Gość butterfly***** Napisano Lipiec 22, 2013 Witam wszystkich chętnych do dyskursu :) Ja 33 l., on 46, oboje stanu "wolnwgo". Poznaliśmy sięrok temu i w sumie tyle to już trwa. On od samego początku był zachwycony tą znajomością, czułam szczerość i chęć zaangażowania się, częste spotkania, nasze cudowne rozmowy na temat sztuki, seks też pojawił się po jakimś czasie. Ja, w przeciwieństwie do niego, nie byłam od początku tak otwarta, wręcz niejednokrotnie robiłam sobie żarty, śmiałam się z niego, niby w żartach, ale musialo go to dotykać (jest dość wrażliwy, zawsze przemilczał sprawę, nie mówił o tym). często powtarzałam mu, że to tylko zabawa, że nie angażuję się, że nawet nie wiem czy chciałabym z nim być docelowo itd. Niejednokrotnie ot tak rzucałam go, on zabiegał mimo wszystko, po czym go zwodziłam i tak często.... Odsunął się ode mnie, zakmnkął, coraz rzadziej proponował spotkania (ja nigdy pierwsza), ale wciąż widziałam, że nie jestem mu obojętna. Zaczęło mi zależeć i po dłuższym nie widzeniu się powiedziałam mu to(wyznałam uczucie), na co zareagował jak sparaliżowany, że bycie razem nie byłoby dla nas dobre...tak powiedział. Więc powiedziałam bardzo grzecznie, że ok, rozumiem i lepiej będzie jak zerwiemy kontakt, bo byłoby to zbyt blesne dla mnie. On zaczął się dosłownie jąkać i przekonywać mnie kilka razy, że chce się ze mną spotkać, lecz byłam nieugięta po jego słowach. Jednak po paru dniach postanowiłam dać mu szansę, napisałam smsa tzw. "otwartą furtkę" i cisza narazie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach