Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no i jak

Jestem z nim 8 lat a on nie chce Ślubu!

Polecane posty

Gość pani madralinska
Autorko. Jedna rada. Zostaw tego faceta. Jesli on sie z toba nie ozenil do tej pory, to juz tego nie zrobi. Facet nie ma jaj, zeby sie zobowiazac. Tak najlatwiej, bo na kocia lape, wiec mozna w kazdej chwili odejsc. Nie daj sie na to nabrac, bo tracisz czas przy beznadziejnym gosciu. Znalam kilka par, ktore byly ze soba nawet i 10 lat i facet jakos nie mogl sie zdecydować na slub. A potem odszedl do mlodszej i to z ta mlodsza sie ozenil, a ta starsza partnerka zostala sama. Nie oszukujmu sie. Facet, ktory po tylu latach nie chce sie ozenic - nawet dla partnerki, ktorej na tym zalezy - NIE KOCHA JEJ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomekkkk
nie poniewaz pewne sprawy omowilismy na poczatku zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Nie rozumiem, o jaką odpowiedzialność prawną i finansową Wam chodzi? Jeśli spowoduję wypadek - odpowiem za to ja, nie mój facet - czy jest mężem, czy nie. Jeśli chodzi o interesy - niektóre małźeństwa (np. mój szef i jego żona) mają rozdzielność majątkową. Ja aktualnie jestem bezrobotna i mój partner pomaga mi finansowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jeśli spowoduję wypadek - odpowiem za to ja, nie mój facet - czy jest mężem, czy nie. Jeśli chodzi o interesy - niektóre małźeństwa (np. mój szef i jego żona) mają rozdzielność majątkową."- no i skoro tak jest, dlaczego nie wziac tego slubu? dlaczego, pomimo braku odpowiedzialnosci prawnej, jaka tu postulujesz, i tak nie chce sie z toba zenic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Ja wiem, dlaczego on nie chce się ożenić (nie chodzi o mnie - tylko w ogóle), natomiast polemizuję z tezą, że ślub musi oznaczać odpowiedzialność finansową za partnera, a jego brak - brak takiej zależności. Co do odpowiedzialności prawnej za partnera, w ogóle nie rozumiem, co autor posta miał na myśli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak tomku, omowiliscie na poczatku zwiazku, wiec teraz ona na 100% nie chlipie. bo przeciez bylo powiedziane od poczatku, ze nie zamierzasz sie wiazac formalnie. a ona wcale nie miala nadziei, ze zmienisz zdanie. na pewno nie widzi tego, jak kolezanki po kolei wychodza za maz, jak sie ciesza tym wyjatkowym dniem, patrzac z nadzieja w przyszlosc. chcecie miec dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jogurt, jesli zona wezmie kredyt i go nie splaci/zawinie sie z pieniedzmi, splaca go maz. pierwszy z brzegu przyklad odpowiedzialnosci prawnej. a co do tego rzekomego ogolnego powodu, dla ktorego nie chce wziaz slubu- zjawi sie ta wlasciwa kobieta i po 3 miesiacach bedzie mezem. to wymowka, zeby tymczasowa pani nie drazyla zbyt mocno i nie pomyslala sobie, ze jest tymczasowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Gościu, to zależy od formy małżeństwa. Jeśli małżeństwo ma rozdzielność majątkową, to mąż nie odpowiada za niefrasobliwość żony. Tak więc nie ma takiego bezpośredniego przełożenia, o którym piszesz. W dodatku wciąż jest to wspólnota finansowa, ale nie odpowiedzialność prawna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomekkkk
hmm kobiety zmienne sa wiec moze kiedys zechce slubu;)poki co,jestesmy zgodni w temacie.jednak watpie,moja partenerka to ateistka i osoba w wielu dziedzinach zycia myslaca niekonwencjonalnie.a dzieci?narazie nie planujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mowimy o sytuacji, w ktorej nie ma rozdzielnosci majatkowej. kiedy facet poznaje wlasciwa kobiete, dba o to, zeby mu nie uciekla, chce ja "usidlic". mozna to wyjasnic na przykladzie porownania z zegarkiem. jesli kupisz sobie tani, zwyczajnyzegarek, ponosisz go nawet i kilka lat, bo dobrze sluzy, jest wygodny i praktyczny. ale nie bedziesz go pilnowac, nie zmartwisz sie zanadto, kiedy ci zginie. jesli oszczedzisz i kupisz wymarzona Omege, bedziesz na nia chuchac i dmuchac, zeby sie nie zarysowala, bedziesz pilnowac jak oczka w glowie. podobnie jest z tymi tymczasowymi partnerkami. mezczyzni do malzenstwa podchodza jak do transakcji biznesowej. moze mu byc z toba dobrze, wygodnie, ale jesli nie jestes w jego mniemaniu wartosciowa kandydatka, kapitalem poczatkowym (bynajmniej nie chodzi tu o pieniadze), nie zalozy z toba spolki malzenskiej. ot i cala tajemnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Nie widziałam w tym poście, żeby autor cokolwiek wspominał, że ma na myśli małżeństwo bez rozdzielności majątkowej. No dobrze. A o czym świadczy, że mój (nieślubny) facet dba o mnie jak o oczko w głowie, chucha i dmucha, jak się wyraziłeś / aś? Że w głębi ducha marzy jednak o ślubie ze mną...? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A o czym świadczy, że mój (nieślubny) facet dba o mnie jak o oczko w głowie, chucha i dmucha, jak się wyraziłeś / aś? Że w głębi ducha marzy jednak o ślubie ze mną..? o tym, ze masz rozwiniete mechanizmy obronne, szczegolnie te projekcyjne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Jakim cudem to, że mojemu facetowi, zależy na mnie, może świadczyć o czymkolwiek związanym z moją psychiką? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
true

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wydajesz sie byc cokolwiek bezmyslna. "Że w głębi ducha marzy jednak o ślubie ze mną..?"- to podrecznikowy przyklad projekcji, przypisujesz mu wlasne marzenia, niwelujac w ten sposob dysonans poznawczy. zalezy mu na tobie, ale nie az tak, zeby sie ozenic. ok, tu sie zgodze.zalezy mu... umiarkowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jogurt truskawkowy rocznik 79 Nie rozumiem, o jaką odpowiedzialność prawną i finansową Wam chodzi? Jeśli spowoduję wypadek - odpowiem za to ja, nie mój facet nie rozumiesz. a jeśli zostaniesz ciężko ranna w wypadku i będziesz lezec nieprzytomna w szpitalu, lekarz będzię siękonsultował jedynie z rodziną. kto wtedy będzie mógł decydowac o tobie/za ciebie? o fromie leczenia, zabiegu. lub o innych sprawach, które np, się nawiną w czasie twojej śpiączki? kto bedzie mia prawo do decydowania o tobie? na pewno nie twój konkubin. ani na pewno nie ty w odwrotnej sytuacji. będziesz znaczyć w świete prawa, dla lekarzy, wszelkich funkcjonariuszy urzędników tyle co pies! nawet z tobą rozmawiać nie bedą chcieli bo i o czym? a przedstawisz im się nie jako żona tylko konkubina :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiQÓt
..żebyś natychmiast nastĘpnego dnia zamieniła się w koszmar?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Po pierwsze, znam mego faceta od dawna. Widzę, że mu na mnie zależy, więc pisanie, że jestem dla niego osobą "tymczasową" mija się z celem. O przywiązaniu świadczą nie tylko zaręczyny, a całokształt tego, jak się partner zachowuje. Obserwuję to już ponad 4 lata. Nie boję się też rozstania. Nie chcę tego, ale jeśli mój mężczyzna zechce odejść, zrobi to - bez ślubu czy po ślubie - nie ma znaczenia. Ślub może być piękny, ale mimo wszystko jedyną rzeczą która może trwale kogoś przywiązać, to jego miłość, jego wybór i jego zasady moralne... Chciałabym wyjść za mąż, ale najważniejsze dla mnie jest szczęśliwe życie i wzajemny szacunek. Po drugie, "mozna to wyjasnic na przykladzie porownania z zegarkiem. jesli kupisz sobie tani, zwyczajnyzegarek, ponosisz go nawet i kilka lat, bo dobrze sluzy, jest wygodny i praktyczny. ale nie bedziesz go pilnowac, nie zmartwisz sie zanadto, kiedy ci zginie. jesli oszczedzisz i kupisz wymarzona Omege, bedziesz na nia chuchac i dmuchac, zeby sie nie zarysowala, bedziesz pilnowac jak oczka w glowie. podobnie jest z tymi tymczasowymi partnerkami. mezczyzni do malzenstwa podchodza jak do transakcji biznesowej. moze mu byc z toba dobrze, wygodnie, ale jesli nie jestes w jego mniemaniu wartosciowa kandydatka, kapitalem poczatkowym (bynajmniej nie chodzi tu o pieniadze), nie zalozy z toba spolki malzenskiej" polemizuję z tym cytatem. W skrócie jego sens brzmi: "jeśli facet znajdzie osobę niezwyczajną, z którą chce się ożenić, chucha na nią i dmucha, dba o nią". Więc żartobliwie / ironicznie odwróciłam sytuację. Mój facet chucha na mnie i dmucha, widzę, jak ważna jestem dla niego. Idąc tropem tej tezy, z pewnością chce się ze mną ożenić! :) Jak więc sam/a widzisz, nie jest to żadna projekcja, a logiczny wniosek z Twojej (lub innego gościa - zamieszały te pseudonimy) tezy. Tyle, że to Twoja projekcja, nie moja ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Dobrze, to być może być przypadek jakichś działań prawnych. Nie przyszło mi to do głowy, ponieważ ani wśród mojej rodziny, ani wśród krewnych i znajomych nie było przypadku śpiączki. Są to jakieś bardzo rzadkie przypadki, tak rzadkie, że aż nieprawdopodobne. No ale dobrze, bywają :) Ja nie jestem przeciwniczką ślubów, tylko nie potrafię zrozumieć Waszych argumentów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wszystkie posty
