Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dołektotalny

Czy czujecie, ze zmarnowaliscie mlodosc?

Polecane posty

Gość gość
a ile masz /?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak.Nie mam zadnych wspomnien, nie rozwinelam zadnych talentow. Mam 20lat i jestem w czarnej d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sobie opoznilam doroslosc ;p Poza tym dzis w drodze do pracy doszlam do wniosku, ze oprocz 2 przyjaciolek to nie utrzymaly mi sie zadne znajomosci z LO, studiow... wiec stad to poczucie zmarnowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak, i nie. Jeśli chodzi o pewne kwestie osobiste to na pewno bo ciężko mówić o zmarnowaniu młodości jak jest się dopiero po 20. Z drugiej strony to czego chce mogę osiągnąć albo za niedługo albo nigdy więc wiek jest dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dołek pokaz fote

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja równiez sobie opóżniam dorosłość, jak nie teraz to kiedy się wyszaleję?? mam 22 lata dziewczyne zostawiłem bo to zbyteczne jeżdzić do niej, pisac spotykać się, jest to wszystko bez większego celu. Teraz mam czas na wszystko a na starośc będe tylko wspominał piękne chwile życia. (zaraz mnie nie zajedżcie że pewnie piję i ćpam po imprezach non stop bo to moję szaleństwa )- tak nie jest. Wyszalec sie można o wiele lepiej niż pójsć nachlac sie i wrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakaś szansa zawsze jest. Wydaję mi się jednak, że ludzie w naszym wieku 25-30, którzy nie mieli życia mają chyba najtrudniej. Dlaczego? Ponieważ ten przedział wiekowy to tak naprawdę ostatni dzwonek, żeby jeszcze coś z tego życia wyciągnąc i naprawić. Z drugiej jednak strony rozdziera nas wewnętrzny ból, że tyle stracilismy, najlepszy okres w życiu. Nie wiemy co robić. Z jednej strony chcielibysmy poczuc te beztroskosc, zabawę i dzikośc, którą inni mieli w latach 18-25, a z drugiej mamy wrazenie, że w naszym wieku już nie przystoi(poza tym jak to zrobić, skoro nie mamy znajomych, pewnosci siebie, obycia w towarzystwie, a dla młodych jestesmy starymi piernikami) i trzeba żyć jak normalny 25+ latek(tylko czy da się tak zyc nie zaznajac tego co najlepsze w zyciu?).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawiczek bez wiary, o rany... ale czy Ty interpretujesz przegrane zycie jako brak zycia seksualnego tylko? Bo moze ja sie zle wyrazilam w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślę ze tak do 11 13 roku życia nie zmarnowałam wykorzystywałam co najlepsze każda chwile teraz z biegiem lat zaluje ze poszłam do l. ogólnokształcącego , serio! dziś wybrałabym zawodówkę teraz wybieram się na jakiś kurs generalnie w całej mojej rodzinie tylko ja poszłam do LO a mi wiedzie się najgorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie przegrane życie to brak życia towarzyskiego w całej rozciągłości. Brak znajomych, przyjaciół, ciekaiwe spędzonego czasu, poczucia ze wyciagnęło się z młodosci wszystkie "soki". Brak zycia seksualnego też, aczkolwiek w przypadku kobiet to ich wybór, więc tego w tym temacie nie uwzględniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja definicja zmarnowanego zycia jest nastepujaca: nie najezdzilam sie po swiecie, nie znalazlam faceta na powaznie na poczatku studiow, zeby byc z nim do teraz (bardzo popularny model) i nie mam (teraz) znaomych. Ale tak to zawsze znajomych i przyjaciol mialam, tak do ok 25 roku zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmarnowane życie tj. przegrane to takie gdy czujesz ze masz gorzej od rodziców gdy byli w tym wieku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co ciekawego chcialbys robic? Ja bylam dosc strachliwa w mlodosci, ale znajomych zawsze mialam, zawsze mialam (no do teraz) z kim pogadac, isc do kina, na kawe, jakies wyjscia do klubow czy siedzenie na plotkach w akademikach. No nie sa to bardzo fascynujace rzeczy, biorac pod uwage jakdzis sie mlodziez bawi, ale nie bylam samotna cale zycie. Szkoda mi ze te znajomosci nie przetrwaly, w koncu kazdy juz ma dorosle zycie i swoja milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościnnie.
Nie! tak nigdy nie myślałam! a młodość mam popołudniową i jest cudnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialabym jeszcze cos przezyc, cos dolozycdo tych wspomnien. Ale niestety nawet o znajomych nie jest latwo, a co dopiero o milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"zmarnowane życie tj. przegrane to takie gdy czujesz ze masz gorzej od rodziców gdy byli w tym wieku" x Bardzo ciekawa definicja. Na pewno według tej definicji przegrałem życie. x "nie najezdzilam sie po swiecie, nie znalazlam faceta na powaznie na poczatku studiow, zeby byc z nim do teraz (bardzo popularny model) i nie mam (teraz) znaomych. Ale tak to zawsze znajomych i przyjaciol mialam, tak do ok 25 roku zycia." x W takim razie Ciebie pocieszę. Twoje życie obok zmarnowanego nawet nie stało. Jest po prostu przeciętne. Myślisz, że wszyscy to jeżdzą po swiecie? Gdzie? Poza standardowymi kilkudniowymi wypadami do innych krajów europejskich to raczej cienko z tym. Do tego byłas towarzyska i miałaś życie intymne. Jesteś po prosty, jak to się obecnie określa normalfag. Twoje życie nie ejst niczym niezwykłym ani pozytywnie, ani negatywnie. Na pewno możesz byc niezadowolona z takiego obrotu sprawy ale nazywanie tego zmarnowanym życiem jest delikatnie mówiąc mocno przesadzone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślę ze tak do 11 13 roku życia nie zmarnowałam wykorzystywałam co najlepsze każda chwile teraz z biegiem lat zaluje ze poszłam do l. ogólnokształcącego , serio! dziś wybrałabym zawodówkę teraz wybieram się na jakiś kurs generalnie w całej mojej rodzinie tylko ja poszłam do LO a mi wiedzie się najgorzej x generalnie zawsze miałam gorzej od innych dlatego ze szlam "prawidłowa" droga gdybym mogła cofnąć czas o jakieś 7 lat to dziś to co bym naprawiła: 10 chłopaków nawet żonatych a i dziewczyna dziecko bez ślubu , nie wiem co tam jeszcze przynajmniej nie musiALABYM NIKOMU UDAWADNIAC NIC ALE MOGE JESZCZE NADROBIC MAM DOPIRO 22 LATA ZYCIE PRZEDEMNA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"normalfag", nie znalam tego slowa ;) No dobrze, to moze odczuwam nostalgie jakas za przeszloscia... kiedy wszyscy byli beztroscy i mieli duzo czasu, a teraz tak juz nie ma. I ja mam jeszcze chec zrobienia czegos z zyciem, a tu ludzie maja kredyty i dzieci i czuje, ze juz nic nie zrobie (sama sie boje podrozowac no i samej to co to za radosc). Widzicie, dzis nie o braku faceta glownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do tego wydaje mi sie ze inni maja cudowne zycie pelne wrazen (pewnie dlatego , ze sa w parze) i to meczy, sama siebie tym mecze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
CIEKAWA DYSKUSJA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beli
O zmarnowanej mlodosci,a nawt dziecinstwie mozna mowic z perspektywy 50 lat.Jakmacie 20-30 to mozecie jeszcze wiele osiagnac i cieszyc sie zyciem.Tylko trzeba zachowac rozsadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość66

