Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

-jagoda-

Narzeczony wyjeżdża za granicę :(

Polecane posty

Witajcie jestem na tym forum dzisiaj po raz pierwszy, wiec jesli zrobie cos nie tak to z góry przepraszam. Zajrzalam tutaj bo moj narzeczony wyjezdża za granice ( niestety, bo takie sa realia naszego okropnego kraju :( ) , a ja nie potrafie sobie z tym poradzic, chcialam pogadac z kims obcym kto spojrzy na to z boku. Sytuacja jest to dla mnie tym trudniejsza ze od 4 lat mieszkamy razem i poprostu ja nie wyobrazam sobie kilku dni bez Niego a co dopiero wyjadu na kilka miesiecy albo życia tak na stałe ;(. On powiedział mi wczoraj że to musi byc nasza decyzja, że On chce jechac skoro ma taka okazje, bo w przeciwnym razie nigdy nie wezmiemy slubu ( na finansowa pomoc rodziców raczej nie mozemy liczyc a w polskich realiach utrzymując sie we 2 i do tego samochód, nie jestesmy w stanie odłozyc 30 tysięcy od tak ). Ja wiem że to dla Niego szansa, że On chce to zrobic tylko dla nas, ale ja nie potrafie zniesc mysli ze będzie tak daleko ze będę go widziala zaledwie kilka dni raz na jakis czas. 4 lata temu jak zamieszkalismy razem ( przeprowadziłam sie dla Niego prawie 400km od domu, tam zostawilam rodzine, przyjacioł znajomych, jezdze do siebie raz w miesiacu lecz wiekszosc znajomych ma juz swoje zycie, nawet jesli po Jego wyjezdzie był wróciła w swoje rodzinne strony to raczej nie mam co liczyc na wsparcie kogokolwiek z tamtad, tutaj gdzie mieszkamy obecnie tez mam kilkoro znajomych ale to raczej znajomi na impreze, na piwo itp ale nie przyjaciele którzy pocieszą i dodadza sił :( gdy zostane sama. Dopiero za kilka miesiecy koncze tutaj studia, wiec nawet jak On wyjedzie do tych głupich niemiec ja zostane tutaj na Jego terenie sama ze wzglądu na szkolę, w jego mieszkaniu i poprostu boje sie własnych mysli na ten temat, do tej pory nasze życie było stabilne i poukladane, codziennie rano pilismy wspolnie kawe On jechał do pracy ja mialam swoje zajecia, praktyki, prace na zlecenie itp ale wiedzialam ze po południu od progu zawola "jestem kochanie" ze mnie przytuli, pocałuje, opowiemy sobie jak nam minął dzień, zjemy obiad, pójdziemy razem na siłownie, albo na zakupy. My poprostu odkąd zamieszkalismy razem rozstawalismy sie jedynie na 3-5 dni jak jechalam do siebie do domu, a i to codziennie rozmawialismy wieczorem przez tel. , jestesmy tak zżyci ze soba, że przeraza mnie mysl ze nadejdzie dzien gdy obudze sie rano a Jego nie bedzie obok, że nie wroci po południu, że gdy będzie mi źle nie będę mogła Mu nawet o tym powiedziec :( bo telefony za granicę sa drogie :( My praktycznie nigdy sie nie kłócimy, a jesli juz to kazde z nas powie co mu lezy na sercu, przedyskutujemy to i jest OK bo nie potrafimy sie na siebie gniewac. On jakis czas temu próbował juz takiego wyjazdu, gdy wsiadał do samochodu starałam sie trzymac żeby Go nie smucic ale gdy zobaczyłam ze swiatła auta znikają z pola mojego widzenia łzy same zaczeły płynąc strumieniami, wróciłam do pustego mieszkania, gdzie wszystko przypominalo mi o Nim, i wyłam jak głupia, (szczęście w nieszczęsciu) okazało sie pozniej ze został oszukany przez człowieka który zalatwił Mu tam tą prace i po tygodniu wrócił do kraju, ale to był najtrudniejszy tydzien mojego