Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutnasmmm

własna mama jak teściowa

Polecane posty

Gość a ja Cię doskonale rozumiem
będę musiała zmykać, bo czas leci, a ja jestem w proszku, dzieciaki na 8:30 zawiozę, ja mam na 10 do sklepu, jak chcesz to mogę wejść wieczorkiem to sobie popiszemy. Czasami takie wyżalenie się nawet na forum daje bardzo dużo:) Ale teraz naprawdę muszę zmykać, bo już prawie 7:30

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnasmmm
mam nadzieję że mój dzień też taki nastanie... jestem pewna że mój związek by się popsuł znacznie jakbym miała z mamą mieszkać albo chociażby u siebie ale jej odwiedziny byłyby za częste.. nie mogę jej nic mówić, postaram się powstrzymywać każde słowo, które wypowiem, czy to dobre, czy złe, bo mama aż czyha żeby się czepić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnasmmm
bardzo Wam dziękuję!!! bardzo mi pomogłyście:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja Cię doskonale rozumiem
a moja jeszcze ciągle była niezadowolona, jak czegoś nie zrobiłam była źle, jak zrobiłam było nie tak, chociażbym całe mieszkanie wylizała i wyczyściła szczoteczką do zębów, ugotowała dwudaniowy obiad, upiekła ciasto, wszystko podała i pomyła to i tak potrafiła za pół godziny powiedzieć że ja nic nie robię... pewnie to znasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnasmmm
bardzo chętnie:) miło mi się piszę;) chętnie nadal podyskutuję;p:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja Cię doskonale rozumiem
no nic ja zmykam, zajrze wieczorkiem na ten temat, bo temat ciekawy i na swój sposób bardzo mi bliski, na pewno wypowiedzą się inne córki i być może matki... Autorko jakbyś miala czas wieczorem to wejdź tutaj to jeszcze popiszemy. Papa, zyczę powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnasmmm
tak, tylko u mnie jeszcze na dodatek mogła by powiedzieć pod koniec że po co ja sprzątałam :P:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnasmmm
oki, chętnie!:) pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stanisław Bąba, koniec i trąba
Moi rodzice też są ze mnie wiecznie niezadowoleni. Odetnij się od tego. Ja wyprowadziłam się z domu mając 22 lata. wszystko źle: oceny, studia, praca - wszystko. Zero wsparcia. Nie zwierzaj się rodzicom, bądź bardziej samodzielna - masz już 26 lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stanisław Bąba, koniec i trąba
Ostatnio przeżyłam okropna sytuację - teraz się z niej śmieję, ale nie było mi do śmiechu. Mama przyjechała z moim 13 letnim bratem do mnie na ferie. Ja oczywiście obiadki, śniadanka, kolacyjki. Na wycieczki, na łyżwy. Mama nie chce nigdzie iść, ona chce siedzieć w domu, jest zmęczona - ok, biorę samego brata. Ostatniego wieczora chcieliśmy zrobić taką super super kolację, mieliśmy bardzo drogi szwajcarski ser Gruyere i zrobiliśmy z niego prawdziwe szwajcarskie fondue. Do tego białe, wytrawne wino. Mama nie dość, że nie jadła, to wręcz wykręcało ją: ser nie był smaczny, wino kwaśne. Przy mężu było mi po prostu wstyd. Wstyd, że mam taką niewdzięczną matkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odrzucona w dzieciństwie....
