Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość axx

Przespał się z inną jak nie byliśmy razem

Polecane posty

Gość axx

Witam serdecznie, jestem (z przerwami) z chłopakiem od 6 lat. Pierwsze 3 lata były przepiękne. Potem w wakacje coś zaczęło się między nami psuć. Moje zdanie nie miało już żadnego znaczenia. Byliśmy jeszcze wtedy studentami i planowaliśmy wspólne wakacje. Z powodów trudności finansowych jego rodziców, aby móc ze mną jechać na te wakacje musiał sobie sam na nie zarobić. Jednak znalazł pracę i uzbierał odpowiednią kwotę. Całymi dniami przeglądałam oferty last minute, on w tym czasie miał już ten wyjazd w nosie. Gdy pyt.czemu on nie szuka, odpowiadał,że ja to lepiej zrobię, po czym pewnego dnia mi oznajmił,że nie pojedzie ze mną na żadne wakacje, bo wydał pieniądze na zakup samochodu. Nie mogłam uwierzyć, że to o czym wspólnie marzyliśmy się jednak nie spełni (a przynajmniej ja wierzyłam). Od tej pory nasze stosunki były jeszcze gorsze. Wszystko kończyło się kłótnią. Głównym powodem kłótni było to, że jest mi bardzo przykro z tego powodu, że nie pojedziemy na wakacje. On wtedy mówił, że przesadzam, że byśmy pojechali na wakacje i nic by z tego nie miał, a tak to ma samochód. Moje argumenty do niego nie trafiały. Doszło do tego, że on sobie jeździł nad jezioro ze znajomymi, a mnie miał gdzieś. Nie odbierał tel.gdy płakałam, nie chciał rozmawiać jak się smuciłam. Gdy wiedział, że jest mi źle i obawiał się, że zadzwonię i popsuję mu humor po prostu wyłączał tel. Trwało to jakiś czas, teraz dokładnie nie potrafię sobie dokładnie przypomnieć,ale jakoś ok.miesiąca. Wówczas wpadłam w straszny dół. Czułam się nikomu nie potrzebna. Dodam,że aby być z moim chłopakiem musiałam wybierać albo on albo moi znajomi, gdyż nie byli w stanie go zaakceptować. Wybrałam jego, tak więc został mi tylko on. W momencie jak mnie opuścił, nie było nikogo. Do koleżanek ze studiów nie pisałam, bo uważałam, że i tak to nic nie da. Są daleko, poza tym nie chciałam ich wtajemniczać w moje życie prywatne. Uważałam, że przyjaciół poznaje się w dzieciństwie i szkole średniej,a ja swoich z tamtych czasów stracilam. Czułam się wtedy taka malutka, nic nie znacząca, nikomu nie potrzebna. Leżałam całymi dniami w łóźku, z zasłoniętymi roletami. Potrafiłam tylko płakać, wspominać, żałować... W końcu się rozstaliśmy. Jednak ja jeszcze dzwoniłam, prosiłam żeby przyjechał w nocy, bo mi źle, jednak wtedy wyłączał tel. Pewnej nocy, spłakana zadzwoniłam do jednego z moich dawnych kolegów. Powiwdziałam mu,że mi źle, w skrócie opowiedziałam syt.Zaproponował spotkanie. Następnego dnia spotkaliśmy się, żeby porozmawiać. Trochę mi ulzyło, stwierdził, że wiedział, że mój chlopak taki jest, że to flirciarz i że wcześniej czy później ten związek musiał się tak skonczyć. Następnego dnia po naszej rozmowie mój kolega wyjeżdzał. Bałam się, że znowu wpadnę w czarną rozpacz i zapytałam jednej z dawnych koleżanek czy mogę do niej przyjść. Zgodziła się i od tej pory przez następny miesiąc widywałam się z moją starą paczką gdzieś 2 razy w tyg. W tym czasie przypomniał sobie o mnie mój chłopak. Nagle miał dla mnie czas, tęsknił, był zazdrosny jak się dowiedział, że jeżdzę teraz to tu to tam, że nie siedzę już sama w domu. Potem wszystko działo się błyskawicznie. On mówił, że cierpli, że płaczę, jednak ja byłam tak zraniona, że mimo, że wciąż kochałam, bałam się zaufać. Potem zaczął mówić, że się zabije. Nagle poczułam się winna, byłam wewnętrznie rozdarta, bo wspomnienia, które miałam z piewszych lat związku były naprawdę piękne. Kiedyś nawet musiałam jechać do szukać w nocy nad jezioro, bo mówił, że chce się utopić. Mówił, że bierze leki uspokajające. Brakowało mi go,więc zaczęliśmy się znowu od czasu do czasu spotykać. W końcu od połowy września, znowu widywaliśmy się