życia, niemal cały czas chodzilam z podpuchnietymi oczami, nie mogłam jesc nie mogłam spac, a i Jemu tez nie było łatwo ale przyznał mi sie do tego dopiero gdy wrócil po tym jak powiedzialam Mu zeby nie dał sie wykorzystywac ( praca po kilkanascie godzin dziennie w akordzie jak sie okazalo bez umowy i za połowe mniejsze pieniądze niz obiecywano, do tego niby pierwsze 2 tygonie miał pracowac na próbę za darmo :/) , gdy przyjechał nie mógł ruszac rękami z bólu ale powiedział że nie to było najgorsze, że jak bym powiedziala żeby tam został to by zostal, lecz przyznał sie że przez cała drogę do granicy nie mógł wydusic z siebie słowa, miał taka gule w gardle że jak by sie odezwał do kolegi z którym jechał to by sie poprostu rozplakał, gdy zadzwonił do mnie na granicy usłyszał mój głos i sie rozlączył bo nie był w stanie mówic :(,wysłał jedynie smsa jak dotarli na miejsce, zadzwonił potem dopiero po kilku dniach i zamienilismy kilka słów :( To byla tortura i dla mnie i dla Niego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co zrobic w tej sytuacji On mowi ze nie zrobi nic wbrew mojej woli, lecz ja jestem rozdarta, z jednej strony wiem ze to szansa, bo pojechał by tam z bratem który pracuje tak od dawna, wiec żadne oszustwa nie wchodza w grę, i tam w ciągu miesiąca zarobił by 4 razy tyle ile w polsce albo jeszcze wiecej, poza tym było by Mu napewno razniej z bratem, lecz z drugiej strony boje sie że jak wyjedzie, jak przezyjemy jakos ta rozłąkę to potem On nie bedzie chcial juz wrocic na stale do pracy w Polsce, spróbuje innego zycia innych pieniędzy i nie bedzie chcial z tego zrezygnowac a wtedy podzielimy los wielu osób z naszego otoczenia, które tworza związki na odleglośc widzą sie kilka dni raz na kilka miesięcy, ale dla mnie to nie jest zycie, to taka wegetacja, bo po jakims czasie okazuje sie ze dwoje ludzi którzy sie bardzo kochali nie ma ze sobą o czym rozmawiac bo On ma swoje zycie za granica a Ona w kraju i wszystko sie wypala. Lecz jak to mowią pieniądze szczęscia nie daja ale bez nich tez człowiek jest nieszczęsliwy :( Nie wiem moze ktoś z Was był w podobnej sytuacji moze jest w stanie mi cos podpowiedziec doradzic bo ja naprawde odkąd sie dowiedzialam nie jestem w stanie o niczym innym myslec. Boje sie zostac sama ze sobie nie poradze ze swoja psychika, że zawale ostatni semestr bo nie bede w stanie wstac rano z łóżka, ze spakuje sie i pojade do siebie do domu bo nie bede w stanie wytrzymac w Jego mieszkaniu bez Niego, ale w domu tez raczej nie poczuje sie lepiej, bo jedyne bliskie osoby które mam to mlodsza siostra i dziadkowie ale Oni tez nie wiem czy beda w stanie mi pomoc :( Nie mam stalej pracy tak abym mogła sie zmotywowac ze musze wstac rano i iśc pracowac. Boje sie tez o Jego psychikę, wiem ze gdy dowiedzial sie o tej mozliwosci to w pierwszej chwili byl na nie, i z ogromnym bólem przyznał ze cholernie by mu mnie brakowalo :( ale potem powiedział że jak nie pojedzie to nigdy nie zrealizujemy swoich marzen i koło sie zamkneło :( Prosze może ktos sie wypowie co sądzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inteligentny mlodzian
jestes poprostu slaba osoba ktora se nieumie dac w D U P I E sama rady,i tylko wyc potrafi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×