Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zadzwonilam wcozraj na policje

na srodku jeziora siedzial rybak z 5 latkiem

Polecane posty

Gość zadzwonilam wcozraj na policje

policja mnie poinformowala, ze to nie jest wykroczenie. dodam, ze u nas jest 0 stopni albo 1 plus. lód jest słaby. dziecko biega po całym jeziorze...denerwuje mnie to strasznie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkkjkjkjk
nie masz innych zmartwien? skoro stal to wiedzial co robi, lod nie roztapia sie w ciagu kilku minut, jak bylem dzieckiem to biegalismy po takim jeziorze z kolegami i zyjemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadzwonilam wcozraj na policje
za duzo tragedii dookoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkkjkjkjk
Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominany z nostalgią lata 80. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również. Nie chodziliśmy do pywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki. Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo - jak zwykle. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na Milicję, żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a Milicja zajmowała się sprawami dorosłych. Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. Pies łaził z nami - bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na "sznurku od presy" i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierząta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce. Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, Każdy dzieciak to wiedział. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł. Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziękujemy rodzicom za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas „dobrze wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu. A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadzwonilam wcozraj na policje
czy są tu tylko zwolennicy wychowywania dziecka przez nieodpowiedzialnych ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkkjkjkjk
to nie jest nie odpowiedzialnosc ale zdrowy rozsadek- jak moje dziecko wdrapuje sie na drzewa albo drabinki to myslisz ze nie boje sie ze spadnie? ale powtarzam sobie w myslach -"do gory nie poleci"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadzwonilam wcozraj na policje
dobrze zatem ty pozwolisz ja to, ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapuś jesteś
rozumiem gdyby był powód ale jaki był powód? Kiedyś w zimę i ja chodziłam ze starszym rodzeństwem po jeziorze i co? A Ty robisz z igły widły kłopot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapuś jesteś
A jak dziecko wspina się na placu zabaw na drabince to też zadzwonisz na policję? Bo spadnie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapuś jesteś
A Pan rybak to pewnie nie raz siedzi na tym jeziorze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co zrobiła policja?
co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jkkjkjkjk
bardzo fajny wpis, jednak nie mozna porownywac tych dwoch wlasciwie swiatow... dlaczego?? kiedys.. wszystko bylo inne, bylo mniej swirow, ludzie byli zyczliwi, bylo zdrowsze jedzenie, mniej chemi itd itd. duzo mozna porywnywac... wiec niestety w dzisiejszych czasach tak chowac sie nie da..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jkkjkjkjk
heeehe i znowu macie super przyklad- drabinka a jezioro- jak spadnie z drabinki/ drzewa to oprocz tego ze potlucze sobie tylek czy co tam kolwiek- bedzie raczej nic strasznego, a jak wpadnie pod lod to chyba nieciekawie.. skad wy takie porownania gownaine bierzecie?1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkhskajhdfjksdlfutrg
do jkkjkjkjk- zajebisty wpis, piękne czasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahahaha jak ktos nie ma własnego zycia to szuka u innych sensacji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
09:35 [zgłoś do usunięcia] do jkkjkjkjk bardzo fajny wpis, jednak nie mozna porownywac tych dwoch wlasciwie swiatow... dlaczego?? kiedys.. wszystko bylo inne, bylo mniej swirow, ludzie byli zyczliwi, bylo zdrowsze jedzenie, mniej chemi itd itd. duzo mozna porywnywac... wiec niestety w dzisiejszych czasach tak chowac sie nie da.. lód na jeziorze zapewne był grubszy w tych dawnych, dobrych czasach;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha123456
jkkjkjkjk fajny wpis , nawet go sobie skopiowalam;p ex-D.Bill ja wiem czy taki byl inny świat? mowisz ze nie bylo świrów? ja uwazam ze byli, tak samo jak i pedofile tylko nikt o tym nie mowil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jkkjkjkjk aż mi łzy w oczach stanęły jak przeczytałam to co napisałeś :) święte słowa , święte słowa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fasfsafsa
ten wpis o tym co bylo dawniej to oklepany tekst chodzacy po internecie od kilku lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam normalna rodzine
moze i oklepane, ale jakze prawdziwe i piekne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikowetka
to chyba było 1997 r 3 rodzeństwa u nas we wsi chodziła po zamarzniętym jeziorze - nikt nie zadzwonił na policje nikt nie naskarżył rodzicom nikt nie kazał im zejść nikt sie nie zainteresował za 3 dni pochowano trójkę dzieci- topielców wszyscy we wsi rozpaczali i krzyczeli "dlaczego nikt nie zareagował " !!!! byłam w tedy dzieckiem -bardzo to przeżyłam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×