Jedno dziecko umarło, aby drugie mogło żyć...

Wczoraj w na dobre i na złe był taki przypadek. Przez zaawansowany stopień TTTS jedno dziecko zmarło. Czy któraś z Was miała taki przypadek? Jak sobie z tym poradziłyście? Były wyrzuty, dlaczego akurat to dziecko, dlaczego te żyje a tamte umarło, był czas, kiedy nie chcieliście nawet tego jednego dziecka które przeżyło kosztem drugiego?

Tak. Byłam w jednojajowej ciąży bliźniaczej... Jedno dziecko zmarło. Równie dobrze mogła umrzeć też druga dziewczynka. Nie zmarła. Długo walczyła o życie, ale nie zmarła. Jest wcześniakiem. Obecnie ma półtora roku. Jest bardzo pogodną i zdrową dziewczynką. Na początku nie było mi łatwo. W nocy śniły mi się bliźniacze wózki, że ja i chłopak chodzimy razem z bliźniaczkami na spacery... Cały czas widziałam DWÓJKĘ. Z tematem dyskusji się nie zgadzam. Moja pierwsza córka nie umarła, aby ta druga mogła żyć. Równie dobrze mogły umrzeć obie... Stał się cud , gdyz jedna przeżyla. Dziekuje Bogu za ten cud , dziekuje, ze mam corke. A o tej pierwszej, ktora zmarla, zawsze bede pamietac, zawsze bedzie w moim sercu...

Ej, ja oglądałam wczoraj na dobre i na złe, nie było takiego wątku :O

autorka pewnie ogladala powtorke na tvp seriale

to ja autorka. ogladalam ten odcinek wtedy ale przedpremierowo. zaplacilam 6 zl i obejrzalqm tydzien przed czasem. w tv byl on tydzien temu 6 czy tam 5 marca