Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RRRR2006

ROZSTANIE POMIMO MILOSCI?czy warto?

Polecane posty

HeJ! Z reguly nie jestem osoba ktora udziela sie na forach jednak w obecnej sytuacji chyba nie mam wyjscia. Jestem z moim chlopakiem ponad dwa lata. Jestesmy z roznych krajow a poznalismy sie jeszcze w innym gdzie mieszkalismy razem w tym samym hostelu. Zaczelo sie od przyjazni, nie bylo z mojej strony zadnego zainteresowania jednak z czasem przyjazn przerodzila sie w milosc i zamieszkalismy razem po 3 miesiacach z powodow raczej ekonomicznych niz milosnych.Traktowalismy to raczej jako ciekawa przygode. Ja coraz bardziej zaczynalam sie zakochiwac i kiedy on pierwszy powiedzial ze mnie kocha bylam pewna ze bedziemy razem dluzej niz przewidywane 6 miesiecy. Jednak w rozmowach o przyszlosci on czesto wspominal ze nie wie co robic bo jego planem bylo podrozowanie samemu i zdobywanie nowych doswiadczen w zyciu, gdyz wtedy to byl pierwszy raz kiedy opuscil swoje miasto zeby zyc po swojemu. Dla mnie jego slowa byly bardzo dziwne. Nie moglam pojac ze chlopak ktory twierdzi ze nigdy nikogo nie kochal tak jak mnie, nie wie czy uwzglednic mnie w swojej przyszlosci. To sprawilo ze stalam sie nerwowa i naciskajaca, ciagle pytalam o to co bedzie potem.Moj chlopak czul sie naciskany i zaczely sie klotnie. Postanowilismy wyjechac poniewaz on chcial dalej podrozwac i nasze owczesne mieszkanie nam sie kojarzylo z wieloma negatywnymi emocjami wiec chcielismy zaczac od nowa. Niestety dwa nowe miejsca do ktorych pojechalismy nie sprostaly moim lub jego oczekiwaniom.Czulam sie nieszczesliwa mimo tak wielkiej milosci.Bylam bardzo nerwowa i niespokojna i to juz byl stan parwie depresyjny. To bylo okropne dla mnie i dla niego, mimo to nie potrafilam sie poddac, uwazalam ze warto walczyc. popadalam juz w totalna depresje, nie moglam funkcjonowac jednak nie chcialam zyc bez niego.I stalo sie.To on juz nie mogl zniesc naszych klotni, byl za bardzo sparzony , poza tym w nowym miejscu nie mial rodziny, przyjaciol i nic do roboty. Tesknil za domem a moj stan nie poprawial sytuacji. Wiec wrocil do domu, ja zostalam w Polsce. Mimo to twierdzil ze mnie nie zostawia i ze dalej kocha. Musial jechac do siebie wszystko przemyslec. Dla mie bylo to jednak jednoznaczne.Czulam sie potwornie skrzywdzona, nigdy w zyciu tak nie cierpialam, nie jadlam, nie spalam.Nie moglam uwierzyc ze ktos mnie zostawil mimio milosci,uznalam ze po prostu klamal ze mnie kocha. Po okropnych 1,5 miesiaca postanowilam wrocic za granice do moich przyjaciol,czulam sie juz lepiej. Dzien przed wyjazdem napisal ze ma do zalatwienia sprawe w polsce i kiedy tu bedzie czy mozemy sie spotkac, napisalam ze nie, bo wyjezdzam ale juz czulam ze chce wrocic(wczesniej wysylal mi tez esemesy ze teskni ale traktowalam to jako czysty egoizm i ignorowalam). Potem po dlugich rozmowach i blaganiach inicjowanych przez niego wrocil i przezylismy cudowne pol roku w tym samym hostelu w ktorym sie poznalismy, wsrod naszych przyjaciol. On nie chcial wracac do tego miasta przez nasze zle doswiadczenia ale zrobil to dla mnie. Od zawsze twierdzil ze mieszkanie z dziewczyna to dla niego duza sprawa(mielismy po 23 lata) i ze on jest czlowiekiem ktory lubi duzo czasu spedzac sam, jest przyzwyczajony bo jest jedynakiem. Wczesniej ze swoimi dziewczynami widywal sie tylko kilka razy w tygodniu na pare godzin i nikogo nie kochal tak naprawde. Poza tym nie wiedzial czy jest gotowy na powazny zwiazek, ze to nie to czego teraz oczekuje od zycia, mimo to uczucie do mnie bylo silniejsze i mieszkalismy razem. Potem zabral mnie do swojego miasta, poznal z rodzicami i przyjaciolmi. Pozbnalam go wtedy troche lepiej i zauwazylam ze czasem bywa rozkapryszony ,wsrod ludzi nigdy nie jest nerwowy ale podczas wspolnego mieszkania ze mna i u siebie w domu owszem. To tak jakby najblizsi ludzie i milosc do nich go limitowaly, ograniczaly, draznily,nie pozwalay isc do przodu. Mimo to widac na kazdym kroku jego troske ,uwage o nas i ogromna wrazliwosc mimo zapedow egoistycznych jakie niewatpliwie posiada. Jak to zwykle bywalo znow sie znudzil pobytem w soim domu i chcial podrozowac. Tak sie stalo ze dostal propozycje pracy w buenos aires. byly jeszcze opcje USA i Francji jednak wybral buenos.