Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pragnąca normalności

ciągnę w patologie...

Polecane posty

Gość pragnąca normalności

Pochodzę z normalnej rodziny, bez awantur, przekleństw, wyzwisk. Słowo "kocham" zawsze było w naszej obecności i w sercach. Moi rodzice są już razem trzydzieści parę lat i wciąż mają "maślane oczy". Tuż przed moją maturą poznałam chłopaka w którym się zauroczyłam. Przystojny, dobrze wykształcony mężczyzna, z nienagannym zachowaniem, z szacunkiem do mnie i moich rodziców zabiegał o moje względy. Szybko stwierdziłam że to to i po nie długim czasie zamieszkaliśmy razem. W tym czasie złożyłam papiery na studia na mój ukochany kierunek, na który się dostałam. Jednak tak szybko jak to się zaczęło tak również się skończyło. Po zamieszkaniu razem okazało się że chłopak mnie zdradza, uciekłam od niego najprędzej jak tylko mogłam. Kilka miesięcy wcześniej poznałam chłopaka z którym się zaprzyjaźniłam, to był dobry przyjaciel. Po rozstaniu z moim pierwszym partnerem, był on przy mnie i jestem mu za to wdzięczna. Przez kilka lat studiowałam, pracowałam. Mój przyjaciel był ze mną wszędzie, po czasie w sercu zrodziła się miłość. Tego człowieka bardzo pokochałam. Zdecydowaliśmy być razem na zawsze. Ja jako "wieczna studentka" do tego wiecznie pracująca aby zarobić na utrzymanie, na studia i on również zapracowany, nie uczący się. Zdecydowaliśmy się zamieszkać ze sobą i pobrać. Bardzo dobrze poznałam jego rodzinę, wspaniali ludzie, bardzo przyjaźni, i moja rodzina stwierdziła że to jest wspaniały wybranek. Niestety ale szczęście nie trwało długo. Niecały rok po ślubie straciłam pracę przez problemy zdrowotne, i miałam problem ze znalezieniem nowej. Mój małżonek był tym bardzo oburzony. Zapełniałam go że niedługo znajdę pracę, że robię wszystko co w mojej mocy. Mieszkaliśmy w małej miejscowości więc nie było tak łatwo. Kiedy udało mi się znaleźć pracę, mąż przestał dokładać się do życia, bo stwierdził że nie zarabia wystarczająco dużo pieniędzy i musi je wkładać w samochód (przecież musi mieć dojazd do pracy). Zaczął pić, awanturować się, wyzywać mnie. Zrobił sobie ze mnie służącą. Jeśli nie przygotowałam mu ubrań na następny dzień do pracy, to robił mi awanturę i rzucał wyzwiskami. W momencie kiedy próbował mnie pobić powiedziałam koniec i uciekłam od niego. To były 2 lata naszego małżeństwa, po kilku miesiącach od rozwodu przyznał się że w czasie naszego związku udało mu się odłożyć kilka tysiaków. Ale ja miałam już to za sobą, zaczęłam nowe życie z myślą że nie chcę więcej brać ślubu, ale byłam wciąż przekonana że gdzieś tam na świecie czeka moja druga połówka. Minęło kilka latek i poznałam kolejnego mężczyznę który wydawał się wyjątkowo spokojny, czuły, opiekuńczy. Po pół roku naszego związku na teście ciążowym wyszły niespodziewane 2 kreseczki. Byłam w szoku, troszkę przerażona, wiedziałam że nie znam tego człowieka wystarczająco dobrze, ale i byłam szczęśliwa że pojawi się w moim życiu dziecko. Z tym partnerem jestem do dziś, a nasze dziecko ma 20 miesięcy. Jak byłam w ciąży dowiedziałam się że partner pochodzi z rodziny patologicznej, do tej pory nie poznałam jego rodziców, bo nie utrzymuje z nimi kontaktu. Dziś wiem że on mnie kocha, widzę to w nim, w jego oczach. Jednak z dzieciństwa pozostała mu nerwowość i nawet brak wyczucia w słowach co razi mnie niesamowicie. W domu bywają awantury, wtedy on krzyczy i widać w nim tą agresję, g***towność. Nie bije, nie wyzywa mnie, po prostu widać że wychodzi z niego to "coś". Często przeklina, w obecności naszego dziecka, ja również tego nie toleruję, a on nie potrafi tego zmienić. Prosi mnie o więcej czasu na zmianę, bo mu bardzo zależy na nas. Widzę że mu zależy, ale ja już tracę siły.... Sama zrobiłam się nerwowa i najgorsze że to wszystko widzi nasze dziecko. Raz w tygodniu w domu są porządne wrzaski, po czym on przychodzi i mnie przeprasza. Widzę że się zmienia, bo wiele rzeczy już zrozumiał i nie robi, ale ja powoli nie daję rady. Dziecko kocha ponad wszystko, ma z nim wspaniały kontakt. Nie wiem co mam robić, rozum mówi uciekaj, a serce mówi "on się tak bardzo stara, daj mu szanse". Z utrzymaniem się nie mam problemu, jestem niezależna, chodzi tylko o serce:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pragnąca normalności
