zgodzic sie na mieszkanie w domu z tesciami czy lepiej w swoim m-2 ?

Lepiej w swoim. Na poczatku i tak dziecko bedzie spalo z Wami w pokoju, wiec 1 pokoj bedzie sypialnia a drugi salonem, jak dziecko podrosnie to 1 pokoj bedzie dla niego tylko. To nie jest za male mieszkanie dla 3 osob.

Jakich wy macie teściów że doradzacie gniecenie się w 2 pokojach? Dla mnie głupota!! 4 pokoje do tego łazienka i kuchnia to fajna przestrzeń do tego pewnie jeszcze kawałek ogródka, jak będzie dziecko to ma tam super warunki a nie kisić się w mieszkaniu i wychodzić na jakiś zasyfiony placyk zabaw na godzine. Autorko idź i mieszkaj sama się przekonasz czy będzie wam dobrze, możecie ustalić wcześniej jakieś zasady i już. Ja nie mieszkam z teściami ale z rodzicami, matka mnie irytuje jak zawsze ale co tam idzie przeżyć. Mam swoje piętro z kuchnią łazienką i 3 pokojami, ale gotujemy razem bo się nie opłaca osobno. Nikt mi się nie wtrąca do niczego na górze nawet nie przychodzą, jedynie w sprawie ogródka się dogadywaliśmy co i jak żeby zrobić mojemu synowi miejsce na zabawę piaskownicę huśtawkę itp

ja tez proponuje sprobowac -zawsze macie swoje m.wiec nie jestescie uziemieni

To i ja sie wypowiem :D Tez mialam mozliwosc mieszkania i z tesciami, bo proponowali i z moimi rodzicami, tez bardzo nalegali. Ale powiedzialam, niegdy w zyciu. Mieszkajac razem z nimi, nawet jesli mielibysmy wlasne pietro, bylabym od nich zalezna. Na pewno wtracaliby sie mimochodem itp. Dlatego wzielismy kredyt na male 2pokojowe mieszkanko i jest nam w nim super. Nie wyobrazam sobie inaczej. To z pewnoscia tez zelezy od charakteru, ale nie wyobrazam sobie tego w moim przypadku. A Ty autorko musisz sama zadecydowac. Ale w Twojej sytuacji, majac wlasne mieszkanie, na pewno bym sie nie zastanawiala.

Tu nawet nie chodzi o te że teściowe to zło :D, bo jest bardzo różnie, zależy od ludzi, ale musisz zdać sobie z tego sprawę, że zawsze tam będziesz obca, tak jest po prostu. To Ty będziesz w najgorszej sytuacji, bo to nie są twoi rodzice tylko męża, on nawet coś ostrzej powie, to tak nie zapamiętają, jak im synowa coś wypomni...bardzo często tak ludzie mają. A czy teściowie jeszcze pracują, ogólnie dużo wam narzucają/radzą?

Nie pakuj sie w to,tez mieszkamy na gorze,tesciowa nom stop przylazi,zarzadza wigiloe u mnie,rzedzi sie moim dzieckiem itp wieczne konflikty,wolalabym mieszkac w namiocie,ale maz sie nie chce ruszyc bo budowal ten don razem z tesciem

Piszecie że dobrze, jak ma się babcie pod bokiem...tylko rzadko kiedy te relacje są takie akurat, tzn. nie wyobrażam sobie sytuacji, że moje dziecko woli notorycznie gdzieś iść z babcią niż spędzić ze mną czas, chyba bym się załamała :O, a tak często jest jak dziadkowie mieszkają razem. Dla mnie babcia jest dobra, do posiedzenia czasem wieczorem, ale też nie często, jak się chce wyjść z mężem, czasem może w weekend, ewentualnie wakacje u babci, jak mieszka dalej...nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko miała babcia wychowywać...ale wiem że ludziom tak jest często wygodnie.

nigdy w zyciu-masz swoje mieszkanie w ktorym jestes pania -wierz mi lepsze swoje 2 pokoje niz 4 u tesciow a poza tym jak juz sie wprowadzic ,swoje wynajmniesz to nie bedzie tak łatwo sie wyprowadzic:maz nie bedzie chcial i bedzie przekonywal ze szkoda kasy co wlozyliscie w remonty itp....bo napewno jakies remonty u tesciow by was czekaly.Jak juz to bym wolala dolozyc kase i kupic cos ciut wiekszego ,a blizej pracy meza

masz swoje mieszkanie wiec nie godz sie na mieszkanie z tesciami -ja mieszkam i mam dosc tekstow typu :znowu na zakupach,ile to pierzesz -szkoda wody itp....w*****a mnie to maksymalnie ,bo nie robie zakupow za ich ,oplaty tez robimy za siebie .....ale jak co to na kazdym kroku mam wytkane jaka to jestem nie gospodarna itp....a z tego c piszesz to maz jest za rodzicami ,z poczatku bedzie ok a jak sie wprowadzisz to sie okaze ze rodzicom trzeba ustepowac itp.bo starsi ....

Dzisiaj po różnych przejściach z całą pewnością odpowiadam - NA SWOIM !!!! Razem z mężem wprowadziliśmy się do domu moich rodziców. Początkowo było wszystko dobrze, mąż się dogadywał z moim ojcem, moja mamą, ale po czasie moi rodzice- a w zasadzie to mój ojciec, bo mam jest w porządku- zaczął się rządzić i rządzić naszym czasem. Może i piętra były osobne, ale podwórko wspólne, a wiadomo jak to w domu - trzeba skosić trawę, napalić w piecu - urąbać drewna,w zimie odśnieżyć, zrobić podjazd i masę innych obowiązków, które wymyślał mój ojciec widząc pomocną rękę męża. Mąż już miał dosyć, po pracy przychodził do domu -czyli do drugiej pracy. Nie miał czasu na to, aby posiedzieć i porozmawiać ze mną, zająć się dzieckiem... kompletnie na nic nie było czasu, czułam się tak jakby go nie było w domu. Po 1,5 roku wzięliśmy kredyt na mieszkanie i teraz mieszkamy na swoim. I nagle o dziwo każdy ma dla siebie dużo czasu, a dom jest miejscem odpoczynku i regeneracji sił a nie drugiej harówki. Zastanów się porządnie, bo ja już dzisiaj wiem, że nie warto. Po roku czasu

Nie nie i jeezczecrwz nie......

wierz mi lepsze ciasne ale wlasne