(chcial usa , mimo ze ja bym nie mogla pojechac i byl strasznie rozdarty, nie chcial rezygnowac z marzen ani ze mnie; nie wiem co by zrobil gdyby ta opcja wypalila, bo okazalo sie jednak ze nie moze tam jechac;mysle ze pojechalby beze mnie a potem zalowal jak zwykle.) W koncu zdecydowalam pojechac z nim do buenos.Niestety znow byl rozdarty bo dalej sie klocilismy a on nie chcial zycia jak w malzenstwie i ciaglych klotniach. Poza tym twierdzi ze w zwiazku sie czuje ograniczony- bo owszem, ograniczalam go czesto wczesniej. Mimo to potem zrozumialam i dalam spokoj jednak on chyba sie przyzwyczail i czul zle jesli mial cos zrobic co wczesniej by mnie urazilo. I tak jestesmy w buenos. Staralam sie bardzo od poczatku byc pozytywna , mimo to bylo bardzo ciezko.okazalo sie ze przygoda na ktora liczyl moj chlopak to tak naprawde zycie rutynowe, praca itp poza tym inflacja, niebezpiecznie i drogo. ja to wiedzialam wczesniej gdyz jestem bardziej praktyczna, jednak mnie nie sluchal, myslal ze znow go blokuje. w duszy zrozumial ze chyba popelnil blad wyjezdzajac tak daleko na 8 miesieczny kontrakt i stal sie gburowaty i zdenerwowany. Ostatnio znowu zaczal tesknic za swoim miastem ,przyjaciolmi i latwoscia zycia. oczywiscie znowu zaczal winic zwiazek za swoje problemy. ze nie czuje sie niezalezny i nie ma przyjaciol. W tym wypadku akurat ja mam 2 prace tutaj, duzo znajomych i fajne zycie. I naprawde mu w niczym nie przeszkadzam.i on to wie i zawsze przeprasza za swoj charakter i nerwy ale twierdzi ze tak po prostu sie czuje w zwiazku i to nie maa ze mna nic wspolnego. po prostu ma taki chip, ze fun to tylko z kolegami a zycie w zwiazku to nuda i obowiazek konieczny aby byc z ukochana osoba. On twierdzi ze chce byc ze mna i bardzo mmnie kocha ale wolalby mieszkac osobno od poczatku,powoli bo teraz to juz za pozno bo sie zrazil mieszkaniem razem. ale takze nie mozemy cofnac sprawy ani nagle mieszkac osobno wiec dalej problemy. Ostatnio po naszej wiekszej klotni(gdzie ja juz tez nie wytrzymalam i bylam bardzo chamska dla niego) stweirzdil ze chce to skonczyc mimo ze mnie kocha. bo to nie jest zycie jakiego chce, bo ciagle sie klocimy, bo brak mu niezaleznosci. Troszczy sie o mnie i martwi i nie chce zostawiac samej w domu i to go blokuje przed robieniem tego co chce i poczuciem wolnosci. Po czasie ja to juz wszystko rozumiem, ze jest sparzony ze ma chwiejny charakter i zmienia czesto zdanie,ze snuje milion planow, inspiruje sie wszystkim a potem nic z tego nie wychodzi bo zycie nie jest latwe. Zawsze szuka winnych poza soba. nie umie zrozumiec ze zycie razem moze byc fajne i zabawne jesli tylko zmieni swoje nastawienie. jednak on w parze zmienia sie w zdzadzialego mezusia ktory tylko siedzi na kanapie i obwinia zwiazek o to ze nie moze ruszyc tylko na silownie lub miec zycie towarzyskie.Wiem ze potrafi nam byc cudownie razem, nawet mieszkajac wspolnie , wiem ze mozemy to zrobic ale on sie musi troche wysilic. Wiem na pewno ze jesli teraz wyjade on bedzie zadowolony moze jakis 1 miesiac i potem do niego dotrze ze to nie moja wina ze zycie jest do dupy i bedzie chcial wrocic. Na szczescie sie pracuje indywidualnie, w swojej glowie.nie mozna go szukac i oczekiwac nie robiac nic. Juz sama nie wiem. Przepraszam ze tak dlugo, ale jest to dosyc skomplikowana sprawa i pewnie wielu szczegolow nie uwzglednilam ale mimo to licze na pomoc, dzieki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za mało szczegółów
:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajshsbd
To teraz w skrócie powiedz o co chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekne wypracowanie...
co mialas z polskiego? pewnie same piątki ;) a co do faceta no cóż, typowy popapraniec emocjonalny, sam nie wie czego cche tylko sie bedziesz z nim męczyć i tyle, wiec lepiej dac sobie spokoj. wciska ci kity jaka ty wyjątkowa, bylym pewnie tak samo gadal. wspolczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×