przeczytałem. Uważam że ślub jest potrzebny żeby razem iść przez życie. Jestem facetem po 50. Papierek jest niestety potrzebny bo jak się razem dorabiac nie mając wspólnoty majątkowej? Owszem intercyza istnieje i tetamenty też ale czy to jest wyjście. Podam przykład: facet ma siostrę mieszka z kobietą od kilkunastu lat (ponad 12). Kobieta sprzedaje swoje zbędne malutkie mieszkanko. Z braku papierka w razie śmierci faceta (po 60) mieszkanie faceta idzie do podziału(gdyby był testament) lub w razie braku testamentu kobieta na ulicę. Po slubie (tajny był, siostra do dziś nie wie) kobieta a właściwie żona jest zabezpieczona mieszkaniowo i materialnie również bo renta po mężu może być korzystniejsza. Związek partnerski owszem czemu nie ale po tylu latach razem wypadałoby zalegalizować. Jak się uprze to chyba "next" bo jakoś ciężko to widzę. Kobieto nie daj się dymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziarga.
Jestem kobietą, ale nie rozumiem tego parcia na ślub. To świadczy tylko o takim drobnomieszczańskim podejściu do samego związku. Bycia z facetem dla niego samego. Stawianie na piedestale funkcji małżeńskiej jako takiej świadczy o pewnych ciągotach do "prawnej" stabilizacji. Ale popatrzmy na to inaczej. Rodząc dziecko nadajemy mu nazwisko ojca. PRAWNIE. Będąc razem z moim facetem jestem dla niego, nie dla papierka. Ciśnienie rodziny i koleżanek mam głęboko w d***e, bo ten facet jest MÓJ a nie ich. Jest ze mną dla mnie, dla naszych dzieci. Nie dla papierka. Co nam daje papier ? Rozwód i dodatkowe koszty w razie rozstania. Rozstać się można i z papierkiem i bez niego. Wszyscy mają parcie na współżycie [przed ślubem. Bo taka moda przyszła ze "zgniłego" zachodu. Tam ludzie żyją ze sobą, mieszkają razem i o ślubie rozmawiają wtedy gdy dochodzą do wniosku, że tego chcą obydwoje. ŚLUB POD PRZYMUSEM. Tak można nazwać podejście większości pań. Więc to ma sprawić radość i zadowolenie tylko kobiecie. A co ma powiedzieć facet ? Gdzie jego satysfakcja i spełnienie pragnień ? Czy facet nie może czuć swojej własnej woli ? NIE. FACET MUSI BYĆ UBEZWŁASNOWOLNIONY. To właśnie jest parcie na ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Mój facet chucha na mnie i dmucha, widzę, jak ważna jestem dla niego. Idąc tropem tej tezy, z pewnością chce się ze mną ożenić!"- i przez 4 lata nie udalo mu sie tego chcenia wprowadzic w zycie? :D u kiddin me? oczywiscie, ze ty nie jestes przeciwniczka slubow. co wiecej, chcialabys go wziac, co sama przyznajesz. ale partnerowi nie spieszno bynajmniej. innymi slowy, poswiecilas wlasne chciejstwo- slub- na rzecz jego chciejstwa- wolnego zwiazku. tak bywa. ale miej swiadomosc, jak faktycznie rozklada sie wasze zaangazowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziarga, zeby nie bylo niejasnosci: uwazam, ze parcie na slub to najgorsza rzecz, jaka mozna zrobic. ale tu chodzi o cos innego. dlaczego ktos, kto deklaruje, ze kocha, ze mu zalezy,ze chce byc razem, nie potrafi/nie chce podjac sie zobowiazan prawnych wobec osoby kochanej? znowu, nie rozpatrujemy sytuacji w ktorej 2 osoby nie chca slubu. mowimy o sytuacji autorki i jogurtu- dwie kobiety, ktore slubu chca, a ktorych partnerzy tegoz slubu nie chca. co kieruje tymi mezczyznami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Myślałam, że wyraźnie napisałam, że to ironia. A co do mnie - początkowo sama nie chciałam ślubu, ale zmieniłam zdanie. Można więc tak powiedzieć, że poświęciłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Albo może nie tyle poświęciłam, ile wierzę, że on zmieni zdanie ;) a jeśli nie zmieni... cóż, wtedy poświęcę. Rzeczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nawiasem mowiac, obydwie te kobiety nie sa pierwszej mlodosci. pewnie chcialyby miec dzieci. posiadanie dziecka bez slubu to decyzja karkolomna i zwyczajnie niewygodna, ze wzgledu chociazby na kwestie formalne. i kolo sie zamyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to proste 444
Jedna prosta sprawa, facet biorąc ślub pokazuje, że kobieta jest tą jedyną i OSTATNIĄ! Jeśli nie chce brać slubu, to uważa, że to nie ty, jak ona się zjawi to rzuci cię prędzej niz myślisz i z nią weźmie ślub.Ślub to zapewnienie, że jesteś tą "docelową", a nie tymczasową. Proste. Może mu być z toba dobrze, więc dlaczego miałby rezygnować, ale poczekaj jak pojawi się "docelowa";)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziarga.