niemal codziennie. Nadszedł październik i czas powrotu na studia (studiowaliśmy w innych miastach). Myślałam,że jednak się wszystko ułoży. Mój był chłopak zamieszkał w akademiku (wcześniej mieszkał na stancji). Znowu w tyg.się rzadziej odzywał. Mówił, że to ja mu wyrządziłam krzywdę jak się rozstaliśmy w wakacje. Jednak w weekend się ze mną widywał, sypiał itp. Po pewnym czasie powiedział mi, że jednak z koleżanek, którą poznał proponowała mu seks, ale jej odmówił. Byłam wówczas z niego dumna. Nie ograniczałam go, chodził gdzie chciał. Znowu mu ufałam. Po jakimś czasie jeden z moich kolegów z czasów liceum, studiujący w tym samym mieście, powiedział mi, że widział go jak się całował z jakąś dziewczyną na imprezie. Uwierzyłam, bo nie widzialam powodu, dla któego kolega miałby kłamać. Mój chłopak najpierw się tego wyparł, potem mówił, że był pijany i że nie pamięta. Na końcu jednak przyznał, że to ona go pocałowała i to był tylko koleżeński cmok. Minęły dwa lata(raz było lepiej, raz gorzej) i znowu się rozstaliśmy. Tym razem mój chłopak oznajmił mi,że mnie już nie kocha, że chce się zabawić itp. Potrafił mnie wyrzucić jak chciałam z nim porozmawiać i chciał zapomnieć o tym co nas łączyło. Chodził wówczas ciągle na imprezy itp. Po półtorej miesiąca mu jednak przeszło i wróciliśmy do siebie. Kochałam, więc wybaczyłam,ale moje zaufanie było nadszarpnięte naprawdę pożądnie. Zaczęłam go sprawdzać, bo chciałam się upewnić, że w jego życiu jestem tylko ja. Raz jak poszedł się kąpać siedzialam przy jego kompie, weszłam na jego fb, bo nie był wylogowany. Okazało się, że nie jest tak pięknie jak myślalam. Po tym jak do siebie wrócilismy namawiał jedną dziewczynę na spotkanie (kilkakrotnie), jednak odmówiła. Flirtował z nią, domyślam się, że ona nie wiedziała o moim istnieniu. Kolega, który wcześniej mi mówił, że widział jak mój chłopak się całuje z inną, jak mnie spotkał dziwił się, że wciąż jesteśmy razem, ale nie chciał tego komentować, powiedział, że nie chce się mieszać. Na innej imprezie jedna z dziewczyn z akademika zapytała jak długo jesteśmy razem, była zdziwiona jak się dowiedziała, że tyle lat. Powiedziała mi,że nie wie, czemu na to pozwalam, Jak pyt.na co to wyjaśniła mi,że mój facet przychodził w akademiku do jej koleżanki, dużo czasu spędzali razem, że zostawał na noc. Świat mi się zawalił, nie rozumiałam, czemu ta obca dziewczyna miałaby kłamać. Na dobrą sprawę to jej wisiało to jak jest między mną ,a nim. Potem mój chłopak stwierdził, że musi powiedzieć mi prawdę, bo nie może dłużej z tym żyć. Tłumaczył, że w czasie jak nie byliśmy razem za pierwszym razem, czyli 3 lata temu , mowa tu o czasie, gdy zamieszkał w akademiku to wydarzyło się parę rzeczy, o których powinnam wiedzieć. Po pierwsze na imprezie całował się z jakąs dziewczyną, po drugie faktycznie była koleżanka, z którą spędzał dużo czasu, że pewnego dnia proponowała mu seks,ale odmówił, jednak innym razem jak przyszła do niego, zaczęli się całować i przespali się ze sobą. On jednak twierdzi,że w czasie seksu przestał i zaczął się ubierać, nie mógł tego robić, bo czuł, że wciaż kocha mnie. On też się ubrała i wyszła. Nigdy potem o tym nie rozmawiali. Potem wrociliśmy do siebie i on bał mi się o tym powiedzieć, że znowu odejdę. Jednak przyznał, że nadal się z nią widywał, na imprezach się razem bawili, ona pisała do niego. Była o mnie zazdrosna, bo chciała z nim być. Sprawdzałam jego email. W czasie jak do mnie wrócił wysyłał jej piosenki romantyczne. Jestem mu wdzięczna, że mnie oświecił. Chociaż nie wiem ile w tym prawdy. Kocham go, jednak, czuję taką pustkę i żal nie do opisania. Naprawdę nie wiem co robić. Jestem piękną kobietą, bardzo zdolną, dobrze zarabiającą, z dobrej rodziny. Kiedyś miałam wysoką samoocenę, jednak teraz przez to co się stało czuję, że widocznie jestem do niczego, że ktoś nie potrafił mnie uszanować,a miał tyle okazji. Potrafię sobie jakoś wytłumaczyć, że przespał się z kimś czy całował jak nie byliśmy razem, jednak nie umiem zrozumiec, z potem z tą osobą utrzymywał kontakt. Może ja widzę to w krzywym zwierciadle i nie ma nic złego w tym, że się wydywali, co wy o tym sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość axx
