Przyjazd do rodzicow - wieczne klotnie, czy u was jest tak samo?

Pytanie do grupy wiekowej 20-30 lat ktorzy mieszkaja w innym miescie niz ich rodzinne. Czy wam tez rodzice probuja za kazdym razem narzucic, zebyscie przyjechali na swieta/w odwiedziny jak tylko najwczesniej sie da? A jak nie chcecie jechac na weekend/swieta pierwszym pociagiem po zakonczeniu pracy to jest wielka obraza? Ja wlasnie jestem umowiona u dentysty w piatek na 10 a chce przyjechac o rodzinnego miasta 8.30 (potem zostaje na weekend) i wlasmie mialam wojne telefoniczna czemu nie przyjde w czwartek po pracy. No ja pier... To samo jest z powrotem... Jak chce wracac w polowie dnia zeby byc popoludniem w swoim domu to jest klotnia czemu nie zostane do popoludnia i bede wieczorem w swoim domu. Macie tak samo? Bo ja juz mam tego dosc.

nie, moi rodzice do niczego sie nie wtracaja i ciesza sie z kazdej wizyty Za to tesciowie to juz inna bajka, Ci to sie obrazaja za wszystko i na wszystko - tez im nigdy nie pasuje o ktorej do nich jedziemy o ktorej wracamy, caly czas sa o to klotnie Ciezko im zrozumiec ze mamy wlasne zycie

hehehe mojej mamie jest np smutno ze juz jedziemi ze wgl na wnuczka ale wie ze prosba czy grozba nie zmieni mojego zdania a tylko moze spowodowac to ze wiecej nie przyjade lub przyjade kiedys tam :) a tesciow mam naprzeciwko i widzimy sie codzien :D pod koniec roku bedzie odwrotnie z miejscem zamieszkania ale tesciowie tez nie chca i nie wplywaja na nasze dycycje zwlaszcza tak blahe :)

Lady - jak starania o dziecko? Co z tarczca?