mam dosc mieszkania w tej miescinie

bo... *90% mieszkancow to ludzie po 75 roku zycia, miasteczko starcow * nic sie nigdy nie dzieje * jak zamkna te pare slepow to jest pusto * w weekend tez pusto * nie ma tu zadnego zycia, wszysto jakby umarle marze o wyjezdzie do duzego miasta :) tu czuje sie jak ryba wyjeta z wody I umierajaca na suchym brzegu. chce sobie ulozyc zycie, tu nie mam na to szans...

u mnie to samo, wszyscy mlodzi wyjechali na saksy zostali tylko emeryci, rencisci, sklepy wylacznie spozywcze i koscioly :o

Oczywiscie... mam troche stracha przed zaczeciem od nowa!!! Ale ja nie chce wegetowac, chce zyc. czuje ze musze zebrac w sobie odwage.......... nie moge caly czas odkladac zycie na pozniej!!!!!! ktos ma podobnie? Jakie macie doswiadczenia ze zmiana miejca zamieszkania?

NO WLASNIE! I nie ma szans na poznawanie nowych ludzi...poznanie ciekawego faceta.....nie sie nie dzieje. kazdy tydzien podobny do poprzedniego!