Gość gość Napisano Lipiec 12, 2013 Mam 33 lata i jestem zonaty z kobieta ktora nie kocham.Zona kocha mnie nad zycie a ja ją nie co wzbudza we mnie ogromne poczucie winy i to poczucie winy nie pozwala mi odejsc.Ozenilem sie ... z litosci ... nie mialem serca zniszczyc tak wielkiego uczucia,nikt mnie tak nie kochal i juz chyba nigdy nie bedzie.Kiedy powiedziala ze mnie kocha ... tez odpowiedzialem ze ja kocham, ale nie byla to prawda ale żal,liczyłem ze z czasem ja pokocham bo to wspanialy czlowiek - ale nic z tego. Przez lata przywyklem do komfortu ... zona jest bardzo sprytna i zaradna, zarabia kupe kasy.Myslalem ze czasem uczucie wygasnie i bede mogl ja porzucic z czystym sumieniem,ale zona co bym nie zrobil - wybacza.Nawet zdrady.Jest do mnie histerycznie przywiazana.Dla niej jestem tym jedynym. Ale lata plyna, jesli nie odejde nigdy nie zakocham sie naprawde ale moje zycie bedzie komfortowe, jesli odejde moze czeka na mnie milosc a moze nie ... a na pewno samotnosc,stres i znaczna utrata dochodow ( prowadzimy z zona wspolny interes) ... najbardziej boje sie zycia sam ... i tego ze nie znajde nikogo lepszego. Zbudowalem zycie na klamstwie i to klamstwo mnie niszczy... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach