Gość gość Napisano Lipiec 10, 2013 garsc faktow: mam 26 lat skonczylam juz jedne studia dziennie i mam mgr inz pracuje w zawodzie, zarabiam niezle, mam szanse rowoju, choc kokosow to nie bedzie raczej (ale calkiem ladna pensja, dzis mam 2-3 srednie krajowe, za 10 lat moze 3-4) 2 lata temu poszlam na inne studia studiuje zaocznie, kierunek raczej przyszlosciowy (budownictwo na polibudzie) poszlam tam, bo sie tym interesuje, lubie ten temat jednak studia okazaly sie dla mnie za ciezkie mam meza, dzieci brak (bo czasu brak), prowadze dom, ogrod, mamy zwierzeta, robimy mase rzeczy i mamy malo czasu ja mam dosc studiow, sa bardzo stresujace, nie spie po nocach, placze ciagle, bo nie daje rady 1 rok byl lajtowy teraz koncze 2gi i jest masakra a bedzie gorzej dojezdzam daleko na te studia, nie ma mnie w domu czesto... do tej pory w studia (czesne + dojazdy + pomoce naukow + noclegi) wpakowalam ok. 25 tysiecy. Mysle ze aby je skonczyc dojdzie drugie tyle + skołatane nerwy. Generalnie na poczatku było łatwo, a teraz naprawde trudno jest sie utrzymać. Co wystarczy sie nauczyc, zrozumiec - ogarniam ale nie mam czasu, sily na prejekty, robienie roznych rzeczy w domu. Niedawno sie przeprowadzilismy do nowego domu (rodzice nam wybudowali) i urzadzamy sie (gora jeszcze nie wykonczona). Mamy malo czasu. Te studia zzeraja mnie psychicznie. Chcialabym je rzucic, byc wolna i miec duzo czasu (srednio w tygodniu ze 20h musze poswiecic na projekty/nauke). Ale z drugiej strony szkoda by bylo. Nie wiem co zrobic, czuje sie jak w potrzasku, ciagle placze. Teraz wiem, ze 2 przedmiotow nie zalicze i bede miec warunki, wiec bede jezdzic na te studia co tydzien (85km w jedna strone). Kupa kasy i czasu. Teraz pracuje w innej branzy, troche tylko zwiazanej (nieruchomosci) Niby jakas szansa na polaczenie tego kiedys jest Ale tak mi to juz zbrzydlo, tak mam dosc. Raz mysle, ze rzuce i bede szczesliwa. Potem mysle, bede zalowac, moje ambicje beda sie odzywac, bede czula, ze zaprzepascilam szanse. Ale na chwile obecna spie po 4-5h przez ostatni rok schudlam 12kg jestem klebkiem nerwow, to udziela sie tez domownikom Myslałam, że bedzie łatwo. Jestem raczej inteligentna i nie mam problemow z rozumieniem nawet tych zagadnien, ktorych inni nie ogarniają i musza poswiecic czas, zeby dojsc. Ale padam z przedmiotow, gdzie trzeba cos robic w domu. Nie lubie tego, nie mam ochoty, mam dosc. Chcialabym miec dzieci (maz jeszcze bardziej) ale nie mam czasu. Co byscie zrobili na moim miejscu? Szczegolnie cenie sobie wypowiedzi kobiet starszych, patrzacych na zycie przez pryzmat doswiadczenia,,, Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach