Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiosna121

potrzebuje porady

Polecane posty

Gość wiosna121

Witam, Czy ktoś ma czas? chciałabym się poradzić, osoby nie znanej,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna121
Dzięki, Nie chce zanudzać, ale tak pomyślałam.......... mam problem z poplątaniem na własne życzenie życia, a właściwie....... ciężko opisać w jednym zdaniu, ale spróbuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna121
jestem w związku od 7 lat, jeszcze rok temu wydawało mi się ze warto walczyć, ale od stycznia tego roku nagle coś pękło i jak bym się obudziła nagle zobaczyłam tego człowiek innymi oczami, ciągle muszę mu udowadniać ze jestem dobra ze mogę więcej, I mam dość być ciągle poniżana i krytykowana, niby razem a jednak osobna. Najlepsze jest to ze mogę być nie zależna ma dobrą prace, zarabiam, ale boje się samotności, albo tego ze od 7 lat ktoś powtarza ze jestem nieudacznikiem wiec boje się samotności. Potem przychodzą dni kiedy jest dobrze i chce walczyć, ale zawsze gdzieś czuje ze nigdy nie będę mogła na tą osobę liczyć kiedy będę potrzebować, Nie wiem co dalej robić, boje sie też ze nagle zrozumiałam to wszystko po poznałam kolegę z pracy, który pokazał mi ze tak nie musi być, ze jestem fantastyczna a to mój mąż ma problem ze sobą, hm łatwo doradzać innym........ boje się odejść ale patologia jest tez ciesze sie ze idę do pracy bo tam ktoś mnie docenia...... nie znoszę weekendów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm...to doprawdy przykre musi być dla ciebie co piszesz. być poniżanym nie lubi nikt a co dopiero współmałżonek. widać wyraźnie, że to on ma jakieś wewnętrzne problemy i próbuje wyładować frustrację a że ty jesteś "własna" i pod ręką i nie wyniesiesz z czterech ścian... pewnie w otoczeniu słynie jako ten któremu można na powiekę nadepnąć? zaś z drugiej strony czy poznanie nowego kolegi, który cie adoruje nie ma nic wspólnego z tym wyraźnym obniżeniem nastroju i stosunku do ciebie twojego męża - od stycznie jak zaznaczasz? pytam, bo być może skądś się dowiedział i czuje się zagrożony. oczywiście nawet gdyby, to nie daje mu prawa do poniżania ciebie, ale sama rozumiesz chyba korelację. wiele pytań ciśnie się postronnemu czytelnikowi na klawiaturę, ale może powolutku coś wspólnie ustalimy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna121
hm poznany kolega chyba bardziej wpływa na mnie, dzięki niemu zaczęłam myśleć, mąż bym moim pierwszym na poważnie facetem i z perspektywy czasu żałuje, ze się pobraliśmy, ludzie młodo nie powinni wychodzić za mąż, a w styczniu.......po prostu pękłam, po tym jak usłyszałam ze nic nie jestem warta po raz setny, ze moje studia są nic nie warte i takie tam, trzy tygodnie ze mną nie rozmawiał, az do momentu jak w pracy premie dostałam duża i rzuciłam mu nią w twarz na jakiś czas miałam spokój znów zaczęłam być coś warta, ale tak jest w kółko, dla otoczenia on jest super, bo ja nie ma zwyczaju chodzić i opowiadać ze mi źle, jestem uśmiechnięta i pozornie pewna siebie, tylko najbliżsi przyjaciele wiedza co jest, ale jedni twierdza ze to nie jest powód do rozstania a inni ze jest ale za dużo nas łączy...... kredyt na mieszkanie to chore Nie wiem co robić.........boje się ze zrobiłam sie odważniejsza bo ten kolega.... boje się ze jeszcze coś poczuje a ona tez ma kogoś i tez żyje w popapranym związku, nie wiem widujemy się tylko w pracy, to wszystko jest chore, czy można zauroczyć się kimś bo daje coś czego niema ...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rzuc to w diably,kredyt i tego d*pka co wmawia ci takie rzeczy zobaczysz ze swiat sie nie skonczyl a dopiero sie zaczyna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam jeszcze kilka pytań jeśli pozwolisz. czy w ferworze tych sprzeczek zapytałaś go może kiedyś, że skoro jesteś w jego oczach taka ''mało intratna'' i warta, to co go skłoniło do tego by się z tobą ożenić ? a co gdybyś mu zaproponowała poradnie małżeńską ? co do kolegi. wiesz, zranione serce i uczucia przypominają trochę łzę w oku którą usiłujesz tam utrzymać: zawsze się znajdzie miejsce jej ujścia. podobnie tu, jakoś tak los się układa, że zawsze gdy jesteśmy zdruzgotani znajduje się osoba, która z pozoru(czy realnie) ma podobna sytuację a poprzez zrozumienia nas całkiem świeżym, wolnym od zaszłość, która panuje w małżeństwie umysłem, potrafi nas podbudować przez co między tymi dwojgiem nawiązuje się zazwyczaj pozoru silna więź, której finałem często bywa romans. tylko niekoniecznie udany bo nawiązany w sytuacji silnych emocji pobocznych. innymi słowy też, to taki standard. ale trzeba tu zadać sobie pytanie: ile z tych romansów ma tak naprawdę szczęśliwy i długotrwały finał jeśli nie okaże się wręcz klapą fortepianu na i tak zgrabiałe dłonie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna121
o poradni nie raz rozmawiałam, ale zazwyczaj kończy się tak samo chce chce, a jak już coś znajdę to nie chce...... wiec odpuszczam pytałam setki razy w kłótni słyszę, ze żałuje, a jak jest dobrze to kocha i niby było by dobrze ale ja najbardziej boje się tego, ze jak kiedyś stracę prace i nie będę mogła znaleźć będę najgorsza, już raz tak było po studiach jak nie mogłam znaleźć poszłam do sklepu pracować wiec słyszałam jak to beznadziejna nie jestem........... mój mąż ma taką prace, że do emerytury ma ją zapewnioną i stałą pensje, a ja nie koniecznie będę go kiedyś potrzebować i on to wie doskonale, a co do drugiej części masz racje.......zęby tej osoby nie było, ostatni postanowiłam ze będę robić setki rzeczy dla siebie i tylko dla siebie........ tylko po co skoro wtedy się oddalamy od siebie jeśli ja nie zabiegam, on może nie rozmawiać, wspólne wakacje muszę się prosić, żeby ze mną pojechał...... bo szkoda, bo nie będzie co robić, przeraża mnie to co pisze, uświadamiam sobie to jeszcze bardziej,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może to ona ma kochankę w pracy i próbuje to pogodzić? może ona go buntuje przeciwko tobie, stąd te awantury i fochy? no przecież zdrowy mężczyzna mieszkając i śpiąc w jednym łóżku z kobietą, nie wytrzyma 3tygodni bez seksu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna121
nie sadze, żeby miał mój mąż jest strasznym materialistą wiec, ciężko wydać mu na cokolwiek, a na kobietę,........... hm nie wiem jak wytrzymuje ostatnio seksu od miesiąca nie uprawiamy, nie miałam nigdy z tym problemu, ale teraz nie mogę nie pociąga mnie.. rozmawiałam z nie o tym i nie przeją się..... pewnie w końcu przyjdzie mam wrażenie ze on chyba tez mnie nie kocha, ale nie potrafi odejść bo chyba to cholerne mieszkanie, które spłacamy,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wspominasz o dzieciach, rozumiem, że ich nie macie. teoretycznie to lepiej w takiej sytuacji. a może, to ich brak jest zarzewiem problemów? może on chce dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna121
nie dzieci nie mamy, ja teraz tez bym nie chciała, nie chce być zależna od niego, a ona tez uważa, ze jeszcze się nie dorobiliśmy, ze za dwa lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna00000
Trudno coś w Twojej sytuacji poradzić. Bo dla mnie te sympotomy, jakie opisujesz, tzn. poniżanie, krytykowanie i mówienie, że jesteś nieudacznikiem, to nie tylko oznaki braku miłości, ale też braku szacunku. Gdyby tak mówił Twój chłopak, powiedziałabym bez namysłu "uciekaj jak najszybciej i jak najdalej", ale tutaj jest trudniej, skoro jest to Twój mąż (trzeba przejść przez rozwód, a być może i wspólne kredyty jeszcze są kłopotem), a być może i dzieci. Na pewno Twoje małżeństwo nie jest takie, jak być powinno. Ale decyzję o tym, czy zostać, czy odejść, możesz podjąć tylko Ty sama. I pewnie teraz będzie Ci trudno, ponieważ Twój mąż niszczył Twoje poczucie własnej wartości. Nikt za Ciebie w tak poważne kwestii decyzji nie podejmie. Ala na pewno taka relacja Cię będzie stopniowo niszczyć i nic dobrego Cię w takim związku nie czeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna00000
"nie wspominasz o dzieciach, rozumiem, że ich nie macie. teoretycznie to lepiej w takiej sytuacji. a może, to ich brak jest zarzewiem problemów? może on chce dziecka?" - nic, absolutnie nic nie usprawiedliwia takiego traktowania drugiej osoby. Bez szacunku i z upokarzaniem. Dla dzieci taki dom to koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna121
w czerwcu myślałam się wyprowadzić, wynająć coś chociaż na miesiąc....... zęby zobaczył ze może mnie strać, doszła do przeglądania ogłoszeń i się nie odważyłam, tydzień temu znów o tym myślałam ale nie mam odwagi, mam nadziej, ze może kiedyś się odwarze, chciałabym uciec gdzieś......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna00000
Nie masz odwagi, bo Twój mąż właśnie tego chciał, zniszczył Twoją pewność siebie. I z czasem będzie tylko gorzej. bez sensu jest Twoje straszenie go, bo skoro on nie ma do Ciebie nawet choćby szacunku, to tym bardziej nie będzie o Ciebie zazdrosny ani nie zmieni się na lepsze. Celowo Cię poniża, bo traktuje Cię, jak swoją własność i nie chce, aby mu taka zdobycz umknęła (przepraszam, że piszę otwarcie, ale tak właśnie to wygląda). Mówiąc, że nie jesteś nic warta, manipuluje Tobą - wie, że gdy uwierzysz w to, że do niczego się nie nadajesz, to go nie zostawisz, bo będziesz czuła, że sobie nie poradzisz. O to właśnie jemu chodzi. Myślę, że jeśli zdecydujesz się odejść, to najrozsądniej będzie, jeśli wcześniej udasz się do psychologa (tylko mu o tym nie mów) i popracujesz nad własną wartością. Kiedy uświadomisz sobie, ile masz atutów, łatwiej Ci będzie podjąć decyzję, co zrobić dalej i będziesz miała siły na to, by konsekwentnie zrobić to, co uznasz za właściwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna121
chyba masz racje, ciągle prosiłam, żebyśmy poszli razem..... ale przecież mogę pójść sama boje się tego, że nie jestem w stanie zaufać już nigdy nikomu, bo ten związek trwał długo, a moje zauroczenie i nadzieje na zmianę jego trwała 6 lat wiec zaufać komuś juz bym nie umiała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna00000
Będziesz się bała zaufać, wiele osób tak ma, gdy się rozczaruje. Ale minie jakiś czas i w końcu zaryzykujesz i spróbujesz - gdy coś Ci powie, że to inny, lepszy mężczyzna. Skąd wiem? Samą mnie to ostatnio spotkało, pytałam tu niedawno na forum o radę. I postanowiłam zaryzykować, walczyć o swoje szczęście. A Ty przygotuj się na to, że mąż będzie próbował Tobą dalej manipulować. Jeśli się zorientuje, że zdecydowałaś się odejść, może zrobić się nagle na powrót słodki i uroczy - nie daj się nabrać! Będzie dobrze, tylko walcz o siebie, bo tu już nawet nie chodzi o Twoje szczęście, tylko o godność i poczucie własnej wartości. I życzę, żebyś znalazła wspaniałego, kochającego mężczyznę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna121
Dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna00000
Nie ma za co. Oby tylko pomogło i udało Ci się zmienić siebie i Twoje życie na lepsze oraz szczęśliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×