Chcę być pożądana przez jak największą ilość mężczyzn

Wiem że to płytkie... Jestem inteligentna, mam pracę w której się realizuję. Nie potrzebuję więc komplementów na temat swojego umysłu, intelektu, bo wiem o tym. Chcę by widziano we mnie urodę. Jest to dla mnie wręcz obsesją. Zawsze gdy poznaję faceta, flirtuję z nim - głównie mową ciała. Każde moje zachowanie ma podtekst seksualny (chociaż nie zawsze zauważalny). Chcę by faceci mnie pragnęli, pożądali, chcę by walili sobie wieczorami myśląc o mnie. Pragnę tego, podnieca mnie taka myśl. Nie chcę by widzieli we mnie koleżankę, fajną osobę. Chcę by widzieli we mnie obiekt seksualny. Nie ubieram się wyzywająco, raczej w typie kobieco-romantycznym. Ale lubię pod sukienkę założyć pończochy i usiąść w taki sposób, by facet z którym rozmawiał widział koronki pończoch. Jest mi smutno, że na świecie tylu facetów nigdy mnie nie pozna i nigdy nie będzie pożądało. A może moja potrzeba nie jest aż taka dziwna? W końcu wiele kobiet chciałoby by faceci wieszali ich plakaty na ścianie, marzyli o nich. Tysiące gwiazd daje się fotografować w seksownych pozach właśnie dlatego, że chcą być pożądane przez jak największą ilość mężczyzn. Dla mnie jest to celem w życiu - być uznawana za maksymalnie seksowną i atrakcyjną.