przepraszam za rozwiązłość wypowiedzi. Chciałam opisać moje życie,ponieważ mam wrażenie że przyciąga mnie patologia. Zastanawiam się czy ja w ogóle powinnam budować jakikolwiek związek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
są specjalne terapie dla par.. mało kto się na nie decyduje, a szkoda bo bardzo pomagają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jeszcze jedną rzecz dopiszę... jak widzisz Ci z "normalnych" rodzin okazali się bardziej patologiczni niż ten z patologicznej rodziny. Także wszystko zależy też od charakteru, nie tylko wychowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój partner ma zaburzenia emocjonalne spowodowane trudnym dzieciństwem. Rzeczywiście, gdy mi opowiada o tym co się tam działo, to uważam że jego matka i ojczym powinni iść do więzienia, nawet nie spodziewałam się że ludzie mogą tak traktować swoje dzieci. To było katowanie dziecka po prostu... Katastrofa. Mój partner mówi że jego dziecko nigdy nie pozna babci bo boi się że ona będzie je biła, lała i katowała. Z powodu takiego dzieciństwa jakie ona mu zafundowała on nie utrzymuje z nią kontaktów. Ojca biologicznego w ogóle nie zna, bo on zrzekł się go niedługo po urodzeniu. Teraz niedawno dowiedzieliśmy się, że podobno umiera samotnie, niestety ale partner wzruszył ramionami. Uczuciowy jest do mnie i naszego dziecka, bo twierdzi że my jesteśmy jego prawdziwą rodziną. Ale czasem te przejawy tego czegoś wychodzą i tego właśnie się boję. Gdybym wiedziała co przyniesie przyszłość, czy warto brnąć w to dalej... Raz mu powiedziałam że od niego odejdę to zobaczyłam jak się załamuje, mówi że nie cierpi tego w sobie że mnie krzywdzi, i że pragnie dać mi największe szczęście, bo jestem dla niego cudem świata: najwspanialsza, najukochańsza, i prosi mnie, aby dać mu szanse na zmianę, bo on zdaje sobie sprawę jaki jest. Mówi również, że nie jest w stanie zrobić tego (zmienić się) z dnia na dzień, więc prosi mnie o czas. Jestem w mega dylemacie, wiem że każdy przypadek jest inny i nie wiadomo jak się potoczy dalej. Myślę ,że najlepiej będzie jak będę go obserwować.. Ale piszę, bo czuję ciężar na sercu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pragnąca normalności
ten wpis wyżej to mój oczywiście. Różnica między poprzednimi partnerami a teraźniejszym jest taka, że teraz ja widzę tą miłość... Z całą pewnością mogę powiedzieć że on mnie kocha bo czuję to każdego dnia. Dlatego właśnie biję się z moimi myślami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pragnąca normalności
dodam, że mój partner był u psychologa, on stwierdził że nie ma jak mu pomóc, on musi zrobić to sam. Myślałam o terapii rodzinnej, zgłosiłam nas w jedno miejsce i czekam na odpowiedź. Jednak zdecydowałam się jeszcze napisać tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pragnąca normalności
up..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koles wobi awantury przy malym dziecku, drze sie itd. - a ty piszesz jakby to byl wzor dobrego ojca?! napisalas, ze ma "wspanialy kontakt"., moja definicja wsplanalego ojca - to taki ktory zapewnia ze w domu bedzie spokoj i bezpieczenstwo - przezde wszystkim emocjonalne. masz problem ze soba - wybierasz takich a nie innych partnerow, i walnelas sobie dziecko z kims przypadkowym i jeszcze sie z tego ucieszylas - myslals o kosnsultacji z psychoterapeuta, hm?;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Rzeczywiście, gdy