Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wczorajwczorajwczoraj

wychodzicie z niemowlakami na imprezy?

Polecane posty

Gość wczorajwczorajwczoraj

dziewczyny, dostaliśmy zaproszenie na pępkowe, bo koledze urodził się syn - godzina 17:00 kilometr od nas, w zaprzyjaźnionej knajpce na ogródku , przyznaję, było piwo/wódka jeśli ktoś chciał, ale też pary z dziećmi, ciężarne itp. w sumie z 10 osób. nasz synek ma pół roku, napiliśmy się z mężem piwa, syn spał w wózku... i siedzimy, zagadałam się z koleżankami i było naprawdę sympatycznie, wypytywały o poród, takie tam rozmowy między młodymi/przyszłymi matkami, a fajnie sie czulam, bo strasznie dawno nie wychodziliśmy razem... pogoda ładna. Mikuś śpi, zjadł, pielucha zmieniona. a mąż od 20:00 mnie ciągnie do domu - ja mu nigdy nie robiłam problemu,wychodził do kolegów kiedy chciał, wracał kiedy chciał, ja zostawałam z dzieckiem - i slyszałam, ze mowil koledze, ze musimy z małym wracać do domu, ale on potem wróci do nich pić... ja mówię, że synek śpi, spokojnie, wrócimy jak się obudzi, 10 minut i jesteśmy w domu, śpi na świeżym powietrzu, nawet mu to dobrze zrobi, a nam się tak sympatycznie siedzi. a on, że " jest juz 20:30 i przyzwoitość nakazuje, żeby Mikuś już był w domu". (zwykle zasypia ok 22).. zdenerwowałam się i poszliśmy... teraz jestem zła na męża, tak rzadko wychodzimy razem, a on i to zepsuł. słusznie się gniewam? jakby mały się obudził to sama bym go zgarnęla i się zawięła, a wszystko by zostało w milej atmosferze... sama nie wiem... jakos mi przykro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój mąż nigdy nie wychodzi beze mnie :/ co za świnia!! ja w życiu bym nie poszła, z resztą mój mąż na szczęście jest inny, w sumie co do dziecka to ja mam ostateczne zdanie i on je szanuje, ponieważ uważa że ja jestem więcej z dzieckiem i znam je lepiej niż on-bo tak przecież jest! Póki co na żadnej imprezie nie byliśmy, ale nie raz zakupy-z 40 km od domu a potrafiliśmy wracać ok. 21 a Mały miał wtedy 3 mce nawet nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
;/ Ale Ci popsuł wieczór ;/ Trzeba było mu powiedzieć, żeby szedł jak chce, a Ty zostaniesz i wrócisz za godzinkę-dwie. Taki mądry... Ciebie z dzieckiem do domu, a on nawrotka do kumpli ;/ Tak, słusznie się gniewasz. Przemów mu troszkę do mózgownicy, nie jesteś więźniem, zwłaszcza, że dziecku nie działa się żadna krzywda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja z pierwszej wypowiedzi: dziecku nic się nie działo, słusznie się gniewasz, popieram w 100% drugą odpowiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczorajwczorajwczoraj
dzięki dziewczyny... nigdy nie chciałam być "gderającą żoną", która wszystkiego zabrania, ogólnie z mężem dogadujemy się super... ale dzisiaj mnie zdenerwował i nie byłam pewna czy nie przesadziłam z tym, że jestem na niego zła... on ostatecznie nie poszedł i położył się ostentacyjnie spać w drugim pokoju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie jestem gderającą żoną, mój mąż sam uważa że jak jest żona no teraz żona i dziecko to imprezy TYLKO razem. Odkąd jesteśmy razem: ja poleciałam raz na weekend do rodziny do Anglii on w tym czasie był u swojej siostry i szwagra-tam pili, to byl jeden wieczór, na drugi dzień pojechał do taty i od weekend osobny, a i tak ciągle smsy pisaliśmy... raz pojechał do taty, bo auto się psuło i bałam się jechać z dzieckiem, jazda przez wioski. Sam mąż twierdzi, że jak jest się razem to imprezuje się razem albo wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczorajwczorajwczoraj
Twój mąż ma fajne podejście :) mój co weekend wychodzi na piwo z kolegami... w sumie mi to nie przeszkadzało, ale dzisiaj jakoś ta sytuacja mnie rozwaliła. też zatęskniłam za widywaniem się z ludźmi. fakt faktem moje przyjaciółki przyjeżdzają do mnie, cieszą się, bo pierwsza w "ekipie" mam dziecko i są szczęśliwymi ciotkami... ale to takie siedzenie w domu przy herbacie. a takiego wyjścia jak dzisiaj dawno nie miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja "gość nr 2". x Nie można też popadać w skrajności, bez przesady... Po ślubie ludzie nie stają się jednym ciałem i muszą czasem od siebie odpocząć, mieć swoje zainteresowania, chwile tylko dla siebie, dla własnego komfortu psychicznego, że nie jest się w jakiejś klatce. Taka nierozłączność to nie do końca taka fajna sprawa ;/ Jednak tu w przypadku autorki to mąż grubo przesadził, serio. I jeszcze obrażony teraz ;] z nimi gorzej jak z dziećmi, zafocha się i to demonstruje całym sobą. Autorko ważne, żebyś poruszyła ten temat czy dziś czy jutro już, żeby to nie zostało bez echa, to ważne. Tylko też jakoś tak prostymi słowami i bez zbytniej filozofii, co by mąż załapał o co Ci chodzi, bo oni to oporni czasem... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem tak - zle wyglada gdy ty siedzisz w dmou z malym dzieckiem a on z kumplami pije, ojj nie wroze nic dobrego na przyszloasc. masz racje sie wkurzylas, przeciesz tam byly tez inne matki z dziecmi a do domu rzut beretem, on cie do domu wyganial a sam chcial pic z kumplami bez ciebie a do tego na koniec sie obrazil D*PEK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tryczka my jesteśmy nie rozłączni 3,5 roku ;) odkąd jesteśmy razem, rozstajemy się tylko wtedy kiedy mąż w pracy. On lubi grać na ps3, takie jego zainteresowanie czy hobby to on właśnie sobie gra, ja lubię korzystać z internetu właśnie korzystam w tym czasie. Takie mamy chyba oboje podejście co do imprezowania, teraz spędzamy czas razem-osobno, on grając, ja siedząc tutaj :) mi nie potrzeba wypadów bez niego-jemu beze mnie. On woli wypić piwko w domku ze mną niż z kumplami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczorajwczorajwczoraj
tylko nie wiem jak z nim o tym rozmawiać... mówię "kochanie, o co chodzi? przecież maly śpi, wszystko jest ok, fajnie nam się siedzi" - akurat był moment, że on się "wyłączył" i to ja bylam zagadana z dziewczynami... on tak jakby sie męczył, patrzał tylko czy Mikusia komary nie jedzą (co sama kontrolowałam - był bezpieczny)... potem było, że "przecież mu zimno" (miał dodatkową bluzę na wszelki wypadek i kocyk pod wózkiem) itp. a wcześniej tekst, że "przyzwoitość nakazuje, zebyo 20:30 byc w domu"... jezu, jak mi źle. a on sobie śpi w najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niemowlaki raczej na typowe imprezy nie ciągalismy,ale generanie zaden facet nie mowilby mi kiedy mam isc do domu, co i jak. A jakby fochy strzelal ,to wtedy mnie by cos strzelilo i bylaby awantura

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak dla mnie to bynajmniej dziwne i nie wiem jak Ty to widzisz ale ja widzę to tak, że mu przeszkadzaliście!!! ja bym się na twoim miejscu próbowała dowiedzieć czy cię nie zdradza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczorajwczorajwczoraj
jestem pewna, że mnie nie zdradza... a naprawdę na co dzień jest super, dlatego dzisiaj się zdenerwowałam... bo ok w sumie jest jak ja siedzę w domu, a on wychodzi. mi się też czasem zdarza wyjść tak na wieczór (mały jest już na mm), ale dużo rzadziej. a razem naprawdę nie przypominam sobie kiedy byliśmy. zawsze któreś z nas zostawało z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro Mikus juz powinien byc w domku to tatus mogl go wziasc i polozyc spac a Ty moglas sie bawic,i jeszcze te spanie w drugim pokoju,obrazony jak baba,jak Ty z nim wytrzymujesz?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×