Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kiokik

Mój mąż jest moim wrogiem- proszę o obiektywną ocenę...

Polecane posty

Gość kiokik

Nie wiem od czego zacząć... jest źle! Właściwie już chyba nic nas nie łączy. Mamy małe dziecko, cały czas spędzamy na zajmowaniu się nim, wieczorem spędzamy w dwójkę z godzinę albo dwie, ale najczęściej wygląda to tak że jedno z nas dopada się do komputera a drugie ogląda telewizor. Nie rozmawiamy wcale. Nie mamy o czym. Obwiniamy się o wszystko. Mąż potrafi przyjść do mnie i powiedzieć mi, że nie ma czystych gaci, że nie dopilnowałam (nosz kurde! Szlag mnie wtedy trafia i mówię mu, że niech weźmie i ręcznie sobie wypierze i że jego gacie to nie mój biznes i że ja nie pilnuję ile mu czystych zostało, ale on chyba naprawdę uważa że to mój obowiązek jest żeby miał zawsze wyprane). Cały czas słyszę krytykę z jego ust- czemu nie posmarowałam córce kanapki masłem- ze mi się nie chciało, czemu moja mama pozwoliła dziecku zrobić tak, że nie powinna, że światło się świeci w przedpokoju, że chyba za mało za prąd płacimy, blablabla..... Zwraca się do mnie tonem rozkazującym- "idź zrób dziecku kolację", "idź już spać", "przebierz się w dres, po co po domu w dzinsach chodzisz i niszczysz"... czuję sie jak niewolnik- teoretycznie spływa to po mnie jak po kaczce, ale kurcze wkurza mnie że on próbuje decydowac w każdej kwestii co powinnam założyć, a co zjeśc i co teraz zrobić... Nie mamy do siebie szacunku, ja go wręcz nienawidzę za to jak mnie traktuje. Muszę się prosić żeby chciał ze mną porozmawiać, żeby razem spędzić czas. On jest miły tylko jak chce seksu, na który ja już nie mam ochoty- on o siebie nie dba i jest wiecznie dla mnie podły co mu mówię, ale on nie chce się zmienić... Na rozwód nie mam siły ani nie mam wsparcia w rodzinie więc trwam w tym chorym związku. Proszę poradźcie- jak odnosić się do męża, żeby zawiązać choć nić porozumienia, albo chociaż żeby żyć obok siebie i się nie dobijać. Czy da się coś zrobić? Powoli staję się wrakiem człowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łatwo powiedzieć
Ja mam prawie tak samo, z tą tylko różnicą że on mi nie zwraca uwagi bo ma w dupie co robię. Nic nie poradzę, bo sama nie wiem co robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiokik
Ja wiem, że to w złą stronę prowadzi... już nie raz myślałam o samobójstwie, choć na razie nie mam odwagi, ale tak sobie myślę, że któregos dnia wyjdę z domu i już nie wrócę i niech sobie wtedy sam radzi, przecież jak on PRACUJE to ja "nic nie robię"... tylko dziecka mi żal........ Teraz też ja tu się żalę na forum a on w drugim pokoju... nie przyjdzie, nie powie- "chodź misiu, pooglądamy razem film", chyba mu tam dobrze samemu. A jak ja bym do niego poszła to pewnie nawet słowem się nie odezwie, będzie leżał i mnie ignorował...bo tak nie raz już było. On często mnie ignoruje i nawet jak o coś pytam to często mi nie odpowiada (nawet jak się nie kłócimy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość holenderkaaaaaaaaaaaa
po co sie meczyc zakoncz bo tylko siebie skrzywdzisz . moj ex krytykowal mnie za wszystko, a juz w kwestii gotowania to byl specjalista przez duze ""S"". gulasz mam podlewac raz zimna woda, raz ciepla woda w zaleznosci jak zauwazy jakiej uzywam .wywalilam go z domu a on myslal ze ja nigdy tego nie zrobie dyz kochal moje pieniadze a sam byl bez grosza... od lat jestem szczesliwa w nowym zwiazku i teraz wiem co to partnerstwo,szacunek i zycie we dwoje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda żem daleko, bo bym Cię przytulił, wiem co czujesz, też byłem takim dupkiem jak Twój chłop.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiokik
Nie mam siły tego zakończyć...próbowałam rozmawiać z mamą, chociaż nie przedstawiłam jej wszystkiego, ale ona mówi- idź córuś, pogódźcie się, nie ma co się kłócić ze sobą, szkoda dziecka...no i co ja mam jej powiedzieć? Że o rozwód mi chodzi? Jeszcze tylko tego brakuje, w rodzinie kupa problemów, chorób i jeszcze ja bym im dołożyła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuppss
