Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość to ja ten głupi

Przysięgam ci miłość, wierność i że cię nie opuszczę

Polecane posty

Gość to ja ten głupi

„Zdrada? Mnie to nie dotyczy; moja żona jest kobietą idealną i nigdy by mnie nie zdradziła, za bardzo mnie kocha. Fajna myśl, co? Znam ją. Towarzyszyła mi przez lata. Cholernie żałuję, że w nią wierzyłem, naprawdę cholernie tego żałuję. Okazało się, że wiara w siłę i miłość kobiety są złudne. Nawet jeśli jest naprawdę wartościową osobą, nawet jeśli od lat jest największym wsparciem i wytchnieniem dla swojego faceta nawet jeśli nigdy się na niej nie zawiodłeś, zawsze mogłeś liczyć na jej pomoc nawet wtedy gdy wybacza Twoje humory i kaprysy, wspiera w trudnych chwilach, przytulała kiedy tego potrzebujesz nawet wtedy nie powinieneś wierzyć, że jest tylko Twoja i nigdy Cię nie zdradzi. Ba, nie możesz w to wierzyć nawet wtedy gdy ona sama jest o tym przekonana NIGDY W TO NIE WIERZ. Jeśli uwierzysz w niezłomność i dozgonną wierność swojej kobiety zginąłeś. .x.x.x.x.x Dziesięć wspólnych lat, mnóstwo wspaniałych wspomnień, właściwie niczym niezmącona miłość, przyjaźń. Zawsze była moim największym przyjacielem, najlepszym kumplem. Być może to był błąd być może nie powinna wiedzieć o wszystkich moich myślach, o najskrytszych pragnieniach. Trudno powiedzieć jak powinien wyglądać idealny związek kiedyś myślałem, że idealnym jest ten mój. Myliłem się. Problemy w nowej pracy, jakieś załamanie, depresja, brak naprawdę szczerych rozmów, zdawkowe stwierdzenia, że jutro będzie lepiej, albo zmień tą cholerna pracę, itp Błąd! Chcesz znać swoich największych wrogów, proszę bardzo, oto oni: codzienność, monotonność, ciągłe oszczędności, wybieganie marzeniami w odległą przyszłość bez skupiania się na dzisiaj, harowanie z chęci poprawienia waszego wspólnego bytu to są wrogowie miłości one prowadzą do zdrady. Stajesz się nudny, bo codzienny, nie zaskakujesz swojej kobiety, nie zabierasz jej już na spacery w ciekawe miejsca, skupiasz się na pracy, pieniądzach, bo wydaje Ci się, że ona tego właśnie od Ciebie oczekuje. Nie wiem jaka jest Twoja kobieta, ale moja chyba potrzebowała czegoś więcej niż poczucia, że stać ją na dobre żarcie, wino i wyjazd wakacyjny. Potrzebowała prawdziwego poczucia bezpieczeństwa takiego, które pozwoli jej być pewną, że facet przytuli ją kiedy będzie jej źle, że nie będzie dawał rzeczowych rad, ale po prostu pozwoli jej sobie popłakać, a potem naleje kieliszek wina, przykryje kocem i posłucha z nią ulubionej muzyki poczucia bezpieczeństwa, które pozwoli się odprężyć i wylać całą żółć, która zebrała się po ciężkim dniu. Nie miała tego Błąd! A on on był ciekawszy miał inny sposób bycia, mówienia, inaczej wyglądał, lubił z nią rozmawiać i nie odważył się krytykować, bo przecież dopiero zaczynali znajomość. Co z tego, że miał żonę i dziecko, a ona zawsze brzydziła się facetami, którzy zdradzają swoje żony co z tego, że wcale nie był bogaty i może nawet nie był szczególnie przystojny ott zwykły facet. Ale słuchał, rozmawiał, uśmiechał się, zapraszał na własnoręcznie ugotowany obiad po prostu poświęcał jej swój czas i uwagę. Od przyjaźni się zwykle zaczyna, a potem już leci pierwszy dotyk dłoni, pierwsze przytulenie, pocałunek, pierwszy raz Gdy o tym myślę serce mi pęka, naprawdę, nie potrafię o tym spokojnie mówić łatwiej napisać. Serce mi pękło gdy dowiedziałem się, że moja żona ma romans ze swoim kolegą z pracy trzymiesięczny. Podejrzewałem to oczywiście od początku, zachowywała się inaczej, była chłodna, nie chciała się ze mną kochać, często wychodziła na imprezy ze znajomymi. Zwykle nic nie miałem przeciwko jej wizytom u znajomych, oddzielnym imprezom, późnym powrotom ale jej zachowanie po tych imprezach wskazywało na coś niedobrego. Pytałem kilkakrotnie wprost czy jest ktoś inny zawsze stanowczo zaprzeczała. Próbowała też ode mnie odejść, ale po kilku dniach wróciła, prosiła żebym ją przyjął z resztą ja walczyłem o jej powrót, wiedząc