O jakich prawnych zobowiązaniach piszesz ? Prawnie dziecko ma nazwisko faceta (nie męża, ale konkubina) Nie ważne jak to nazwać, ja mówię mój facet, mój mężczyzna, moja miłość. Rozdzielczość przy rozliczaniu pitów bywa i w małżeństwie. Wiele małżeństw zawieranych podpisuje intercyzę przedmałżeńską. Co świadczy o jednym. TO JEST TWOJE, A TO JEST MOJE. Info w szpitalu uzyskuje osoba wskazana przeze mnie, a więc ON. Dzieci w przedszkolu odbiera na przemian tata i mama. Kredyt jest łatwiej mnie uzyskać jako samotna matka z dziećmi. Jako małżeństwo mielibyśmy większy problem. Prawnie testamentem ustanawiamy siebie jako wykonawców naszej ostatniej woli i jako naszych spadkobierców. x x Wiele mężatek zachowuje po ślubie swoje panieńskie nazwisko i nie przyjmuje nazwiska męża. No i jak widać z danych przedstawionych przeze mnie w skrócie parcie na ślub jest zwykła hipokryzją. Od czasu świętej inkwizycji zawsze było polowanie na czarownice. Widać wiele kobiet żyje pod presją sakramentu małżeńskiego. Nie ważne jakim kosztem, ważne że mam ślub. Wiec nie piszcie moi adwersarze że ślub to pełnia szczęścia. Znam wiele, wiele małżeństw które nie przetrwały próby wytrzymałości materiału i po 3, 4 czy 5 latach rozwodziło się z powodu niezgodności charakteru. Wiec po co ta cała zasłona dymna o świętości sakramentu ślubu, skoro sporo pań popełnia grzech cudzołóstwa nie zważając na słowa przysięgi składanej w US czy w Kościele. x x Gdzie więc jest słowo prawy w świętości instytucji małżeńskiej ? Kto kłamie ? Facet który nie chce ślubu, czy żona która chce rozwodu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziarga.
""02.06.13 [zgłoś do usunięcia] to proste 444 Jedna prosta sprawa, facet biorąc ślub pokazuje, że kobieta jest tą jedyną i OSTATNIĄ! Jeśli nie chce brać slubu, to uważa, że to nie ty, jak ona się zjawi to rzuci cię prędzej niz myślisz i z nią weźmie ślub.Ślub to zapewnienie, że jesteś tą "docelową", a nie tymczasową. Proste. Może mu być z toba dobrze, więc dlaczego miałby rezygnować, ale poczekaj jak pojawi się "docelowa"oczko.gif "" x x No i tu mnie rozwalił argument. Ślub = ostatnia i jedyna. GÓWNO PRAWDA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jogurt truskawkowy rocznik 79
Spoko, życie zweryfikuje ;) Jeśli ma odejść - odejdzie, przed czy po ślubie... i lepiej będzie dla mnie by odszedł, niż by miał żyć w zakłamaniu. Jednak, co mnie dziwi, to te wszystkie teksty osób, które nie znając sytuacji, tego, jak partner się do mnie odnosi czy co razem przeżyliśmy, piszą te wszystkie banalne teksty i uporczywie sugerują, że mu na mnie nie zależy. Jaki Wasz w tym cel? Naprawdę myślicie, że to mnie ubodzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×