Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość teściowa swojej synowej

kogo bardziej lubicie teściowe czy teściów

Polecane posty

Gość teściowa swojej synowej

Miałam zawsze dobre no może bardzo poprawne relacje z synową, ale coś się psuje ostatnio. Bardzo dużo pomogłam młodym w życiu i pomagam w miarę możliwości, ale zauważam, że oczekiwanie jest takie, że nie robię łaski, a są finansowo dość samodzielni. Mają dzieci, a ja głupia(?) babcia po prostu. Może popełniam błąd, niech mnie ktoś zastopuje albo podzieli się własnymi doświadczeniami bądź spostrzeżeniami, bo chyba nie tędy droga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obydwoje bardzo lubię
i doceniam to co dla mnie i mojej rodziny robią. Wielu nie docenia i przegrywa uważają potem, że to i tak wina teściów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakie to smutne
Też jestem niepoprwaną teściową pomagam w miarę moich możliwości,ale nie widzę specjalnego zadowolenia ze strony synowej.Wygląda to tak jakby to byla moja powinność.Oboje pracują, mają jedno dziecko i całkiem niezle im się powodzi.Zastanawiam się czy warto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teściowa zięcia
nie warto, nie warto i jeszcze raz nie warto. Nie rezygnujecie z siebie, z własnych marzeń i drobnych życiowych przyjemności. 20 lat byłam na każde żądanie i zawołanie również finansowo. Wydawało mi sie, że do sielanki ptasiego mleka brakowało. I tu nagle gruuuuch, bo babcia w pwenej sytuacji zwróciła komuś (niewazne komu) uwagę. Naprawdę drobna sprawa. Dzis wytoczone sa działa najcięższego kalibru, a babcia wdeptana w ziemię, babcia sie jakoś pozbierała. Przepłakała w poduszkę niejedna noc, ale pogodziła sie z tym, że relacje rodzinne nigdy juz nie będa takie jak były. Nawet przy jalepszych "chęciach" młodych . Smutne? Bardzo, ale cóz począć... czas sie wycofać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja swoich teściów uwielbiam, super ludzie. Tylko, że trzymają zdrowy dystans. Pytają, ale nie wciskają nosa na siłę, oferują pomoc, ale nie wymagają jej przyjęcia. Teściową z koszmaru jest za to moja mama...mnie denerwuje, wolę nie pytać co mój facet o tym myśli :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa wypowiedz
Moorland, mozesz troche rozwinac? Z czym wiaze sie ta koszmarnosc Twojej mamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa wypowiedz
wiesz dlaczego pytam? Przeciez co szkodzi porozmawiac z mama i podziekowac jej na przykad za nadgorliwosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosmateuska
Pytanie jest zasadnicze, na czym polega ta pomoc? Czy synowa prosi Cie o nia? Mnie tesciowa tez czesto "chce pomoc". Cudzyslow ma w tym miejscu duze znaczenie! Chce np. oddac mi stara komode, kwiatki, jakis niepasujacy mi do niczego dywanik. Dodatkowo jakies stare ubrania. I zawsze robi naburmuszona mine, jak odmawiam, bo najzwyczajniej tego nie potrzebuje. Wrecz sie kloci, dlaczego nie chce skorzystac z "pomocy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólnie rzecz biorąc - jest wścibska. Rozumiem zainteresowanie, tym bardziej, że jestem jeszcze "bardzo" młoda i mama się martwi, ale robi to mniej więcej na tej zasadzie, że wypytuje co u nas słychać i z najmniejszej głupoty robi problem chociaż to nie jej sprawa. Nie mogę jej powiedzieć nawet co jadłam (lub właśnie nie jadłam) na obiad, o większych wydatkach które mamy zaplanowane nawet nie wspominając bo będzie dzwonić co chwilę... Jak przyjeżdża raz na jakiś czas potrafi krytykować porządek, raz mi się do zmywania dorwała, chce mi rzeczy do mieszkania kupować...generalnie chce się czuć potrzebna, a mnie krew zalewa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś bardzo
się obruszałam na to, że na zachodzie 18 lat max. i do widzenia, na swoje. Fakt, ze tam na swoje oznaczało i oznacza jeszcze o wiele lepsze warunki niż w Polsce. Ale w Polsce ciągle za bardzo wyręcza się we wszystkim młodych i hoduje przyszłe społeczeństwo niezaradnych- sfrustrowanych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmowa to jak grochem o ścianę...już w porządku jak mi coś do mieszkania kupuje, jak to coś niedrogiego i jej sprawi przyjemność danie mi prezentu to też się cieszę, fajny gest, kolejna pierdółka. Jak zaczyna mi rozporządzać pieniędzmi to robi się nieprzyjemnie. Doszło do tego, że jak dzwoni to rozmowa trwa 3 minuty bo nie ma nic co mogłabym jej powiedzieć i nie dostać zestawu rad. Jak się dopierdoliła (za przeproszeniem) do diety mojego partnera to mi się nóż w kieszeni otworzył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu jest granica rzeczy o które można pytać i które wypada komentować. Moja mama cały czas zapomina, że nie jestem dzieckiem które potrzebuje cały czas nadzoru i to nie jest już kwestia nadgorliwości tylko cholernego taktu kiedy należy ugryźć się w język.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś bardzo
Moorland radzę Ci spokojnie pomalutku rozłączać sie z mamusią. Trochę ją to poboli, ale lepiej teraz niż potem bo za bardzo się przyzwyczai do poczucia bycia potrzebną. Zdrowy dystans a nawet radzenie sobie samemu daje gwarancję na przyszłość wzajemnych dobrych relacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ktoś jest
mądry do z nadgorliwą mamą sobie poradzi. Matka to zawsze matka i trzeba raczej delikatnie. Delikatnie da się wszystko załatwić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedyś bardzo - ja sobie zdaję z tego sprawę, co nie zmienia faktu, że mnie to irytuje. Zwłaszcza, że ciężko rozmawiać z osobą która się nakręca i sama sobie wymyśla problemy. Robi dokładnie to samo co denerwowało ją w jej matce - na siłę daje rady które są bardzo nie na miejscu, strasznie krytykuje, a jak jej zwracam uwagę to zaznacza, że mówi to tylko z troski i żebym pamiętała, że jakby "coś" to ona mi pomoże. I świetnie, naprawdę jestem wdzięczna, ale to jest szantaż emocjonalny. W zamian za oferowanie mi potencjalnej pomocy rości sobie prawo to krytykowania, a nawet obrażania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najlepsze jest to, że ona rozumie, że przesadza i wie jak to bardzo denerwuje. Zawsze przeprosi, ale przy najbliżej okazji jak powiem słowo za dużo co u nas słychać sytuacja się powtarza - ona zaczyna nad tym myśleć, wyolbrzymiać, kreować w głowie najgorsze scenariusze i w rezultacie przy najbliżej okazji krytykuje to o czym jej powiedziałam. Potem przeprasza, ja się ileś pilnuję żeby siedzieć cicho, coś mi się "wymsknie" i od nowa. Nienawidzę jej robić przykrości i staram się z zasady cierpliwie zwracać jej na to uwagę bo wiem, że ona "chce dobrze", ale ja też jestem tylko człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×