że coś zamąciło w jej głowie. Łudziłem się, że to może depresja, jakiś chwilowy spadek apetytu na seks, apatia Bzdura to był po prostu inny mężczyzna. W końcu nie wytrzymałem, sprawdziłem jej pocztę i gg znalazłem jednoznaczne wpisy. Pokazałem jej dowody, przyznała się. Byłem załamany. Wyjechałem na kilka dni nie odbierałem telefonów. Ona w tym czasie wysłała kilkadziesiąt smsów, kilkanaście razy dzwoniła. Chciała przeprosić uznała, że chce dalej ze mną być. Tyle że ja nie wiedziałem czy chcę ją widzieć. Gdyby kilka miesięcy wcześniej ktoś zapytał mnie co zrobię gdy zdradzi mnie żona, odparłbym bez namysłu odejdę!! Nie wybaczę !! Ale gdy już to się stało nie byłem pewien swoich decyzji. Ona przepraszała, błagała, żebym jej wybaczył, tłumaczyła, że się poplątała, zagubiła byłem wściekły, rozżalony, czułem się upokorzony. Przeleciało mi przed oczami całe nasze wspólne życie, całe te dziesięć wspólnych lat. Zapamiętałem mnóstwo wspaniałych chwil, kiedy byliśmy razem i żadne z nas nie myślało o innej osobie. Nikt inny się nie liczył. Przypomniałem sobie ile dla mnie zrobiła, jak przeniosła się z innego miasta, żeby ze mną studiować, choć ja mogłem bez trudu i bez wyrzeczeń z nią zamieszkać, ale chciałem mieszkać w Krakowie ona to zrozumiała i przyjechała do mnie. Pamiętam jak chcąc skosztować życia studenckiego odszedłem od niej, a po kilku miesiącach pustki i poczucia osamotnienia w obcym mieście poprosiłem, żeby pozwoliła mi wrócić przyjęła mnie bez wahania, choć sprawiłem jej tym sporo bólu pamiętam, że zawsze gdy potrzebowałem jej pomocy rzucała wszystko i biegła załatwiać jakieś moje sprawy, zawsze była przy mnie, zawsze oprócz tych trzech pieprzony miesięcy. Najwidoczniej miała dość poświęcania się choć chyba ciągle mnie kochała, to jednak egoizm musiał zostać ukarany podświadomie chciała być z kimś, kto będzie ją stawiał na piedestale a nie z zaharowanym i zwyczajnie pogubionym facetem. Po wszystkim były łzy, błaganie o wybaczenie, obietnice przeczytałem w internecie wiele wpisów, wiele różnych zdań i ostrych sformułowań. Większość internautów radziło, żeby odejść od zdradzającej osoby bo jeśli raz zdradziła, zdradzi i drugi. Ale był też jeden wpis, jeden na pięćdziesiąt, który dał mi nadzieję. Napisała kobieta, która zdradziła swojego mężczyznę. Napisała, że cztery lata temu miała romans i do dziś tego żałuje napisała, że mąż jej wybaczył i teraz mają rocznego synka, są szczęśliwi, a ona nie zamierza nigdy popełnić tego samego błędu. Rozpłakałem się jak to przeczytałem kurwa nigdy nie płaczę po takich łzawych wpisach, ale wtedy puściły mi emocje, z resztą byłem sam, mogłem sobie na to pozwolić. Pomyślałem a co jeśli to był pojedynczy błąd i to w dodatku oparty na moich własnych błędach, na kumulujących się przez lata niedomówieniach? A co jeśli już nigdy nikogo tak nie pokocham? A co jeśli będę tęsknił? Postanowiłem zaryzykować. Było cholernie ciężko obojgu. Ciągle walczyłem z własnymi myślami, widziałem ją z tym drugim oczami wyobraźni, widziałem jak się kochają, przytulają, całują. Wzbierała we mnie złość, żal, byłem wściekły, momentami nie chciałem jej widzieć. Ona płakała, ale cierpliwie to znosiła, wiedziała, że muszę to wyrzucić z siebie, że gdzieś te emocje muszą ujść. Trwało to okołu roku, kilka dni było dobrze, a potem znów dopadała mnie chandra, wściekłość, poczucie upokorzenia. W moim życiu pojawiła się też inna kobieta, która zrobiła na mnie duże wrażenie, z którą sporo i szczerze rozmawiałem poważnie rozważałem rozpoczęcie z nią wszystkiego od nowa. Ostatecznie jednak nie zdradziłem żony, mimo że przez chwilę brałem to pod uwagę, mimo że oboje mogliśmy sobie na to pozwolić czułem że nie krępują mnie już żadne obietnice skoro ona mogła zdradzić, to dlaczego ja nie mogę. Taka forma odwetu myślałem albo zwyczajnie odbudowanie zranionej dumy, urażonej miłości własnej. Chyba właśnie to drugie zdecydowało, że zaplątałem się w taki hmm dziwny związek. Ta kobieta bardzo mi