Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie dam rady tak dłużej

Z każdym dniem tracę sens i radośc życia

Polecane posty

Gość nie jecz
Pewnie tęsknisz, bo byłaś w związku i wiesz jakie są te pozytywne strony przeżywania wszystkiego we dwoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dam rady tak dłużej
u mnie problemem nie jest brak związku, bo wiadomo jak to w związkach bywa, to nie jest sielanka, sa dobre i złe strony, więc ja do związku za bardzo nie tęsknię, lubię swoją samotność, nie lubie tylko uczucia, nad którym nie mam kontroli, a któe się jakoś we mnie zrodziło niechcący. U mnie problem jest bardziej globalny, nie ma związku tylko z facetem, ale chodzi ogólnie o zycie, nic mnie nie cieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy ruch cos moze zmienic
Potrzebujesz nowy cel w zyciu. Nawet jak zamykaja sie jedne drzwi, to otwieraja sie inne, a czasami mozna tez wejsc przez okno;) Czego pragniesz, co chcialabys zmienic. Zastanow sie nad tym i powoli do tego daz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dam rady tak dłużej
ale włąśnie chodzi o gto, ze ja juz nie wiem,c zgeo bym chciała i czego mi brakuje. to jest włąśnie problem, ze nie mam celu , wiec i nei wiem od czego zacząć, a jednak boję się radykalnych kroków - rzucenie pracy, sprzedaz domu, auta i wyjazd w długa, bo nie wiem czy nie bedeżłować, czy nie zatęsknię tułając się gdzieś po swiecie za spokojnym dniem w zaciszu mieszkania. Czuje taką pustkę, boję się zrobic cokolwiek, chociaż nie wiem, co bym chciała zrobić. Dawno nie czułam się taka rozbita, ostatni raz 8 lat temu po stracie partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy ruch cos moze zmienic
Moze wakacje z przyjacielem? A cel moze byc np. zawodowy lub zwiazany z hobby. Dodatkowe szkolenie, kurs jezykowy zagranica lub na miejscu. Mysle tez, ze dobrze byloby jakbys miala kolezanke, kogos poza przyjacielem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy ruch cos moze zmienic
Wiem, ze glupio to zabrzmi, ale moze kot albo piesek nie jest glupim pomyslem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy ruch cos moze zmienic
Jak dzisiaj u Ciebie:)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dam rady tak dłużej
o piesku marzę całe życie, ale nie chcę go skazywać na ciągłą tęsknotę. Zresztą to nie możliwe, bo pracuję całymi dniami, jak wyszłam rano o 6.30 tak dopiero teraz wróciłam... wiecie 2 prace... Jestem skonana, ale wolę taki dzień niż cały dzień w domu pogrążona w myślach jak wczoraj. Cały dzień jednak jestem wyobcowana, smutna, przygnębiona. Zaczęłam zauważać, ze każdy dzień po spotkaniu z przyjacielem mam do dupy, mega dół.Wczoraj był dramat, poryczałam sie w końcu pod prysznicem. Korci mnie , zeby poprosić go o zmniejszenie kontaktu, ale wiem, ze zacznie się lawina pytań, rozmów, wałkowania tego, a ja jestem zmęczona, nie chce mi sie gadać, analizować tego z nim. Mam "bliską" koleżankę, ale nigdy nie dostałam od niej żadnego wsparcia, bo nasze spotkania ograniczają się do tego, ze ona opowiada o swoim życiu i facecie, gada o facetach i dupie maryni, nigdy nei słucha jak móię o sobie, nigdy o nic nie pyta. To relacja jednostronna. Nie ejsttem specjalnie otwarta na znajomosci z kobietami, bo męczą mnie rozmowy o lakierach i szpilkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dam rady tak dłużej
Wakacje z przyjacielem? kochana, ja staram sie go unikać a Ty mnie na wakacje z nim wysyłasz? Ostatnio nawet wspomniał, zebysmy się wyjechali na parę dni w góry, ale szybko go zbyłam. Muszę w jakiś sposób dyskretny lekko się od niego oddalić tak, zeby nie zauważył. Jestem zmęczona tym wszystkim. Najbardziej martwi mnie to, ze nic nie mogę przełknąć. Dziś cały dzień znów nic nie mogłam zjeść, nie wiem co się dzieje, żołądek mam tak ściśniety, że nic nie mogę przełknąć :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy ruch cos moze zmienic
