Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

monia756

Co dalej mam robić?

Polecane posty

Hej. Często przeglądałam to forum i zazwyczaj to własnie tu znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania czy problemy. To tutaj zobaczyłam ile jest dziewczyn, kobiet takich jak ja. To dlatego tutaj chciałabym podzielić się z Wami moimi problemami, może ktoś mnie zrozumie.. doradzi.... Może od początku, Nazywam się Monika mam 22 lata i obecnie studiuję dziennie, mój chłopak jest w moim wieku i pracuje (fizycznie). Jesteśmy razem od 3 lat. Bardzo go kocham, uwielbiam spędzać z nim każdą wolną chwilę, chociażby wspólne oglądanie telewizji dla mnie jest lepsze niż pójście na imprezę. Ale on z kolei od jakiegoś czasu mówi mi, że się dusi w tym związku, że za często się widujemy (kilka razy w tyg, czasem zdarza sie codziennie)- a jego koledzy tak czesto sie nie spotykają, on chciałby częściej spotykać się z kolegami (a spotyka też się przynajmniej kilka razy w tygodniu- to na piwo, to naprawiają samochód, to znów coś innego, z kolegami pracuje). Nigdy nie był jakiś wylewny jesli chodzi o uczucia w stosunku do mnie, mówił, że mnie kocha, kupił kwiatka czasem, prezent na urodziny zawsze, ale teraz... Kiedyś to on zawsze namawiał mnie do zbliżenia mógł to robić cały czas dosłownie 24h na dobę... a teraz to ja go wręcz proszę o to... to dla mnie troche poniżenie... czuje się nie atrakcyjna- ale on mówi, że nie o to chodzi- po prostu mu się już tak nie chce.. da się namówić raz na miesiąc czy dwa - no same przyznacie, że coś jest nie tak... nie zdradza mnie na 100%. Czasem potrafi powiedzieć niemiłe słowa, jest szczery, często przez niego płaczę, nawet przy nim, ale on sobie nic z tego nie robi... To trochę głupie chyba jednak pytać na forum czy to koniec mojego związku.. ale jak myslicie, czy to, że on nie ma ochoty na seks i nie okazuje mi juz uczuć i że za czestosię spotykamy , jak on to powiedział, że "dusi się" może być drogą do końca związku? Ja go kocham, ale on mnie rani- nie nie, nie chodzi o zdradę czy coś w tym stylu, ale chodzi o jego sposób bycia, o jego oziębłość, takie"zlewanie mnie:.Często z nim o tym rozmawiam, ale on nie widzi problemu, nie wie o czym mówię. Z jednej strony bardzo go kocham, całe życie układam pod niego, on jest moim życiem.. Ale z drugiej strony... tyle lez juz przez niego wylałam, tyle mnie razy zranił przykrymi słowami, tyle razy już chciałam od niego odejśc... ale no właśnie- chyba naprawdę go kocham... Czy ktoś był w takiej sytuacji, co mam zrobić dac mu wolną rekę, rób co chcesz, spędzaj więcej czasu z kolegami, a może będzie lepiej? Czy odejść? on nie jest moim pierwszym, mialam kiedys zwiazi- naprawde byla w nich czułość, mile słowa gesty.. teraz tego nie mam naprawde za tym tęsknię. ale on się nie zmieni- tak mi powiedzial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam, że pisze dość chaotycznie, niestety jestem teraz trochę jakby to powiedzieć zdolowana,pobudzona jednocześnie, wzięlo mnie na placz- ale robię to często- prawie codziennie.. To się we mnie skumuluje ten smutek i złość jednoczesnie i pierwsze co robie po wejściu do domu to muszę się wyplakać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie przechodzilam niczego podobnego ale po przeczytaniu mam wrazenie, ze wy po prostu do siebie nie pasujecie. macie inne oczekiwania i inne priorytety. on sie dusi w tym zwiazku a tobie ciagle malo jego obecnosci. nie wiem czy rozmowa cos tu pomoze. jestescie po prostu inni i trudno bedzie sie zmienic. nawet jesli jest taka gotowosc to da