pomogła, pozwoliła od nowa poczuć się facetem atrakcyjnym dla kobiet, odbudować poczucie męskości. Chciała ze mną być w chwili kiedy czułem się śmieciem, byłem dla niej mężczyzną, a nie eksponatem na domowej kanapie Mimo wszystko postanowiłem zakończyć tę znajomość i jeszcze powalczyć o żonę dać jej szansę albo raczej dać szansę nam. Ciągle nie była mi obojętna, ciągle ją kochałem. I powiem Wam cośten rok po zdradzie był najbardziej namiętnym okresem naszego związku. Co więcej, nie było żadnych niedomówień, żadnych ograniczeń. Kochaliśmy się namiętnie jak nigdy dotąd, odkryliśmy nowe możliwości w łóżku i poza nim. Nigdy nie byliśmy tak blisko siebie, nigdy tak bardzo nie staraliśmy się wzajemnie o siebie. Emocje zaczęły się uspokajać, upokorzenie zmieniać w świadomość własnych błędów i chęć ich naprawienia. Dziś (1,5 roku po) powoli wracamy do normalności. Nie źle napisałem nie wracamy, a przynajmniej nie do tej normalności sprzed zdrady. Budujemy od nowa mamy świadomość zagrożeń, świadomość, że w każdej chwili każde z nas może odejść. Już wiem, że ona nie jest moja, że mogę ją w każdej chwili stracić jeśli tylko przestanę o nią walczyć, zabiegać. Nawet najbardziej niezłomni też potrzebują zrozumienia, przyjaźni i bezinteresownej miłości. I chcę jej ją dać, bo tylko wtedy oboje mamy szansę być naprawdę szczęśliwi. Mamy szansę nie popełnić starych błędów. Tym wszystkim, którzy właśnie dowiedzieli się o zdradzie partnera mogę powiedzieć tylko jedno: przypomnijcie sobie wszystkie dobre chwile, przeanalizujcie złe, oceńcie na ile wiarygodne są zapewnienia Waszego partnera o wierności w przyszłości. Jeśli nigdy wcześniej Was nie zawodził może warto spróbować? Nie dla niego (niej), ale dla samego siebie, po to by mieć pewność, że zrobiliście wszystko dla ratowania swojego związku i to nawet jeśliby za rok czy dwa miało okazać się, że przegraliście. Chyba i tak warto zaryzykować PS: dwa lata po tym wpisie odwiedziłem ponownie swój blog Od czasu jak wybaczyłem żonie minęło już ponad 3 lata i nadal jest miedzy nami dobrze. Świadczyć może o tym to, że właśnie spodziewamy się dziecka i bardzo chcemy je wspólnie wychować. Kilka osób pytało mnie o dalszy ciąg tej historii. Jeśli więc ktoś chce przeczytać wpis po kolejnych 2 latach, to zapraszam na górę bloga do postu z dnia 09.10.2010 r. pt. „dawno mnie tu nie było, to taki swoisty c.d.n. żeby nie rzec happy end choć z nutką zwykłego życia i z całym bagażem jego problemów i obaw. .x.x.x.x. Nie wiem jak wy, ale mnie się wydaje że jeżeli człowiek chce to nie zdradzi. Al;e wiem też że czasem można wybaczyć. Wszystko zależy od nas. Obojga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy warto wracać do osoby
która zawiodła zaufanie? wybaczyć po to by już nigdy nie mieć pewności? żona żałuje, że zdradziła, czy przeciwnie, uważa, że nic się nie stało, bo nic nie straciła, a tylko zyskała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy warto wracać do osoby
przysięga dużo dla Ciebie znaczy, to dobrze, ale kilkanaście smsów czy telefonów to za mało, by uznać, że ktoś się zmienił. To ona zdradziła i to ona powinna teraz się starać odbudować to co zniszczyła. Uznałeś swoją winę w tym, że w jakiś sposób pchnąłeś ją do zdrady (nie wiem czym, tym, że byłeś po prostu inny od jego nowego przyjaciela?) Nie powinieneś dawać sobie wmawiać, że masz jej nadskakiwać za to, że Cię zmanipulowała zdradą. Biedna pokrzywdzona, teraz ją jeszcze mąż przeprasza za to że uciekła w objęcia innego bez powodu, chyba tylko ze względu na swoją lekkomyślność, głupotę, brak poszanowania dla zasad i Ciebie. Nie szanuje ani siebie ani Ciebie i niech teraz ona się płaszczy, Ty i tak jesteś za dobry że tak łatwo ją przyjąłeś po jej eskapadach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja ten głupi