wiem,że dość długie jest to co napisałam,ale może ktoś zechce to przeczytać i spojrzy na to trzeźwym okiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania/////poznań////
za długie, ile masz lat że się tak rozpisałaś? chyba max. 25? i co to znaczy "6 lat z przerwami" dziwne ... znałam kilka par które też były ze sobą z "przerwami", żaden związek nie wytrwał próby czasu, wszystkie się rozpadły i ci ludzie nawet się do siebie nie odezwą gdy sie przypadkiem zobaczą - a nie są dziećmi, są niektórzy po 30-stce ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rogata.chogata
to jest chory związek , ja mam tak samo , wszyscy mi mowią jak jest a ja tego nie widze i ciągle daje "oststnia szanse" i wierze ze sie zmieni. nie wiem co mogę ci poradzić najlepiej zebys go zostawila ale wiem jakie to trudne, ja nie potrafilam , mamy razem nawet dziecko i w koncu wzielismy slub cywilny ale dalej jest to samo. jezeli naprawde chcesz byc szczesliwa musisz go zostawic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasleja
Dałam radę! Znajdź sobie kogoś innego - przyzwoitego chłopa. Znowu się zakochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość axx
mam pytanie. otóż, w spisie tematów widnieje, że ktoś odp.mi o 20.57, jednak jak wejdę na swój post to tego nie widać. Może mi ktoś powiedzieć dlaczego, czy muszę być zalogowana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość axx
mam 26lat. Rozpisałam się, bo nie chciałam pominąć czegoś co może komuś kto patrzy z zew.wydaje się ważne. Co do zapisu "z przerwami"miałam na myśli te dwa rozstania, które opisałam. Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Ciężko podjąć słuszną decyzję jak się kogoś kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaka,ś
tak widzisz to w krzywym zwierciadle.Ten Twój facet jest normalnym dupkiem-sama zauważyłaś,że kiedy zaczęłaś się spotykać z przyjaciółmi to sobie o Tobie przypomniał .Zostaw go i zacznij żyć normalnie.Jeżeli zostaniesz w tym związku po paru latach nie będziesz mogła patrzeć na siebie w lustrze,będziesz miała puste spojrzenie i zgorzkniały wyraz twarzy.Tak wyglądają kobiety ,które czują się nie kochane.A ty tak się czujesz.I nie ważne co on mówi-ważne jak się zachowuje i jak Ciebie traktuje. Obudż się i rozejrzyj się za przyzwoitym facetem.Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaka,ś
dodam jeszcze-posłuchaj starszej pani/ja tak o sobie/-nie warto tkwić w czymś co Ci uwiera nie licz ,że będzie lepiej,bo może być tylko gorzej.Dobrze Ci życzę. Wiem dobrze co czujesz.Wytrzymasz-ból będziesz czuła przez parę miesięcy,przed Tobą jednak całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laskfjalsgj
chore.................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość axx
opisałam to co było złe, bo to mnie boli, uwiera... ale były też piękne chwile. gdy dowiedział się, że mam podejrzenie nowotworu złośliwego był przy mnie. gdy się potem okazało, że to tylko niezłośliwy guz choć ogromny, wielkości pięści, był przy mnie w szpitalu. po operacji przemywał mi rany. gdy mnie wybudzili z narkozy to niewiele pamiętam,ale pamiętam,ale jedną z rzeczy, którą pamiętam było, że powiedział, że nigdy się tak nie bał jak podczas mojej operacji. jak go poniżałam po tym jak się dowiedziałam o wyskokach, znosił cierpliwie. Czy nie jest tak, że jakby nie kochał to by odszedł i już?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×