mam 23 lata i nie mam dziewczyny

i nigdy jej nie miałem. Zawsze byłem raniony, odrzucany, jako fajny kolega. Nie chce wychodzic na nieudacznika, ktory ma pretensje do kazdego procz siebie, ale niech ludzie tez maja troche litosci do mnie. Chce cos dostac od kogos, bezinteresownie, tak samo jak bezinteresownie chce komus dac. nie jestem jakims produktem na polce, czy na giełdzie, ktory ma jakas wartosc, cene... a czasami mam wrazenie, ze tylko na tym opieraja sie zwiazki. ze bycie z kims to rywalizacja z innymi. I ja jestem oczywiście ten słaby, ktory na to nie zasługuje. Na to trzeba zasłużyć? Mam w sobie dużo miłości, tylko juz chyba zapomnialem czym ona jest, o ile w ogole kiedykolwiek jej doświadczyłem. Nie ściemniajcie mi tu panienki, o czekaniu na odpowiednia, bo każdy procz mnie mial tych odpowiednich, tych jedynych juz na pęczki, wiec nie widze sensu w takich głodnych kawałkach. Powiedźcie od razu, jak poznaliście się ze swoimi facetami, bo jeśli mam kierować się złotą radą i czekać, aż samo przyjdzie, to przestańcie gadać, że faceci mają wykonać pierwszy krok. Powiedźcie raz, bez hipokryzji, jaka budowa ciała wam odpowiada, jakie rysy twarzy, mowa ciała, ton głosu. I nie mówcie, że ktoś, kto nigdy nie miał dziewczyny, nagle może ją sobie znaleźć. Bo nigdy nie znajdzie jednej z was, tylko jakąś inną. Dobrze wiecie, że nie polecicie na kogoś, kto wcześniej nikogo nie miał. Z kolei kobieciarze są przez was tak nienawidzeni, że nie możecie przestać o nich gadać. Świadomość mówi nie, biologia mówi tak. Wyjaśnijcie mi tez, o co chodzi z tą całą chemią. Ludzie dzielą się na gorszych i lepszych z powodu jakiś feromonów? Jesteście wspaniałymi istotami. Koleżankami, kumpelami. Ale coraz bardziej wątpię, czy kiedykolwiek któraś z was będzie moją dziewczyną chociaż standardowo jak u każdego wokół na rok czy 3 lata...

Zapomniałbym - Nie jestem prawiczkiem. Kiedyś uprawiałem seks na dyskotece. Potem, jak się plotka rozeszła wszystkie niby szanujące się dziewczyny zaczęły inaczej mnie traktować. Pomijajac fakt, ze przeleciałem kompletnego bazyla.

pomyśleć, że kiedyś byłem uznawany za bardzo spokojnego i inteligentnego. I że niby taki fajny jestem. S*******e wyrywają jak chcą, nie mając praktycznie żadnej głębszej bajery, ja podobno jestem taki wygadany, że nic tylko się ze mną kumplować...Takich jak ja jest tu na pęczki. Te czasy są chore, kiedyś nie było takich problemów. W krajach III świata ludzie ciągle się mnożą. Bo zakładają rodziny, poznają się itp. A tutaj? Dużo moich znajomych od kilku lat nie mają kobiety. Z tym, że oni mieli to szczęście, że w ogóle je mieli.

Takie jest życie z***a. Haha

tu juz 8 lat temu byl gosciu, ktory co roku zmienial liczbe lat, od ilu nei mial dziewczyny (zaczynal, o ile dobrze pamietam, od 23 l :P )

dobra, jebie mnie to już :D