Szok...

Wracam wczoraj z pracy, w drzwiach stoi lokator (mieszkanie ma dwa piętra), który mieszka 'u góry' rozmawia z jakąś kobietą...Przechodzę mówię 'hello' i idę dalej...Kobieta zatrzymuje mnie i pyta czy tu mieszkam, odpowiadam, że tak. Przedstawia się i mówi, że 2 miesiące temu kupiła ten dom...!!!! Zamurowało mnie...Po kilku minutach wraca mąż i prowadzimy wszyscy razem rozmowę. Kobieta twierdzi, że właściciel powinien nas był o tym fakcie poinformować już 2 miesiące temu, a co lepsze, że przez ten czas nie powinien od nas brać pieniędzy za czynsz, a on ani nas, ani lokatorów nie poinformował o niczym, a kasę oczywiście, jak co miesiąc 'zbierał'...Szok...Dzwoniliśmy do niego, ale w żaden sposób nie szło się z nim skontaktować...Dzisiaj mamy się spotkać, ale co to da...Dziwne to trochę dla mnie, bo wychodzi na to, że kobieta kupiła dom w ciemno, bo nikt nigdy nie był go nawet oglądać...No chyba, że w czasie kiedy my byliśmy w pracy...Nie wiem...Chora sytuacja...Z właścicielem już czasem były jakieś tam problemy, ale to się po prostu w głowie nie mieści...Dzisiaj mija termin naszego mieszkania tutaj niby i mają się wprowadzać nowi lokatorzy...Ja pierd...! Co można robić w takiej sytuacji? Co o tym sadzicie? Ja do tej pory nie mogę wyjść z szoku :/

Przede wszystkim - landlord prywatny czy przez agencję? Masz kontrakt?

Landlord prywatny, tak, mamy 'umowę'...

no, ale skoro ona 2 miesiace temu kupila ten dom to nie powinna przedstawic sie wam juz 2 miesiace temu?

Też o tym myślę, a tu nawet nikt nie był oglądać tego domu...Tylko dzień wczesnej przed naszym rzekomym wyprowadzeniem się zjawiła się ta kobieta...NIKT nic wcześniej nie mówił, nikogo wcześniej nie było

Dom mogła oglądać jak Was nie było, poza tym jak to nie jest dla niej to naprawdę mogła to być szybka inspekcja. Jeżeli Wasz kontrakt się kończy to tak czy inaczej musicie się wyprowadzić.