mi opowiada o tym co się tam działo, to uważam że jego matka i ojczym powinni iść do więzienia, nawet nie spodziewałam się że ludzie mogą tak traktować swoje dzieci. To było katowanie dziecka po prostu..." aa znasz tylko jedna strone medalu, to po pierwsze. po drugie nie mozesz byc sedzia we wlasnej sprawie, a jestes zaanagazowana emocjonalnie, to dwa. po trzy, to sa jego traumy - i jelsi tylko o nich opowiada nic z tym nie robiaca to zwykly leniwiec z niego jest... aa Katastrofa. Mój partner mówi że jego dziecko nigdy nie pozna babci bo boi się że ona będzie je biła, lała i katowała. a a ty zdecydowalas sie zrobic sobie dziecko z tak przypadkowa osoba?;/ moze twoj partner ma zwyczajnie zaburzenia psychiczne, i co gorsza dziecko tez moze je kiedys miec... a Uczuciowy jest do mnie i naszego dziecka, bo twierdzi że my jesteśmy jego prawdziwą rodziną" aa i z tego powodu wrzeszczy raz w tygodniu? a Jestem w mega dylemacie, wiem że każdy przypadek jest inny i nie wiadomo jak się potoczy dalej. Myślę ,że najlepiej będzie jak będę go obserwować.. Ale piszę, bo czuję ciężar na sercu.. a kazdy przypadek jest inny ale wzoryu zachowan bardzo p[odobne - proponuje zebys zaczela od psychoterapii dla siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pragnąca normalności
nie napisałam że zdecydowałam się mieć dziecko. Napisałam że ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam dwie kreski. Wiele lat współżyłam i nigdy wcześniej nie zdarzyła mi się wpadka. Jak już zaszłam w ciążę więc od razu wiedziałam że urodzę to dziecko. Najłatwiej napisać idź się leczyć, jasne, każdego można wysłać w taki sposób myśląc. Weszłam przez przypadek na forum o despotach i cholerykach. Mój partner nie jest despotą, ale ma niektóre charakterystyczne zachowania choleryka. To mnie zastanawia czy skoro pracuje nad tym czy jest szansa na zmianę? Wypowiadasz się w tak pewny sposób, czyli masz doświadczenie z ludźmi o takich problemach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pragnąca normalności
nie twierdzę że jest wspaniałym ojcem, przedstawiam fakty które występują w naszym życiu. Jak nie byłam jeszcze w takim związku, czyli jak mój były mąż był jeszcze normalny, to również dużo mogłam powiedzieć do osób które mają takie problemy, źle trafiłam pisząc na tym forum, powinnam była, iść do bardziej specjalistycznego miejsca. Po za tym jak mój były pokazał mi jaki jest, to nie miałam problemu aby odejść. Byłby ze mną problem psychologiczny gdybym nie widziała tego i bym w tym siedziała, a ja jednak to widzę. Mogę odejść kolejny raz, ale jest pewna różnica między tym facetem a poprzednimi. Awantura trwa powiedzmy godzinę, kiedy on wybuchnie, po czym się wycisza i próbuje rozwiązywać sprawę inaczej. Jest mu po prostu głupio za to co zrobił. Mimo wszystko staram się być dość neutralna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jak piszesz większy problem jest ze złymi skutkami z dzieciństwa. Każdy je ma. Dla mnie rozwiązaniem w takich sytuacjach jest BÓG. Dla mnie dużą rolę odegrały kazania ks. Pawlukiewicza - nagranie z jednych rekolekcji. To one mi uświadomiły ile czasami mamy zgorzkniałości, a powodami jest przeszłość. Nawet jak jesteście na bakier z wiarą to kazania jego spokojnie wysłuchacie i nie urażą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisałaś też że dziecko patrzy na wasze kłótnie. Mi się wydaje, że dla dziecka będzie lepiej jak pozostaniecie razem, nawet kłócąc się. Ono bedzie widzieć czy widzi kłótnie, ale również widzi zgodę. A jak się rozstaniecie.... ? Więc może w podejmowaniu decyzji zostania z nim nie obawiaj się że dziecko bardzo cierpi na tym. Pisałaś, że chłopak sie stara i jest coraz lepiej jest. Więc zapytaj czy nie będziesz miała wyrzutów sumienia, że przekreśliłaś osobe starającą sie o twoje względy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×