sie to tylko na krotko. kazdy kompromis to w jakims stopniu rezygnacja z siebie samego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest chyba prawda... to jeszcze bardziej mnie dobiło.. spojrzeć prawdzie w oczy. Że chyba najlepiej byłoby się rozstać, ale dla mnie to oznacza rezygnację z całego życia- przeciez on jest moim życiem. Ale już mam wewnętrznie dość, codziennie tylko ta obojętność wobec mnie, codziennie słyszę, że on nie wie o co mu chodzi, że po co się mamy dziś spotykać, on chciałby robić coś innego, on nie ma ochoty wcale na seks...... to tak wewnętrznie boli, że nie wiem jak sobie z tym mam poradzić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w tych słowach widac caly problem "on jest calym moim zyciem" rozumiem cie bo sama jestem zakochana i chcialabym z moim facetem spedzac jak najwiecej czasu, ale czynienie z kogos centralnego punktu, jedynej najwazniejszej rzeczy, jest bledem. On sie dusi, a ty nie możesz spojrzeć na pewne rzeczy z dystansu...jesteście młodzi i mam wrażenie ,ze zamiast cieszyć sie po prostu soba to popłynęliście tak od razu serio...niestety ale często takie "pierwsze miłości na serio" sie rozpadają bo ludzie chcą nowych wrażeń, doświadczeń " jak to? to mam juz z ta osoba byc do końca życia?" naprawdę rzadko kiedy pierwsza miłość jest ta ostatnia...często jest tez pierwsza miłość jest ta miłością niedojrzałą, w tak młodym wieku nie do końca sie jeszcze wie, czego sie pragnie, czego potrzebuje....szczególnie dotyczy to facetów, wiec możliwe, ze twoj poczuł sie stłamszony, odkochał sie albo znalazł kogoś innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na twoim miejscy dalabym mu to czego chce, niech spedza czas z kolegami, niech robi co chce, jesli to poczatek konca waszego zwiazku to i tak nic nie zrobisz...zajmij sie soba, swoim zyciem, zrob cos dla siebie, jesli bedzie mialo sie ulozyc to sie ulozy, a jesli nie to przynajmniej troche sie od niego odzwyczaisz, nauczysz sie zyc bez niego, nie ma sensu ciagnac czegos co nie ma przyszlosci i rezygnowac ze swoich potrzeb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Troliku, tylko problem jest też w tym, że cokolwiek robię sama, zawsze o nim myślę, nie mogę się na niczym skupić... Szczerze też obawiam się tego, że jeżeli on będzie miał już tyle tej swojej wolności i zda sobie sprawę z tego, że nam nie układa się najlepiej to wtedy faktycznie znajdzie sobie kogoś innego... Albo przynajmniej takie życie mu się spodoba....... a wtedy co ze mną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno, to typowe kobiece myślenie - "Dam mu trochę luzu, to sie wyrwie na amen". A tymczasem jest odwrotnie, wyrwie się na amen, jak mu tego luzu nie dasz. Facet, żeby odczuć miłość do kobiety, musi odczuć tesknote, ażeby odczuć tęsknotę, musi sie odsunąc, miec luz. to bedzie koniec związku, jak tego nie zrozumiesz i nie zacznieć robić w swoim życiu coś z dala od swego mężczyzny - cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
az mi cie szkoda, jak czytam co tu piszesz. male, bezradne i niekochane dziecko. co bedzie jak zabiora mu zabawki z piaskownicy. przeciez dziecko nic innego nie ma, tylko ta piaskownice i tylko te zabawki. dziewczyno, poczytaj co ty tu piszesz. jak to, co bedzie z toba...ty sobie tez znajdziesz kogos kto ma podobne podejscie do zwiazku jak ty. znajdziesz, nawet jesli chwilowo sobie tego nie wyobrazasz. nie mozna nigdy dopuscic aby facet stal sie dla nas calym swiatem. masz rodzine, kolezanki, jakies hobby, studia. obudz sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×