Całej młodości nie zmarnowałem,ale jej początkową fazę pod jednym względem na pewno tak. W młodości imprezowałem, podróżowałem,poznawałem nowych ludzi i nowe miejsca.

 We wczesnej młodości unikałem jednak kontaktów z dziewczynami. Miałem wtedy 15-18 lat. Zachowywałem się wobec nich tak jakby one kąsały albo były trędowate. Gdy taką jedną poznałem w pociągu to pojechałem do niej w odwiedziny z kolegą gdyż nie chciałem zostać z nią sam na sam. Gdy ona napisała do mnie kartkę na święta to jej nie odpisałem. Na studniówkę poszedłem sam mimo tego,że ona chętnie poszłaby ze mną. Oczywiście bałem się momentów sam na sam z nią, a tych po studniówce by nie brakowało.Żałowałem,że byłem takim tchòrzem i dzikusem gdyż jednocześnie bardzo mnie do niej ciągnęło. Nasze kontakty z powodu mojej fobii urwały się w końcu. To było do przewidzenia. Takich sytuacji w ciągu kilku lat było więcej. Zazdrościłem kolegom,że nie mieli problemów w kontaktach z dziewczynami. Mnie te strachy w końcu przeszły. Przekonałem się, że dziewczyny nie gryzą. Obudziłem się. Zacząłem korzystać z uroków młodości. Trochę pòźniej niż większość moich rówieśników ,ale jeszcze zdążyłem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×