Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tineczek

rozstanie po 5 latach..

Polecane posty

Gość tineczek

Czasami nie potrafi tego zrozumieć jak z nia na dzień można od kogoś odejść po 5 latach.. Ale od początku .. poznaliśmy się w liceum : ja grzeczna i ułożona on buntownik i imprezowicz on się kochał w mojej przyjaciółce ja mu doradzałam.. sylwestre2008 i jesteśmy razem. Ja nie chciałam .. on zabiegał zabiegał zabiegał i się udało. Wrócił do szkoły, trochę się ustabilizował. Ja zdałam maturę on w 2 klasie technikum. Ja poszłam na studia prawnicze .. na zmianę przyjeżdżałam jeden weekend ja jeden on. Wszystko pięknie. Zdał maturę. Dostał się na studia sam je wybrał. Chciał razem zamieszkać ja się obawiałam. Ale niczego nie potrafiłam mu odmówić. Zamieszkaliśmy razem.. nie było uniesień i chwil romantyczności których oczekiwałam ale on zawsze taki był więc jakoś się z tym pogodziałam. Niestety zaczęła się proza życia .. wydatki, rachunki, sprzątanie. Koledzy się smiali że go ustawiam, ze jebie go przy wszystkich .. Ale on się nie odzywał. Podobno nie chciał się kłócić. Prosiłam żeby coś powiedział, żeby miał własne zdanie, żeby nie dzownił co 3 minuty jak jestem na uczelni .. ja krzyczałam, wyprowadzałam się on uspokajał mnie i był na każdą prośbę.. drugi rok mieszkania .. studiuję dwa kierunki, pracuję jestem aktywna pozauczelnią.. przenoszę stres do domu. On zamiast wyjsć z kolegami siedzi ze mną bo się boi mnie zostawić, ja potrzebuję parę minut oddechu on wtedy chce oglądać film.. Żadnych wyjść, żadnych wspólnych wieczrów. Prosiłam powiedz coś, co Cię gryzie, wyjdz z kolegami nie odejdę tylko dlatego. On jednak wolał siedzieć ze mną. Ja jeździałam po całej polsce on wychodził na imprezy .. było dobrze. Ja pisałam z jednym chłopakiem miałam rozsterki szukałam pocieszenia ale on mi go nie dawał. W listopadzie pierwsza rozmowa, sygnały że coś jest nie tak, w grudniu otwarcie że nie chce kłótni .. nie kłócimy się ja przestaje pisać z chłopakiem wiem że chce to uratować. Wyjazd na sylwestra .. jest super. Piątą rocznicę świętujemy w górach. Zdajemy sesje. Ja przyjeżdzam do domu on zostaje .. pokłóciliśmy się że wyszedł z moimi znajomymi i z dziewczyną z którą spotykał się za moimi plecami (niby w grudniu wyjaśnone, tylko koleżanka, starsza o 3 lata moja znajoma) ale strach ze go stracę nie pozwala mi zamknąć ust. kłócimy się. dzwoni po połnocy w piątek że wrócił do domu ze kocha , tęskni , pyta czy ja kocham ..zła odpowiadam żeby poszedł spać. W sobotę wracam do domu i on mi mówi że chce się rozstać. Ze się wyprowadza, szuka mieszkania.. nie chce się kontaktować. Nie chce rozmawiać.. Co mam zrobić, na prawdę jestem silna, wiem że to też moja wina że mogłam się nie kłócić, że mogłam nie zwracać mu uwagi przy kolegach , że mogłam prać i sprzątać nawet jak byłam zbyt zmęczona a nie nakładać obowiązków na niego.. mogłam nie szukać wrażeń.. Tylko dlaczego on wszystko od razu chce przekreślić a nie naprawić skoro wreszcie udało nam się porozmawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Tylko dlaczego on wszystko od razu chce przekreślić a nie naprawić skoro wreszcie udało nam się porozmawiać..." xxx Przeczytaj to, co napisałaś a dowiesz się, dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tineczek
