos dla niej strasznego i boi sie ,ze ja zostawicie itd.. Moj brat byl w spiaczce po wybudzeniu i wyjeciu respiratora tez szalal krzyczal,ze jest tam sam itd ciezko bylo. Ludzie w spiaczce moga snic i nawet miec koszmary ,ktore potem im sie mieszaja z tym co sie stalo. brat mysll,ze zostal po wypadku sam na ulicy przygnieciony przez motor co bylo nie prawda musicie byc silni i byc przy mamie ona z tego wyjdzie niech walczy dalej powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama odeszła od nas w Wielką Niedzielę, 31 marca... Mam wrażenie, że ból i pustka są coraz silniejsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może i dobrze że się juz nie męczyła...swoją drogą dziwna choroba: zatrucie dwutlenkiem węgla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koalla mądralla
:( przytulam Cię ❤️ Po antydepresantach człowiek może mieć kłopoty z empatią. Mam nadzieję, że byliście dla mamy dobrzy, bo to nie jej wina była. Ja już nie chcę pisac o tym człowieku, co umarl w Lublinie, bo respirator się zepsuł, ale w szpitalu trzeba być czujnym i chodzić koło chorego, nie zostawiać na pastwę personelu. Wyjdzie to na paranoje, ale tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×