to wszystko jest bardzo przykre co piszecie, sama mam taką własnie matkę, bez uczuć, zimną materialistkę której zawsze mało, to dziecko które jej więcej daje jest lepsze, nigdy niczego nie doceniała tak jak pieniędzy, zawsze na wszystko i na wszystkich narzekała, nigdy nie miałam od niej wsparcia, nawet jak bardzo jej potrzebowałam. Jak poroniłam to potrafiła powiedzieć, że to moja wina, bo pracowałam, a wszystko bylo ok, wiec nie szłam od razu na l4, poroniłam w 12 tyg. prawdopodobnie z powodu jakiegoś błędu genetycznego, albo wady, ale moja m atka zamiast mnie wspierać jeszcze mi dołożyła. Do męża mi mnie zawsze obsrywała, że ja nic nie umie, do niczego sie nie nadaje, że ona mi zawsze wszystko robiła. Może i robiła ale tylko dlatego że mnie do niczego nie dopuszczała, gotować według niej nie umiałam, sprzxątać też, jak odkurzyłam to ostentacyjnie po mnie poprawiała, całe życie mi truła że jestem do niczego. Po tym jak poroniłam wpadłam w depresje, a ona zamiast mnie wspierać jeszcze mnie dobijała, na szczęście mam wokół siebie kochających ludzi, męża, teściów, szwagra, szwagierkę, przyjaciólki, znajomych. Bardziej mogę liczyć na sąsiadów niż na matke, nie chodzi mi o pomoc w czym kolwiek, ale o dobre słowo, usmiech. Od niej jakiekolwiek zainteresowanie to tylko pretensje i dołowanie mnie. Jak miałam 16 lat chciałam popełnić samobójstwo, wielokrotnie uciekałam z domu. Dopiero jak wyszłam za mąż to odżyłam, na szczęście mój mąż to wspaniały człowiek, bo wiem że dziewczyny z takich rodzin jak ja często wiążą się z awanturnikami którzy ich nie szanują. Ja mam za sobą trzy terapie, teraz jest dużo lepiej, znowu z optymizmem patrze w przyszłość, mam przyjaciół, zainteresowania, pracę, marzenia. Nie poddałam się, ale jestem pewna że gdybym dalej z nią kieszkała byłabym wrakiem człowieka, o ile w ogóle byłabym jeszcze na tym świecie. Ktoś kto nie przezył takiego czegoś nie wie jak własna matka może kogoś zniszczyć. Mam w sobie wiele żalu, złości, czuje się odrzucona, n iekochana, to bardzo boli, psycholog tłumaczył mi że ona nie umie kochać, że też miała ciężkie dzieciństwo, że nikt jej nie nauczył jak być dobrą mamą, i że moje żale i pretensje teraz są bez sensu, jedyne co mogę zrobić to wybaczyć, po to żebym mogła iść do przodu, żeby być dobrą mamą dla swoich dzieci, żeby nie powtarzać jej błędów. Ale ciągle nie mogę sie pogodzić z tym, ze nie miałam ciepłego, bezpiecznego domu jak moje koleżanki, one cieszyły się jak wracały do domu, a ja bałam się kolejnej awantury o byle co. Teraz czuję się psychicznie dużo lepiej ale tego co mi zrobiła nie da się zapomnieć, w końcu to matka która powinna być wsparciem, powinna dawać miłość, ciepło, poczucie bezpieczeństwa a nie siać strach, lęk i wpędzać w kompleksy. Dziewczyno uciekaj jak najdalej, jak masz fajnego chłopaka zamieszkaj z nim i bąź szczęśliwa:) Najgorsze jest to że taka matka nie kocha swoich dzieci, ona nie wie co to miłość. Najtrudniej własnie córce zrozumieć i zaakceptować to, pogodzić się z tym, że matka jej nie kocha. Takie matki wykorzystują swoje dzieci do własnych celów, a dzieci chcą zasłużyć na ich miłość, szacunek i uznanie robią wszystko po dyktando mamusi, która chce coraz więcej. Mi bardzo pomogły spotkania z psychologiem, który bardzo dużo mi uświadomił, pomógł mi zacząć życie od nowa, pomógł zrozumieć to że cokolwiek bym zrobiła to i tak będę tą złą, bo tak naprawdę nie liczę się ja jako osoba ale to co dam czy co zrobię dla matki, która miała coraz większe wymagania, ona mnie po prostu nie chciała, urodziła, ale nie chciała, zresztą nie raz mi to wykrzyczała, że żałuje że mnie urodziła:( Jeśli chcesz żyćnormalnie, po swojemu to uciekaj, uciekaj i nie wracaj do tej egoistki, która tobą rządzi i manipuluje! Życzę odwagi bo wiem, że mimo wszystko pewnie ją kochasz i jest Ci trudno, ale uwierz ona nie zasługuje na Twoje uczucia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odrzucona w dzieciństwie....