tylko ja też dużo dla niego zrobiłam i poświęciłam. Tylko wszyscy mówili że nie jestem dziewczyną dla niego, że mam lepsze studia, że jestem mądrzejsza, że będę więcej zarabiać.. tylko przecież to nie o to powinno chodzić. Najważniejsze powinny być uczucia. Ja też kilkakrotnie chciałam odejść - nie miałam jednak odwagi. W końcu zrozumiałam że tak na prawdę chcę być z nim. Rozumiem, że coś się z nim zbierało , skumulowało.. tylko tyle razy prosiłam żeby rozmawiał, żeby się nie bał, że go nie zostawię, że nie odejdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska kraska
Pękło, kiedys musialo, w takich zwiazkach to normalne. Albo trwaja i jedno ciagle rozkazuje krzyczy i sie kloci a drugie odreagowuje to gdzies indziej albo przychodzi moment i wybucha.. Nie daje rady i jest koniec.. U was wersja 2 .. Dlaczego? Powtorze co napisala kolezanka wyzej i dodam.. Przeczytaj to kilka razy i wszystko jasne.. Pękło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdsddfdf
tineczek po prostu mu sie znudzilas, to zwykle zero, poruchal cie, zabawil sie toba, wykorzystal ciebie, bylas darmową kochanką, praczką, sprzataczką, ale po prostu sie znudzilas dziecku i cie zostawi, poszuka innej, bo to zwykly ruchacz jest, a nie mezczyzna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdsddfdf
damascenka a ty idiotko to nic nie wymyslilas bo wtracilas 3 grosze z ktorych nic nie wynika: Przeczytaj to, co napisałaś a dowiesz się, dlaczego. - kretynski tekst ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sdsddfdf xxx Ojejku, ależ się stworku zezłościł :D To, że nie zrozumiałaś aluzji i prostego zdania, które napisałam... Cóż :D Miej pretensje do swoich rodziców :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurwiona żona
Jednym słowem zrozumiałam to tak. Ty siedziałaś wkurzona zestresowana i przemęczona a on warował przy tobie jak pies bo chciał być dla ciebie na twoje skinienie. Gdy byliście w towarzystwie znajomych ty jeździłaś po swoim facecie jak po lodowisku. W facecie coś pękło i masz to do czego doprowadziłaś. Sprawa jeszcze nie jest stracona gdyż to ty wymuszałaś na nim rozstania i chwile samotności. Może jak ochłoniesz ze swoich stresów i zaczniesz panować nad nerwami może sie udać. Ale to jest ryzyko. On może i wróci. Ale czy ty sie zmienisz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tineczek
tylko ja zawsze przy nim byłam. to nie tak że się kłóciłam o nic. prosiłam go wieloktornie płakałam i błagałam żeby powiedział co jest nie tak, żeby się nie bał wyjść z kolegami czy zrobić coś po swojemu. Tłumaczyłam że go nie zostawię, że go kocham. Sama tyle razy prosiłam kolegów żby go gdzieś wyciągnęli . Zawsze miał to co chciał ja nie poszłam gdzie, czegoś sobie odmówiłam żeby miał ciuchy takie jak chce, żeby miał na obiad na mieście, żeby poszedł do fryzjera .. na pewno za bardzo się kłóciłam tylko przecież mógł się odezwać. Zawsze jak nawet krzyczałam że się wyprowadzę to nigdy go nie zostawiłam, nigdy się nie wyprowadziłam. Przytulałam i przepraszałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość artur404
Wygląda a to że oboje żyjecie w niepewności, a zachowania którymi się kierujecie spowodowane są chęcią do uzewnętrznienia negatywnych emocji wobec siebie. Jak chcesz poogladaj sobie filmiki na videoblogu o relacjach damsko-meskich http://jakzdobywac.pl/filmy.php

