list milosny, warto? czy to juz desperacja?

dostalam jakis czas temu kosza. pozniej facet mnie podrywal, prawil komplementy, nie rozumialam o co mu chodzi skoro mnie wczesniej odrzucil. nie wytrzymalam i zerwalam kontakt. on sie nie odzywa do mnie i pewnie nie zamierza. tak sobie mysle, ze jak juz sie dowiedzial, ze sie w nim zakochalam to zaczal sie zwyczajnie bawic moimi uczuciami. chyba mu to podbudowalo ego. problem w tym, ze ja caly czas cos do niego czuje i mnie to cholernie meczy. wiem doskonale, ze juz nawet przyjazni, ktora miedzy nami wczesniej byla nie da sie posklejac. chcialabym do niego napisac list, wyrzucic wszystkie uczucia, ktore do niego zywie. pomogloby mi takie wynurzenie, ale boje sie, ze to juz desperacja, ze wezmie mnie za totalna kretynke, wysmieje. chcialabym zapytac was, jak byscie sie poczuli gdybyscie dostali taki list 'milosny'. nie zamierzam w nim absolutnie nawet sugerowac mu zeby jeszcze przemyslal sprawe. chce w ten sposob zakonczyc definitywnie ta znajomosc, powiedziec mu w koncu wszystko co do niego czuje i pojsc w koncu w swoja strone... prosze o rady

Jak bym dostał list od Pauliny to byłbym wniebowzięty nawet jeśli napisałaby mi dwie strony przekleństw :D

napisz ten list szczerze i wywal wszystko, co potzrebujesz, a potem... spal go ostentacyjnie i zapomnij w żadnym wypadku nie wysyłąj jemu, bedzie miał tylko z tego ubaw i dopiero wtedy poczujesz sie tragicznie, znam to z autopsji neistety

on dobrze wie co ty czujesz.

prosze o spojrzenie z boku na to wszystko :)