Mój chłopak jest nieźle szurnięty :o

w piątek przechodziliśmy koło konsulatu USA a jemu akurat chciało się do ubikacji i stwierdził, że pójdzie do konsulatu zapytać się czy nie mógłby skorzystać z toalety :o chciałam go powstrzymać, ale nie udało mi się. Gadał z gościem, który wyszedł z konsulatu jak tam zadzwonił no i ja podchodzę bliżej a on już do tamtego tylko wrzeszczy "niby tacy przyjaciele a nawet za potrzebą pójść nie pozwolą" - ale mi wstydu narobił :/

najgorsze jest to, że potem z konsulatu wylecieli jacyś faceci w czarnych garniturach, przyjechał z samochód z napisem "FBI". wsadzili go do niego i gdzieś go wywieźli. dzwoniłam do ambasady mówili że jest w Guantanamo? mozna tam odwiedzać wieźniów?

bujną masz wyobraźnie podszywie :o

zachciało się człowiekowi srać? Bez przesady