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam to co napisałaś i doszłam do wniosku że to cud że aż tak długo byliście ze sobą. Nie pasujecie do siebie,takie jest moje zdanie. W tej sytuacji najlepsze jest rozstanie,nie można zyć z kimś na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdominowałaś go na maxa. Mówiłaś mu, co ma robić a czego nie. Naprawdę, nie dziwię się, że nie wytrzymał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tineczek
@Damascenka dlaczego myślisz że zdominowałąm go na maksa? Dlaczego nie pomyślisz że mógł się odezwać przecież ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tineczek
ja też chciałam mieć w im oparcie nie tylko w tym, że będę miała z kim porozmawiać jak wrócę do domu czy że będę miała wyjść z kimś na imprezę tylko że pomyśli czasem o rachunkach, o tym żeby zapłacić czynsz.. że zrobi pranie bez tygodniowego proszenia. Chciałam mieć partnera.. który gasiłby światła wychodząc na zajęcia a nie w zostawić w całym mieszkaniu pozapalane. Chciałam żeby gdzieś ze mną wyszedł, porozmawiał, zatańczył ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tineczek
ja też chciałam mieć w im oparcie nie tylko w tym, że będę miała z kim porozmawiać jak wrócę do domu czy że będę miała wyjść z kimś na imprezę tylko że pomyśli czasem o rachunkach, o tym żeby zapłacić czynsz.. że zrobi pranie bez tygodniowego proszenia. Chciałam mieć partnera.. który gasiłby światła wychodząc na zajęcia a nie w zostawić w całym mieszkaniu pozapalane. Chciałam żeby gdzieś ze mną wyszedł, porozmawiał, zatańczył ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IZAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
TEN ZWIAZEK BYŁ POGMATWANY OD POCZATKU I DLA MNIE NIE MACie szans na przetrwanie sorry za capsa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zz guziki xx
Myśle ze wyżej srasz niż dupę masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja ten niedobry
Wszyscy widzą że wina leży po stronie autorki. Facet pękł. Nie dał rady dłużej ciągnąć. Nie ma się co dziwić. A autorka nie rozumie jak to mogło być, jak do tego doszło ? Ona kocha i nie rozumie. ON TEŻ KOCHAŁ TYLKO TAK MU DOWALAŁAŚ DO PIECA ŻE FACETOWI PRZELAŁO SIĘ PRZEZ GARDŁO. PĘKŁ. BUM I KONIEC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tineczek
Ok. Najlepiej powiedzieć "wina autorki". Ale czy na prawdę nie było ważne że posprzątała, ugotowałam, uprawałam. Czy nie było ważne że napisałam każde podanie za niego, załatwiłam mu każdą sprawę. Że jak poszedł na studia miał wszystko podane - mieszkanie, moich znajomych, imprezy, wyjścia związane z moją aktywnością pozauczelnianą ... Czy nie liczyło się, że gdy rodzice dawali mu w kość zawsze byłam, gdy mówili że nic jest nie wart ja ciągnęłam i mówiłam że zda mature, żeby nie słuchał tylko wybrał takie studia jakie chce. Zapisałam go na kursy - on wolał oglądać telewizję. Chciał chodzić na siłownię - ja sportsmenką nie jestem ale chodziłam z nim. I nie dogadujcie że pewnie jestem gruba i mi się chodzić nie chciało bo fiugurę mam ok. Czy myślicie że na prawdę najważniejsze powinno być dla mnie że mam święty spokój ? że mam gdzie mieszkać, mam kase i jakieś wspacie? Czy na drugim planie powinny być moje ambicje, uczucia i wymagania? Męczyło mnie, że zawsze coś załatwiałam za niego albo ja albo jego mama.. Dostawał kasę od rodziców o jakiej nie jeden student marzy i nigdy o nic się nie umiał martwić.. więc jak pojawiły się problemy z mieszkaniem to wszystko było moją winą .. PS: Nigdy nie pokłóciłam się z nim o jego zdanie. I przy znajomych nie jeżdziłam po nich. Ewentualnie słyszeli jak przez telefon się kłócimy albo jak on nie mógł sam zdecydować tylko dzwonił do mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurwiona żona
