Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość AurelienSama

Jak zabić uczucia?

Polecane posty

Gość AurelienSama

Ja mam własny sposób na tak zwaną "śmierć". Śmierć uczuć. Czemu tak to nazywam? Z uczuciami jest jak z życiem: jak się je straci, nie można już tego odzyskać. Oczywiście, jak przestaniesz się zabijać, to wróci. To jest jak wampir. Jest nieśmiertelny. Gdy człowiek się zamienia w wampira, nie może z powrotem zmienić się w człowieka. Ale może częściowo odzyskać człowieczeństwo. Gdy zabijesz wampira, ten wróci. W końcu jest nieśmiertelny. Czujesz. Umierasz. Wierzysz w to. Odczuwasz bezsens, obojętność. Powstrzymujesz się przed kolejnym ciosem. Czujesz? Czujesz to? Tą małą radość? Słabo, nie? Ale czujesz. To takie dziwne. Takie... obce. Naprawdę zrezygnowałam z czegoś tak wspaniałego? Takiej ciepłej radości, rozgrzewającej cię od środka niczym zachodzące słońce lśniące na twojej skórze? Jestem naprawdę okropna. Jak mogłam to zabić? Dopiero jak to straciłam, zrozumiałam, że życie jest dla mnie ważne. Nic nie pamiętam! Co się wtedy działo? Co się działo przez te dwa lata?! Nic nie pamiętam. |Nie... Pamiętam jedną rzecz. Tak... Siedziałam wtedy w szkole, na schodach do półpiętra. Na które nie pozwalali nam wchodzić. Nie wiem czemu. Chyba bali się, że się zawali albo kogoś pobiją. Nie wiem. Nie jestem sama. Jest ze mną moja przyjaciółka E. Jeszcze ktoś. K. I B-r. B-r. Ten śmierdzący głupek, autystyk podobno. Tak. Naśmiewamy się z K i B-r'a. K znowu coś boli, narzeka, jak zwykle noga. Żali się E, jest psychiczna. Właściwie, to nie jest mi tak wesoło, jak by mogło się wydawać. Rzucam szalone, rozśmieszające teksty, ale nie czuję radości czy nawet satysfakcji. Wiem, że wiodę prym w tej dziwacznej grupce niepełnosprawnych, kiedyś czułam satysfakcję. Ale byłam martwa. Czuję zimną obojętność. Nic mnie nie obchodzi, czy oni umrą, czy też nie. Wolałabym to pierwsze. Miałabym E dla siebie. Jestem egoistką prawda? Kieruję się własnym rozumem, obchodzi mnie tak naprawdę tylko jedna osoba: ja sama i moje pragnienia. Uśmiecham się lekko, niezbyt prawdziwie, nie potrafię się zdobyć na nic więcej. Uderzam przypadkiem pięścią w nos B-r'a, choć tylko markowałam. Śmiejąc się przepraszam go kilka razy, moja duma poszła w diabły, kiedy umarłam. Przepraszam, proszę, zachowuje się jak dziewczynka z dobrego domu, ale to tylko maska. Nie czuję bardzo radości. Wiem, że powinnam czuć radość, wstyd. Ale mam to w nosie!| |K ciągle gada jakieś bzdury o Bieberze i Montanie do E. Czuję nagle irytację i chwytam ją za szyję, ściskam i nagle puszczam. Śmieję się dziwnie, zimno, krótko. Siadam na ławkę pod oknem korytarza. Przerażałam E, a zarazem zaimponowałam. K płacze. Jest sterroryzowana. Teraz to straciłam. Wiem, że potrafię zabić.| Wiem, że jeśli dalej będę martwa, to kiedyś kogoś zabiję. Brak emocji, uczuć, celu pozbawia skrupułów i sumienia. Wiem, że potrafię zabić. Jeśli to przeczytasz, choćby raz, poczujesz się, jakby czegoś zabrakło. Emocje nieznacznie wygasną. Niedługo to minie. W końcu to tylko słowa. Pewnie masz ochotę się roześmiać, pomyślisz, że to jakiś pijacki bełkot. Gdybyś uwierzył, to by miało to znacznie silniejsze wrażenie. Lepiej się zastanów. Wyobraź sobie: 1.Siedzisz z kumplem, opowiada jakąś bzdurę, anegdotę, dowcip. Wybuchnąłbyś głośnym śmiechem i nie mógłbyś przestać. 2.Siedzisz i patrzysz na niego. Nie rozumiesz co w tym zabawnego. Nie rozumiesz po co w ogóle się śmiać. To nie ma sensu. Milczysz i patrzysz na niego obojętnie. Wiesz, że powinieneś się śmiać. Ale nie czujesz takiej potrzeby. 3.Kumpel patrzy na ciebie. Robi mu się głupio, ma wrażenie, że powiedział coś głupiego, nie rozumie o co ci chodzi. Czyż to nie żenujące trochę? Albo: 1.Twoja matka ląduje w szpitalu, ma ciężką chorobę. Nie zostało jej wiele czasu. Normalnie szalałabyś z rozpaczy. Robiłabyś wszystko, żeby ostatnie chwile były dla niej jak najlepsze. 