Tracą obie strony. Ale można zyskać wiele. Żona wie że mógłbym odpłacić pięknym za nadobne. Wie dzisiaj że to co zrobiła nie było uczciwe. Przed zdradą była osobą inną. Żywiołową, lubiła narzucać swoje zdanie. Chciał grać pierwsze skrzypce. Robiła to. Oczekiwała zainteresowania. Z racji nawału pracy nie byłem w stanie podołać. Teraz jest kobietą cichą, spokojną. Powiedziałbym wręcz uległą. Straciła swoją werwę i siłę przebicia. Kiedyś przyznała mi ze łzami w oczach, że nie chce już być kobietą przebojową. To zniszczyło jej spokój i wiarę w siebie. Nie umiem tego wytłumaczyć. To nie ja zdradziłem. To ja zostałem zdradzony. Mam tylko czasem poczucie jakiegoś niedosytu. Że coś mi umknęło. Że straciliśmy coś obydwoje. Ja wiarę w to co piękne, bo podchodzę do nas z rezerwą. On poczucie bezpieczeństwa które straciła na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może przeczytasz. mi też wmawiała, że się pogubiła, że już nie szuka, tylko po to, aby uśpić czujność, gdy już miała drugiego. A ja głupi wierzyłem, starałem się i po co ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety ,trudno sie mowi, miłość ważniejsza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość michałłłłł
Czekaj, nie chciało mi się tego czytać dokładnie. Ale niech zakumam o co biega. Twoja żonka dawała d**y jakiemuś bawidamkowi, bo makaron na uszy jej nawinął. Mimo tego ty z nią jesteś i mówisz, że jest super w łóżku i się dogadujecie ogólnie. Moim zdaniem on heblował ją tak jak tobie nigdy nie chciała dać, czyli głęboka lacha z pluciem, połykanie spuchy, jazda na maxa w kakao. Pewnie dlatego teraz taka ochocza jest na eksperymenty z tobą. A ciebie to wszystko rajcuje i się cieszysz, że z nią jesteś. Spoko, prawdziwy mężczyzna. Jesteś ideałem dla mężczyzny...ale tylko dla kobiet. Kumasz? Dobrze, że są tacy. Dzięki takim można spokojnie pukać cudze żonki. Pozdro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szklanka raz zbita zas peknie:-) przekonasz sie:-) 'v

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdfvdc
ktos tu jest niedoinformowany :D ,albo po prostu wprowadzonyw błąd a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdfvdc
mam juz kogoś , druga strona także , wiec odpuść sobie dyrdymały i plotk zresztą czy dorośli ludzie muszą sie tłumaczyć tym którzy mają wieksze przewinienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś niezwykle mądrym człowiekiem, niezwykle świadomym swych uczuć i bardzo musisz ją kochać. Może moja historia doda Ci trochę otuchy oraz innym zdradzonym. Byłam jeszcze młoda i niedojrzała, ślub w młodym wieku. Dużo kłótni, małe doświadczenie, dopiero uczyliśmy się życia. Mąż mnie zaniedbywał, miewał humory, kłótnie o przysłowiową przesoloną zupę. Nie powiedział mi komplementu od lat, uważał za swoją gosposię i sprzątaczkę. Czułam się niedowartościowana. Wkoło wielu młodych ludzi, bawiących się, a ja bawiłam się w dom. Jedno wyjście. Poznałam faceta, spotykałam się z nim 4 razy. Doszło do pocałunku, przytulania, seksu jednak nie uprawialiśmy. Powiedziałam mężowi, dostawał furii, znienawidził mnie całym sercem. 6 lat jednak próbowaliśmy to ratować, przez te wszystkie lata znosiłam zemsty, odwety, wyzwiska, ciężar psychiczny był dla mnie nie do zniesienia, sama czułam się jak śmieć, mąż traktował mnie o wiele gorzej. W końcu się rozwiedliśmy. Do dzisiaj go kocham, moje życie i ja sama jestem w rozsypce-wrak człowieka, dopiero dochodzę do siebie, mimo, że mam 40 lat. Nie spotkałam się już więcej z żadnym facetem. On sam już mi wybaczył, ale nie wrócimy do siebie, zaczął nowe życie. Ja nie umiem się w dalszym ciągu podnieść, sama sobie nie umiem wybaczyć tego błędu. Przebaczenie to największy wyraz miłości, to największy dar, jaki możemy ofiarować drugiemu człowiekowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co kogo obchodiz czyjes zycie? Poniżał Cie a ty nie miałaś wyjścia i ulegałas? Trzeba iśc za miłościa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przysiega a czarny w sutannie z babą mężatką pod jednym dachem :D :d gdzie tu logika i wywalanie takich tematów :D czy oni sa chorzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×