Moze wyjazd i potem zerwanie kontaktu byloby takim rozwiazaniem? Gdybam jakby najlepiej rozwiazac sytuacje, i moze faktyczne najpierw sprobowac na maska zblizyc sie, a jak nic nie zerwac kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy ruch cos moze zmienic
Miala byc koncowka: a jak nic, to zerwac kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy ruch cos moze zmienic
Najgorze jest aktualna sytuacja, musisz zdecydowac w ktora strone pojsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy ruch cos moze zmienic
Sprobuj zjesc mala porcje czegos, powoli po kawalku, cos lekkostrawnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyno dopóki
jesteś świadoma, że coś się złego z tobą dzieje, idź do specjalisty. Wiem wspominałaś, że byłaś u psychologa, mimo wszystko myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie na teraz psychiatra. Dlaczego tak myślę, a to dlatego, że skumulowały się w tobie wszystkie przechodzone złe emocje. Samo nie przejdzie, przecież widzisz, że myśli kłębią się, nic ciebie nie cieszy, przyjaciel zaczyna drażnić, dalej mam wyliczać? Idź do psychiatry. Teraz być może źle kojarzy się ten specjalista, ale nikt przecież o tym oprócz ciebie nie musi wiedzieć. Pomóż sobie dopóki masz jeszcze siłę. Powiedz sobie, raz kozie śmierć, idę. A nóż okaże się, że dobrze zrobiłaś i będzie z górki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość changing
Mnie równiez dopadł nastrój przygnębienia. Analizuje moje życie i tyle spraw ukazuje się jako bezpowrotnie stracone: szansa na studia, facet z którym nigdy nie będę... Mam rodzinę, pracę, dom, kilka samochodów, co z tego... Inni mają więcej, robią ciekawsze rzeczy, rozwijają się. A ja na siłę próbuję sobie wmówić, że jest dobrze. Minął czas na tyle rzeczy... Czuję się taka bezradna wobec przeciwności losu, nie mogę pomóc mojej rodzinie... Jak mucha w mazi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hydrauliik
A ja myślę, że zwyczajnie w dupach wam się przewraca Pokombinowałabyś jedna z drugą jak przeżyć od 1 do 1 to inaczej spojrzałybyście na to co macie. Pewnie że są i tacy co mają lepiej ale co z tego? Trzeba docenić i się umieć cieszyć tym co się ma Zdarza mi się pracować dla ludzi z naprawdę wielką kasą, zatrudniających setki ludzi, z ustabilizowaną zdawałoby się sytuacją rodzinną i wiecie co...mało bło wsród nich ludzi z którymi chciałbym się zamienić. Autentycznie Głowy do gry smutasy:) Idzie lato rower , morze...heh:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dam rady tak dłużej
kazdy ruch cos moze zmienic sugerujesz, żeby go pocałować, a potem jak mnie odtrąci zerwać kontakt? Niby dobre wyjście, bo i pretekst by był,a le ja tego nie zrobię. Nie ma mowy, zebym całowała faceta, który tego nie chce, no way! Próbowałam juz zerwać kontakt wcześniej ze 2-3 razy, raz była poważna rozmowa i co? nic się nie zmieniło, a w zasadzie zmieniło, zamiast spotykać się rzadziej, widzimy się coraz częściej :-O nie wiem, jak to sie dzieje, mamy tak dużo już punktów wspólnych, ze cięzko teraz te wszystkie nici pozrywać, nie wiem jak to zrobić, tłumaczyć jemu nie dam rady, a uciąć drastycznie też nie da rady. Postanowiłam powoli sie dystansować, odmawiac spotkań itp. hydraulik nie masz pojęcia o czym piszesz, czasem nie można od tak po prostu wykrzesac z siebie nic dobrego, zadnego entuzjazmu zwłaszcza, ze autentycznie brak sił i sensu na horyzoncie nie widać. Mówisz ciągle o pieniadzach, ja mam w dupie pieniądze sorry, ale tak jest. Jestem zadowolona, ze mam za co żyć, ale sobie na to SAMA zapracowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dam rady tak dłużej
Dziewczyno dopóki nie chcę faszerować się lekami, choć chciałabym teraz łyknąc coś co mnie zamuli i choć na chwilę oderwie od życia :-( ale wiem,ze nie tędy droga, zresztą nie wiem którędy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zochoa
przed wszystkim coś zjedz! :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co słychaććććććcc??
