Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość potencjalna wariatka

Będę zarabiać dużo MNIEJ niż on - panika!

Polecane posty

Gość potencjalna wariatka

Muszę zamknąć moją firmę. Z kilku względów. Przynosi mi ona przyzwoity dochód ale prędzej czy później muszę wrócić do mojego zawodu który zamierzam "uprawiać" do emerytury (tego co robię w mojej firmie się nie da). Drugi powód jest taki, że mężowi szykuje się zmiana pracy (i miasta, a może i kraju) a moja firma zajmuje się działalnością specyficzną - taką, w której kontrakty zawiera się na rok,półtora do przodu. Póki je zawiązuję - jesteśmy uziemieni. I wszystko byłoby super, bo decyzja jest ostatecznie moja, gdyby nie wizja tego, że będę... na utrzymaniu męża de facto. W tej chwili zarabiam niewiele mniej od niego, a zejdę do ok.1,5tys/mies... I kuwa już się tego boję. Mąż jest super, nigdy mi nie pokazał że moje zarobki mają jakąś wartość ale ja się normalnie BOJĘ. Mam wdrukowane w głowę że zarobki=poczucie bezpieczeństwa. Że zarobki=szacunek. Nie wiem czego tak dokładnie się boję - może utraty jego szacunku? Ale raczej nie, on się bardzo cieszy że przestanę zajmować się firmą bo to zabierało mi multum czasu. Boję się raczej utraty własnego szacunku do samej siebie. Jesteśmy małżeństwem od 10 lat i mąż bardzo mnie kocha i zawsze wspierał. Nie dał mi nigdy powodów abym uważała że muszę zapracować na jego uznanie. A jednak ja W SOBIE noszę takie przekonanie, że moja wartość mierzy się w tym, co przyniosę do domu. Bo w czym innym??? Piękna nie jestem (niezależnie od tego co mąż mówi) dobra też nie (znowu - niezależnie od tego co mąż mówi). To co mi kuwa zostaje??? Domem już teraz zajmuję się na błysk, piekę chleby i robię makarony itd. mimo że mam robotę. Co ja do tego "dodam"? Nic mi nie daje tłumaczenie samej sobie, że trzeba coś włożyć, żeby coś wyjąć i może z czasem w moim zawodzie też będę dobrze zarabiać. Po prostu boję się strasznie. Jestem nienormalna????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potencjalna wariatka
Znam sporo kobiet w moim wieku które są na utrzymaniu męża, ale wszystkie one mają dobre wytłumaczenie: wychowują dzieci. My obydwoje tak się dobraliśmy że nie chcemy mieć dzieci. Boję się też, że będę się czuła tak gównianie, że mogę w tej kwestii zmienić zdanie, byle sobie dostarczyć jakiegoś "usprawiedliwienia istnienia". A tak przecież nie można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fref3wf
niektorzy wcale nie maja pracy i co mam ja powiedziec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potencjalna wariatka
Jeśli czujesz się ze sobą ok, i funkcjonujecie jako para ok, to nie musisz nic mówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po tylu latach malzenstwa takie dylematy? Maz Cie kocha jestescie stabilni i razem bez wzgledu na to czy bogaci czy biedni. Zamierzasz do emerytury robic ciagle to samo? Podziwiam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potencjalna wariatka
Uhh bo to nie są raczej dylematy małżeńskie tylko moje wewnętrzne :o Naprawdę do niedawna nie zdawałam sobie sprawy że jestem taka popierdolona za przeproszeniem. Tak, w moim zawodzie można spokojnie dobrze się bawić do emerytury :) ale kasy z tego może nie być dużej. Mam stały kontakt z zawodem, podejmuję zlecenia w okresie w którym moja firma ma zastój (a tak jest co roku na kilka miesięcy). No i z tego stałego kontaktu zostanie mi te 1,5tys/rękę. To nie jest kwota co miesięczna, raczej za jedno zlecenie mam - powiedzmy - 3 tys a takich zleceń kilka rocznie. Nie wykluczam, że po zamknięciu firmy może tych zleceń przybyć, ale nie jakoś dramatycznie raczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to juz Twoj wybor
czy wracasz do zawodu i zarabiasz mniej czy zajmujesz sie czyms innym (niekoniecznie tym co teraz) i dazysz do tego zeby zarabiac jak najwiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potencjalna wariatka
Mogłabym iść na łatwiznę i zwalić wszystko na rodziców którzy kochali mnie tylko warunkowo, na ich miłość musiałam sobie zawsze zapracować. Ale kuwa to nie takie łatwe. Na miłość małża nigdy nie musiałam "pracować", kocha mnie wariat już 12 lat, love bombing normalnie, a ja nadal czuje że muszę udowadniać swoją wartość. Czemu???? Rozmawiałam z nim już o tym, nie raz, i on tego w ogóle nie potrafi ogarnąć. Wbijam go co gorsza w poczucie winy że "widocznie nie dość dobrze mnie kocha i wspiera". I jak mu się wyżalam a on dochodzi do takich wniosków to mam jeszcze gorszego doła :o Normalnie masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potencjalna wariatka
To już Twój wybór - problem polega na tym że nie mam na tą chwilę ZIELONEGO pojęcia gdzie będę mieszkać za rok. Jak mogę cokolwiek rozkręcać, planować, jeżeli nie wiem nawet co to będzie za kraj? Myślałam o tym, uwierz mi. Stanęło na tym że gdziekolwiek wylądujemy, idę na dobry kurs biznesowego angielskiego i jakieś podyplomowe. I tyle planów, bo do reszty nie ma danych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to juz Twoj wybor
skad zatem przeswiadczenie ze bedziesz uprawiac swoj zawod az do emerytury? nie wiesz w jakim kraju sie znajdziecie i jakie mozliwosci otworza sie przed Toba wiec nie panikuj :). moze sie okazac ze tam czekaja takie niespodzianki o ktorych nie myslisz i okaze sie ze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo :). a meza nie doluj i nie dobijaj bo w koncu sie zmeczy i dopiero bedzie ryk. docen ze masz go za soba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potencjalna wariatka
Bo to jest zawód "międzynarodowy". Pewnie że się cieszę jak głupia że go mam, jest niesamowity i w ogóle. A ja czuję że sobie na niego nie zasłużyłam i nie zasłużę. I źle mi że będzie postawiony w sytuacji jedynego żywiciela. Cieszyło mnie to, że zapewniam mu komfort psychiczny i że jak jego poprzednia firma upadla to mógł spokojnie szukać roboty a nie umierać na zawał. Dobra, przepraszam, już nie smęcę. Chyba się musiałam wygadać :o problem tkwi we mnie, sama o widzę. Nie wiem tylko co z tym zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potencjalna wariatka
Może masz rację, może pojawią się możliwości których sobie teraz nie wyobrażam. Tego się trochę będę trzymać. Po prostu źle reaguję na taką niepewność....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fref3wf
a jaki to zawod?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potencjalna wariatka
Powiedzmy, że skończyłam ASP ze specjalizacją dekoratora wnętrz (nie jest to mój zawód ale można porównać). Zawód międzynarodowy, ale opierający się w całości na renomie konkretnej osoby. Na wybudowanie renomy trzeba lat. A my z mężem możemy nie osiąść nigdzie na stałe jeszcze przez lat X. Mogę zbierać "zawodowe punkty" - właśnie podszlifować angielski do kontaktu z klientem biznesowym, zrobić jakiś kurs. Ale dopóki nigdzie się nie zadokujemy, trudno mi będzie z tego wyciągać zarobek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×