To nie prawda że ludzie dobierają się na swoje podobieństwo. Każdy jest inny i inaczej odczuwa. Jedno jest pewne. Mogą się sobą zauroczyć nawzajem. Dopóki to zauroczenie trwa to pięknie. Ale gdy obie strony z przyzwyczajenia pozwolą na szarzyznę to........................ Można z miłości zagłaskać kota na śmierć. Ale. Z tego co napisałaś w kilku zdaniach wyłania się kobieta despotyczna, mająca w sobie nadmiar adrenaliny którą na siłę chce wtłoczyć w żyły faceta. Chodzi o to by iść na kompromis, a nie doprowadzać do zaostrzenia sytuacji. Ty doprowadziłaś perfekcyjnie do rozpadu swojego związku. Byłaś i jesteś tak zaślepiona swoim narcyzmem że nie dostrzegasz błędów w swoim postępowaniu. Nic nie da że ktoś ci to napisze. Odbierzesz to jako afront i obelgę. Będziesz w tym widziała wulgaryzmy i obraźliwe epitety. Prawda jest w lustrze. Napisz sobie na kartce jego wady i zalety. Na drugiej wypisz swoje za i przeciw. To potrwa kilka dni. Efekt będzie straszny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurwiona żona
To nie prawda że ludzie dobierają się na swoje podobieństwo. Każdy jest inny i inaczej odczuwa. Jedno jest pewne. Mogą się sobą zauroczyć nawzajem. Dopóki to zauroczenie trwa to pięknie. Ale gdy obie strony z przyzwyczajenia pozwolą na szarzyznę to........................ Można z miłości zagłaskać kota na śmierć. Ale. Z tego co napisałaś w kilku zdaniach wyłania się kobieta despotyczna, mająca w sobie nadmiar adrenaliny którą na siłę chce wtłoczyć w żyły faceta. Chodzi o to by iść na kompromis, a nie doprowadzać do zaostrzenia sytuacji. Ty doprowadziłaś perfekcyjnie do rozpadu swojego związku. Byłaś i jesteś tak zaślepiona swoim narcyzmem że nie dostrzegasz błędów w swoim postępowaniu. Nic nie da że ktoś ci to napisze. Odbierzesz to jako afront i obelgę. Będziesz w tym widziała wulgaryzmy i obraźliwe epitety. Prawda jest w lustrze. Napisz sobie na kartce jego wady i zalety. Na drugiej wypisz swoje za i przeciw. To potrwa kilka dni. Efekt będzie straszny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tineczek
Ja wiem co robiłam źle. Nie jestem narcystyczna a raczej nawet bym powiedziała zakompleksiona. Wiem, że byłam za bardzo pewna jego uczuć. Że myślałam że zawsze przy nie będzie. Wiem, że byłam beznadziejna ale on chyba też nie był bez wad. Próbowałam się zmienić, chciałam rzucić wszystko by nie przynosić stresu do domu i dać mu więcej szczęścia. Rezygnowałam ze wszystkiego z czego mogłam. On się nie zgodził, nie chciał żebym z czegoś rezygnowała. Dla mnie najważniejszy był On. Ale jeśli ktoś "zagłaskał kota na śmierć" to na pewno nie ja. piszecie tak jakbym powinna siedzieć w domu, prać,sprzątać i gotować i dziękować Bogu że Go mam. Że nie powinnam absolutnie myśleć o sobie i swoich planach. Dziękowałam Bogu że go mam ale chciałam przy tym nie zatracić siebie. Pewnie napiszesz że potraktowałam to jako obelgi itd itp tylko zastanawia mnie skąd tyle wniosków potrafisz wysunąc mimo, iż nie zdałaś nawet jednego pytania.. czy byłam szczęślia, czy byłam spełniona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×