???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napisze w ten sposob..........
weź już pusta przemądrzala krowo nie podnos tego tematu bo jestes denna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bubulina1
Nie wiem, czy w dobrym miejscu się wypowiem, ale ... Jestem 54 letnią singielką, jedynaczką, która straciła ojca w wieku 15 lat, a mamę w wieku 53 lat. Będąc nastolatką byłam "chodzącym kompleksem" - bo gruba, bo nieciekawa bo... Pracowałam nad sobą i wmówiłam sobie, że jestem ok. I do dzisiaj w to wierzę. Mało tego - w pracy starałam się zawsze być dobra - i do dzisiaj mnie cenią. Choć z ostatniej pracy sama się zwolniłam, bo brak ludzkiego podejścia i mobbing - mimo wyjątkowo trudnej sytuacji na rynku pracy w Łodzi i moim minusie wieku 54 lat. Miałam w tym czasie chorą mamę po udarze mózgu, którą rehabilitowałam, walczyłam o jej jakąś sprawność, jeździłam na grzyby i na Ukrainę... bo takie miała marzenia i potrzeby. Niestety - odeszła rok temu. A ja zostałam sama. Nigdy się sama ze sobą nie nudziłam, ale miałam werwę i chęć do robienia wielu rzeczy. Skończyłąm studia (handel zagraniczny), pracowałam w wielu firmach (ciągle parłam do przodu), prowadziałm działalność gospodarczą, uzyskałam papiery rzemieślnicze na sitodruk, nauczyłam się szyć, robić masaże, nauczyłam się ćwiczeń i opieki nad osobą po udarze i sama też rehabilitowałam mamę. Kiedyś byłąm bardzo towarzyska i wręcz rozrywkowa. Teraz - choć znalazłam nową fajną pracę - nie mam żadnej motywacji do życia. Wybudowałam sama domek, w któerym mieszkam. Mam 2 psy i kota po mamie. I - najchętniej zamykam się w domu, leżę i śpię. Nic mnie nie cieszy; nic nie ma sensu. Ostatni stwierdziłam, że ja już tylko żyję i pracuję po to, aby zwiedzić jeszcze parę miejsc na Ziemi i... będę mogła odejść. Dotarło do mnie, że po odejściu mamy nie mam już po co żyć (oprócz dla siebie = robić sobie przyjemności w postaci wyjazdów) i nie mam nikogo do kochania. Co gorsza - nikt z moich znajomych i przyjaciół nie chce ze mną jeździć po świecie, bo bez biura podróży / pilota / podwózki w każde miejsce - a ja sama sobie "wydłubuję" miejsca / transport / noclegi - to dla nich zbyt extremalne wyprawy :(. Samej jeździć po świecie ... nawet ciężko mieć zdjęcia :(. Zmuszam sie więc do samotnych wypraw, bo tylko jeszcze to mnie trzyma przy życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedynak nie z wyboru
Bubulina1----wiem ze to zadne pocieszenie ale znam kilka osob choc maja mniej lat zyja jak opisujesz :( Ludzie w okolicach 30-tki, mieszkaja z kotem,psem,tylko tyle im zostalo,takich przypadkow jest mnostwo.Domyslam sie,ze mieszkasz w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bUBULINA1
Ale ja próbuje żyć... i okazuje się, że wszystko po odejściu mamy się już zmmieniła. Nawet miejsce nasze grzybowe- jeździłyśmy ta wieeeeele lat, a... dzisiaj okazuje się, że nie mogę tam pojechać na 9 dni, bo jakaś grupa może będzie na 2 dni (mówimy o końcu września!!!!!!) Wszystko co kochałam legło w gruzach.... nie wiem czy coś nowego uklecę z tych odłamkow :( Dobija mnie to wszystko. Próbuję, ale ... to wyjątkowo trudne. Wszystkie miejsca się zmieniły, komercja rządzi. Ja to wiem i nawet przyjmuję do wiadomości ale......... nasza ostoja grzybowa padła też. I to mnie strasznie zraniło. Chciałam dalej chodzić po tych duktach, obierać grzybki na podwórku i suszyć w mojej suszarce w pokoju - nie ma takiej opcji :( :( :( Wszystko umiera co kochałam :( Dobrze, że mama tego nie dożyła... Aaaaaa, wszystko się po....waliło i jest do d... chrzanu. Mam naprawdę po dziurki w nosie tej rzeczywistości. Ale chciałabym jeszcze zobaczyć Bajkał i parę innych miejsc. Może uda mi się o to zawalczyć samej ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz jest niestety bardzo dużo, często nieuczciwych dróg do samorozwoju. Przyznam, że też miałem ogromny problem decyzyjny. Na przestrzeni lat odwiedziłem wielu tzw. mistrzów duchowych, ale najwięcej wyniosłem od Jacka Adamusa ( www.hippocomos.pl ). Wskazany mistrz duchowy rozbudził mocno moje zainteresowanie cybernetyką. Obecnie prowadzę nawet bloga w tematyce i do wielu nowych rzeczy dotyczących funkcjonowania własnego charakteru dochodzę samodzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×