Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kobieta jak wiele innych

wredna niewdzięczna córka?

Polecane posty

Gość kobieta jak wiele innych

Moja matka nie jest normalna,mało ze mnie biła od kiedy skonczyłam 4 lata z byle powodu,krzyczała i krytykowała,porownywała z innymi i robi to do dzisiaj,nie dawałam mi wsparcia ani poczucia bezpiecznestwa,z domu wyszłam w jednych gaciach bo przez kilka lat nawet swojego tapczanu ani miejsca do nauki nie miałam,nie mowiac o ładnych ciuchach czy zabawkach to dzisiaj domaga sie szacunku i nie potrafi przyznac sie za Chiny do popelnionych błedów,wciska mi na siłe swoje przekonania religijne i szantazuje ze kiedy umrze dopiero sie obudzę i zacznę żałować tego ze ją krytykowałam.Nie zauwaza tego ze przez lat radziłam sobie z kilkorgiem dzieci sama bez pomocy innych tylko wytyka mi błędy i potknięcia ciągle zaznaczając ze inne dziewczyny jakos potrafiły sobie ulozyc zycie tylko ja nie.Fakt,nie byłam idealna i zdarzyło mi sie zdradzic męza a i w mlodosci miałam kilka przygód z męzcyznami o czym nie pozwala mi zapomniec,a ona sama będac zoną mojego taty kiedy miałam kilka latek wdała sie w romans z zakonnikiem który trwał kilka ładnych lat.On nam pomagał finansowo kiedy był stan wojenny ale zastałam go ze dwa razy jak sie całował z moją matką leżacy w majtkach na łózku kiedy ja i rodzenstwo cisnęlismy sie w małym pokoiku.Nie wiem do czego naprawde wtedy dochodziło ale wiem ze On przyjezdzał do nas przez kilkanascie lat a listy pisane do matki pamietam do dzisiaj jak je odbierała.Jeszcze jeden młody góral mieszkał u nas i tez nie wiem czy matka czasem nie miała z Nim romansu.Kiedys Ją o to zapytałam ,o tamtego zakonnika ale tłumaczyła sie tym ze okazywała mu tylko wdziecznosc...Nigdy nie powiedziała ze jest ze mnie dumna a przeciez nie mam nałogów,wychowuje dzieci,jestem w miere wykształcona ,zaradna,dobra i wrazliwa. Mam jeszcze dwoje rodzenstwa ale zadne z nas nie ułozyło sobie szczesliwie zycia z normalnym partnerem.Ona nie chce tego widziec i winy szuka we wszystkich innych tylko nie w sobie a przeciez to nie moze byc przypadek.Dla rodziny dalszej i znajomych jest kobietą miła i religijną.Sama uwaza ze jestem niewdzieczna bo przeciez nigdy nie chodziłam głodna ani brudna.Nie potrafi wczuc sie w moja sytuacje ani zrozumiec uczuc ktore mna targaja,Uwaza ze dzieci nie powinny krytykowac innych i ciągle mnie straszy ze kiedys moje dzieci mi odpłacą tak samo.Ma ona ojca alkoholika o sklonnosciach pedofilskich który skrzywdził mnostwo ludzi i nie poniósl za to zadnej kary,do dzisiaj mowi do Niego Tatusiu mimo ze wie ze kiedy miałam 15 lat brał sie z łapami do mnie a ona wtedy nie zareagowała.Nie mam wsparcia w rodzinie bo wszystkich urobiła po swojemu ,a bracia są do niej przywiazani emocjonalnie mimo ze ich tez biła w dziecinstwie.Starszego całe zycie faworyzowała.To wszystko mnie boli i nie wiem czy to cos ze mną nie tak,czy to ja nie jestem roszczeniowa ale na Boga przysiegam ze nie przesadzam,o wielu historiach z zycia nie napisałam.Doceniam ze mnie urodziła i nie wyrzuciła z domu ale nie chce z nia rozmawiać bo uwazam ze to zła,oschła,fałszywa kobieta.Przez lata mnei oklamywała ukrywając prawde o pewnym mezczyznie tak jak oklamywała mnie całe dziecinstwo ze była dziewica idąc do slubu a szła w ktoryms miesiacu ciązy.Nie zawiadomiła pogotowia kiedyt poroniłam majac 22 lata a dostałam krwotok bo nie byłam wtedy ubezpieczona i ona bała sie ze bedzie musiała płacic.Dopiero zadzwoniła po kilku godzinach kiedy zaczęłam mdleć.Jak ona moze wypominac mi błędy młodosci i wszystko inne co robiłam bedac juz dorosła skoro ja sie nie wtracałam w jej zycie tylko chciałam jeszcze po tym wszystkim pomagac jej jako mate która zyje w biedzie.Nigdy mnie za nic nie przeprosiła ale ja ją musiałam całować w ręke do 18 roku zycia z byle powodu .Nie kocham jej i kiedy umrze bede płakać tylko nad sobą.Mało ze mi nie pomoze konkretnie to jeszcze wpędza w doły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyemancypowana miłość
mocne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hm, masz swój krzyż. I walczysz o swoje serce. A my cię dopingujemy w twoim dążeniu do bycią dobrą kobietą! 3maj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta jak wiele innych
I o to mi chodzi:) Dziękuję i doceniam,nie trzeba nie wiem jakiej pomocy zeby czlowiek poczuł sie lepiej i zeby Go zmotywowac do zycia bo wdeptac w glebę i zdołować jest o wiele prosciej niz wspomoc dobrym słowem ktore przeciez nic nie kosztuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie wczoraj mama, na 1,5 miesiąca przed moim ślubem powiedziała, że życzy mi zeby mąż kopnął mnie w tyłek to wrócę do domu z podkulonym ogonem, bo do niczego się nie nadaję... Rozumiem jakie 'wsparcie' może dać matka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ja bralam rozwod to mi ani ojciec ani matka nie pomogli... maz mnie uderzył wyprowadzilam sie do nich z dzieckiem a oni mnie wyrzucili.. od ojca wiele razy slyszalam ze nie jesttem jego corka po mimo ze na 100% jestem i rozne inne epitety w moim kierunku a od matki to nawet ze za;luje ze mnie urodzila bo jej zycie zmarnowalam(czesto chorowalam)... ale teraz mam cudownego mezczyzne cudowna corke i mam dla kogo zyc... dla kazdego po burzy wychodzi slonce:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×