ja tez niemam sil na rozwod a wiem ze juz nic nie bedzie dobrze on niema pracy nieumie jej znalezc szuka i nic niema..wiem ze zwiazek z takim facetetm nie ma sensu ale tez nadal nieumiem sie rozwiesc bo mam nerwice przez problemy wiec nawet sil mi brak na rozwod! a jak nie zakoncze tego to bede tkwic w tym i nie dam szansy sobie na lepsze zycie z kims odpowiedzialnym,mamy jedno dziecko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuppss
tez niemam wsparcia w nikim w rodzinie tez kupa problemow i chorob..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łatwo powiedzieć
Dlatego się na to godzimy bo niestety pamiętamy piękne chwile, które przecież kiedyś jednak były, bo mamy wpojone chore zasady, że rodzina to świętość, że przysięga małżeńska do czegoś zobowiązuje, do tego ambicja, że się czegoś nie udało uratować itd. A jak się trafi na dupka to potem właśnie tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiokik
łatwo powiedzieć- przykro mi, że masz tak samo, nikomu nie życze takiego życia. Andromalius- No szkoda... przydałoby się bo nie mam w tym momencie żadnego oparcia w nikim. Zero przyjaciół- ze wszystkimi się skłóciliśmy, rodzina myśli, że mam super męża... holenderka- na razie nie wyobrażam sobie zakończenia związku z wielu przyczyn. Po pierwsze nie pracuję na razie bo zajmuje się dzieckiem na co zdecydowaliśmy się oboje. NAwet ostatnio mama chciała opiekować się dzieckiem, żebym ja mogła pójść do pracy. Nie zgodził się bo babcia nie będzie wychowywać nam dziecka, że wyślemy do przedszkola za rok. Ale kasę mi wypomina... mimo, ze ja tez mam własne konto na którym mam oszczędności. Po drugie zwyczajnie boję się rozwodu. Tego prania brudów. Mój mąż ma niezłą gadkę- ja jestem zahukana- on am tysiąc argumentów- ja milczę. To zawsze on jest lepiej odbierany przez otoczenie niż ja. No i trzeca rzecz- to rodzina, która jest przeciwna rozwodom...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość holenderkaaaaaaaaaaaa
ale jaki przyklad dajesz wlasnemu dziecku? czy ona nie czuje jakie sa relacje miedzy Wami rodzicami? pomysl o sobie a nie o matce i ojcu i ich chorobacha jak Ty bedziesz chora kto Ci pomoze? maz? zycie jest za krotkie aby go niszczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość holenderkaaaaaaaaaaaa
potrafie to wszystko zrozumic gdzy u mnie tez to trwalo kiedy ostatecznie uzbroilam sie w sile aby zyc i cieszyc sie zyciem bez dupka. zycze Ci sily i troche egoizmu bo zaslugujesz na szacunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiokik
Czemu tkwię w tym układzie- bo to zaszło za daleko. Gdyby nie było dziecka, miałabym siłę odejść. Tak mi się wydaje. A tak- nie wiem co mi przyniesie los... ludzie w nienawiści robią różne rzeczy. Odejdę od niego i kto wie, czy nie wpadnie na pomysł, żeby porwać mi dziecko, albo zrobić ze mnie wariatkę, żeby odebrac mi prawa rodzicielskie...a ja bym tego nie przeżyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ahs
To po co się żeniłaś? Bo tego nie kumam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiokik
holenderko- dziękuje za słowa otuchy. Ja jestem pewna że bez niego byłabym szczęśliwsza! Przynajmniej żyłabym w spokoju. Może kiedyś będę na tyle silna żeby podjąć decyzję, ale do tego chyba potrzebny mi jakiś bodzieć z zewnątrz. Póki co sama nie mam na to siły... przecież to ja będę tą złą, która rozbija rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łatwo powiedzieć
Przypuszczam, że kiokik jak się "żeniła" to dupek jeszcze nie był dupkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie dlatego że masz dziecko powinnaś odejść, to zabija Ciebie, ale jeszcze bardziej krzywdzi dziecko. A rodzina, cóż, też się do mnie nie odzywa, i wiesz co, jest JEDWABIŚCIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiokik
Ahs- wyszłam za mąż bo się kochaliśmy. Mąż jest pracowitym i inteligentym człowiekiem- to mnie w nim ujęło. O tym, ze pracowity jest tyko wtedy kiedy chodzi o kasę= dowiedziałam się dopiero po ślubie, kiedy przez rok nie mogłam doprosić się, żeby przykręcił listwy przy ścianach, czy zreperował spłuczkę (do dziś nie działa). Kiedy się poznaliśmy był czuły- wydawało mi się, że o mnie dba- mówił np "kochanie załóż czapkę bo zmarzniesz"- dziś słyszę "a ty znów bez czapki, nie wiem kto ci da na lekarza"...Kiedyś spędzaliśmy razem czas, chodziliśmy do kina, jeździliśmy w różne miejsca... dziś nie robimy już nic...bo dziecko, bo pieniadze. Przed ślubem słyszałam, że oczywiście, będziemy się dzielić obowiązkami domowymi, że kobieta to nie służąca, że mama go dobrze pod tym względem wychowała... a jak jest teraz- patrz post nr 1 pt 'brudne gacie'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość holenderkaaaaaaaaaaaa
no wlasnie ze strachu tkwisz w tym i jestes przestraszona i on to wykorzystuje a raczej ma wladze na Toba. U mnie bylo tak samo w kwesti on pan i wladca a ja sie go balam gdyz potrafil pic i straszyl mnie ze sie zabije (nie mielismy dzieci) a tylko on corke z 1 malzenstwa. on siedzial w pokoju a mnie wyganial do innego bo nie mialam prawa sluchac jego rozmow z corka i mialam tam zamknieta siedziec po uprzednim zrobieniu obiadu. po skonczonej rozmowie on rozmawial na sype z kobietami , szukal nowych znajomosci ogladal filmy porno a nawet robil sobie fotki penisa i wysylal kobietom bo ja bylam niczego nie swiadoma do czasu. nie rozmawial ze mna gdyz nie bylo o czym ja bylam maszynka do robienia pieniedzy a on wladca i mnie tlamsil jako kobiete ale do czasu... wyplakalam wiele i nie znalazlam wsparcia w nikim a tym bardziej w jego matce kiedy probowalam z nia rozmawiac to ona mnie obwinaiala ze nie potrafie zrozumiec jej syna i mam wymagania bo jestem egoistka.... teraz wiem, ze juz nigdy nie pozwole na takie traktowanie a poza tym jestem szczesliwa w nowym zwiazku i czego Ci zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ahs
Bardziej prawdopodobne, że gość ma szereg cech które kwalifikują go jako potencjalnego dupka, ale swego czasu imponowały autorce tematu. Dobra gadka, przesadna pewność siebie i tego typu sprawy. Każdy jest kowalem swojego losu, a przewidywanie konsekwencji określonych czynów, to jedna z kluczowych umiejętności człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiokik
Andromalius- wiem wiem niestety ja to wiem i nic nie umiem zrobic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ahs
Oczywiście jest tez czynnik losowy. I być może jego zachowanie faktycznie było niemożliwe do przewidzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak między nami, to powinnaś znaleźć sobie bratnią duszę w prawdziwym świecie, a nie tu na forum. Tu każdy będzie dobrym doradcą ale tylko TU i TERAZ, a w prawdziwym świecie kto Ci pomoże? Ja nie, bo nie mam takiej możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiokik
ahs- nie wiem, może masz rację. Nie wiem, nie jestem wróżką co do facetów. Miałam w życiu kilku i każdy po jakimś czasie okazywał się dupkiem. Z jednym byłam 8 lat i od niego uciekłam. Kiedy poznałam męża to wydawał się być ideałem. Zupełnie inny od tamtego- dojrzały, nie pił, nie palił, nie bluźnił, z poczuciem humoru, inteligentny, nieśmiały... miszkaliśmy razem jakiś czas i było ok. A później było juz tylko gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łatwo powiedzieć
Ahs to nie takie proste. Czy konsekwencją oddania siebie w całości mężczyźnie swojego życia ma być takie jego zachowanie? Przecież nie każdy pewny siebie facet staję się po czasie gburem, który nie szanuje swojej kobiety. Mam wrażenie, że niektórzy faceci po porostu nie powinni zakładać rodziny, bo sobie nie radzą ze zwiększonymi obowiązkami, co z kolei przekłada się na pretensje do żony o wszystko tylko bez patrzenia na siebie. Skąd się to bierze nie wiem choć już od dłuższego czasu zachodzę w głowę z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiokik
Nie wiem, może do psychologa powinnam iść po poradę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie ciągłe krytykowanie podkopuje poczucie własnej wartości i w końcu zaczniesz wierzyć w to co ci mąż mówi, że wszystko robisz źle i że jesteś do niczego już teraz nie masz siły na rozwód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×