2.Czujesz obojętność. Niech sobie umiera, nic to mnie nie obchodzi. I tak nie ma po co żyć. 3.Umarła. Czujesz smutek, gdzieś głęboko, głęboko wewnątrz siebie. Może nawet płaczesz, łzy są jednak dla ciebie czymś obcym, jakby ktoś ci dał kwaśną wodę na twarz. Czymś... odrażającym. Lepiej się zastanów. Jeśli jednak nie masz żadnych przyjaciół, rodziny, bliskich, jesteś gotów ich stracić, nie masz celu życia, możesz śmiało pokłonić się pod Kosą samej Śmierci. Po co mi uczucia? Nie są mi potrzebne. Są do niczego. I tak umrę, zgniję w grobie, wśród robali, za rok, tydzień, jutro, dzisiaj w tej chwili! Nie ma sensu, po co mi uczucia. To nie ma sensu. Nikogo nie potrzebuję, nie muszę czuć. I tak umrę! Nie ma co uciekać przed Śmiercią. I tak w każdej chwili może mnie samochód rozjechać, ktoś mnie zastrzeli, zadźga! Po co mi uczucia?! Ten świat jest do niczego, bez sensu! I tak wszyscy umrą, umrą! Po co mi uczucia, i tak o wszystkim zapomnę! Powtórz to! Wiele razy! Uwierz w to! Całym sercem, duszą, rozumem, sobą! Zamknij się w pokoju, w ciemności, mów to nie słabo, smutno, tylko z siłą, ogniem, rozpaczą! Przede wszystkim uwierz. UWIERZ! Smutno. Słabo. Co to? A, mama wstała na nocnego papierosa. Po co ja walczę z papierosami? To nie ma sensu. I tak umrze. Tak dziwnie. Spokojnie. Ulga? Nie, to coś innego. Pustka. Wielka dziura w duszy. Czarna, ziejąca. Ciemno. Pustka. Nie czuję rąk. Są takie osłabione. Nie mam siły. Pustka. Obojętność. \Teraz to straciłem. Wiem, że potrafię zabić.\ Teraz to straciłam. Wiem, że potrafię zabić. Obejrzyj "Darker than Black". To było pierwsze ogniwo do mojej śmierci. Jeśli umarłeś, zrozumiesz. Ewentualnie pomyślisz: Tu nie trzeba niczego rozumieć. To nie ma sensu. I tak umrę. Powtarzaj sobie to każdej nocy. Codziennie. I wierz w to. Giń. Powtarzałam sobie to co noc. Wierzyłam w to. Wokół mnie tłoczyli się ludzie na korytarzu. Mimo to, otacza mnie dziwna przestrzeń. Samotność. Czuję ich brudne, spocone ciała po wuefie, Włodek znowu dał wycisk. Nie przejmuję się tym. Też jestem spocona, trochę mi kolano obtarło, jak się wywróciłam na boisku, szczypie. Nie przejmuję się tym. To i tak nie ma sensu. I tak umrę. W tym samym czasie, gdy umarłam, cięłam się. Piłam krew. Jak wampir. Śmierć jest nieśmiertelna, tak jak wampir. Wkrótce przestałam. Jednak nadal się katowałam tymi okrutnymi słowami. Przestałam czuć potrzebę powtarzania tych słów. Mówiłam coraz rzadziej. Całymi dniami, co kilka dni, tygodni miesięcy. Aż w końcu przestałam. \...Nagietek śpiewający o zagładzie...\ Stoję na chodniku na podjeździe u wujka. Wyjechał znowu w interesach. Płytki są gorące, palą mnie trochę w stopy. Słońce grzeje, ciepło, przyjemnie. Przychodzi K. Nie ta, co chciałam udusić. To ktoś inny, ma tylko podobne imię. To wszystko. - \...Nagietek śpiewający o zagładzie...\ - Mówię cicho, śpiewnie. Patrzę na chodnik. Jakiś chwast cienko stoi w piachu, pomiędzy płytkami. - Czemu tak mówisz? - Pyta mnie smutno K. Powtarzam. Spod półprzymkniętych powiek spoglądam na nią. - A tak se. - Mamroczę. Idę. Wchodzę do najgłębszej kałuży na ulicy. Macham nogami w wodzie, przyjemnie chłodzi w cieniu. Chcę wrócić w słońce, ale będzie gorąco. Tu jest zimno. K idzie za mną, chlapie na mnie. Odwzajemniam się tym samym. Wracam na podjazd, siadam, rwę nagietek zza płotu, z rabatki wujka. \...Nagietek śpiewający o zagładzie...\ Nie mogę przypomnieć dalszego tekstu. Nie przejmuję się tym. Pusto. K chwyta mnie za rękę. Uśmiecham się mimowolnie. Czuję radość. Słabo, ale czuję. Jest tak spokojnie. Nie czuję, że żyję. Jestem taka samotna. Jestem martwa. Śmierć już opuściła na mnie swoją Kosę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×