jeśli mimo wszystko Ci na niej zależy, chciałabyś poprawić Wasze relacje to zaproponuj jej wspólną terapię, może ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że tak bardzo Cię rani, wtedy zobaczysz czy jej na Tobie chociaż odrobine zalezy, oczywiście terapie zaproponuj wtedy kiedy sama będziesz czuła się gotowa na taki krok. Ja jak zaproponowałam mojej matce, jakiś rok po stracie dziecka żeby poszła ze mną do psychologa to powiedziała że jestem pojebana skoro jeszcze to rozpamiętuje, bo powinnam już zapomnieć, wtedy zrozumiałam że ona ma mnie i moje uczucia centralnie w dupie. Jak powiedziała że chcę z nią poprawić relacje i że taka terapia mogłaby nam pomóc to ona na to że ona ma dobre relacje a jak ja jestem pojebana to niech sama po psychiatrach chodze bo ona sobie nie bedzie wstydu robić i to jest matka.... Mówi Ci uciekaj! Zanim nie wpadłaś w depresje i masz siłe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stanisław Bąba, koniec i trąba
Moja mama całe dzieciństwo nadawała na mnie do swojej rodziny, czyli do siostry i matki. A tamta rodzina po prostu nas nie lubiła. Koniec końców matka skłóciła się ze swoją rodziną, bo matka po 45 latach życia zrozumiała, jaka jest ta rodzina... Przedtem na ferie w życiu do mnie by nie przyjechała, bo ma rodzinę i siostrę. Teraz nie ma do kogo jechać, to jedzie do mnie. Chciałabym żeby przyjeżdżały do mnie same dzieci i jej odmówić, ale boję się, że ona się załamie. Kiedyś jak żyła w komitywie ze swoją rodzinką a mnie, moje rodzeństwo i ojca miała za nic, to nawet jak miałam jakąś tajemnicę, o której niestety ona wiedziała, i bardzo prosiłam ją, aby nie mówiła tego swojej siostrze i matce, to i tak zawsze mówiła. Myślę nad terapią, ale nie wiem, gdzie miałabym i do kogo się zgłosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stanisław Bąba, koniec i trąba
Autorko, co z Tobą? Przeszedł już ktoś terapię w tym kierunku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stanisław Bąba, koniec i trąba
Czy ktos z was przechodził terapie w tym kierunku? Chodzi o bardzo małe poczucie swojej wartości? Może ktoś mógłby pomóc? Jestem z Wrocławia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnasmmm
ale ja nie potrzebuję terapii.. nie bardzo rozumiem Twoją sytuację jak dla mnie jest odmienna od mojej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnasmmm
uważam że podstawą czepiania się mojej matki jest to że nie akceptuje mojego partnera i dlatego już sama nie wie co robić jak mi dokuczyć jak zepsuć... po prostu, po przemyśleniu i przeczytaniu Waszych rad jestem tego pewna, oczywiście inne sprawy jak jej niechęć pozbycia i oddania dziecka innej osobie też tutaj ma znaczenie... ostatecznie nie rozmawiam się z mamą, ubliżyła mi i wprost zasugerowała że mój partner jej nie odpowiada co by wyjaśniało po części jej zachowanie... moim zdaniem ma kompleksy że nie jest sama z wyższych sfer i chciała się podbudować tą drugą stroną... myślenie na poziomie podstawówki... no ale cóż różni są ludzie wiem jedno że nigdy nie mogłabym stworzyć związku z taką osoba jak ona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×