Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ekstremalny IM

Mam zone a kocham inna

Polecane posty

Gość gość
jak piszesz o pieprzeniu na boku niczym pieski w parku to pisz wyraznie koles pisze o milosci a nie waleniu czego popadnie a po wszystkim wracanie do domku, prysznic i corcia na kolanka (czy tam synus) jestes zerem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zmarszczek dostaniesz, jeśli będziesz się tak złościć. "koles pisze o milosci a nie waleniu czego popadnie" Och, prawie się rozpłakałem ze wzruszenia, takie to romantyczne..!!! Idź za głosem serca, rzuć w p**du rodzinę, będziecie żyli długo i szczęśliwie!!! Nie będę cię wyzywał, bo sama się wystarczająco kompromitujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam, nie czytałam wątku od A-Z ale może skoro z żoną się nie zgadza, małżeństwo to fikcja to należy się rozstać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ekstremalny IMM
Dziewczyna kawalera z odzysku Nie dostalem od Ciebie maila, kolezanko... Nie kloccie sie ludziska! Blagam. Choc dziekuje domniemam pani podpisanej jako gosc, za zajecie mojej strony w sporze panem wyzej. Tak, to naprawde jest prawdziwe uczucie. Kocham te dziewczyne bardzo! Widzielismy sie ostatnio. Jestem bliski podjecia decyzji o wyprowadzeniu sie, choc przeraza mnie wizja akcji, jakie bedzie uskuteczniac mi moja zona, w zwiazku z widywaniem dziecka. I tak zawsze, k***a zawsze. Zawsze cos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh, a tyle się napisałam. Myślałam, że mnie ignorujesz. Może źle wpisałam Twój adres mail albo była za długa wiadomość. No nic w wolnej chwili spróbuję Ci napisać jeszcze raz. Jeśli chcesz to wejdź na @, jestem teraz online to możemy pogadać. Zawsze raźniej w problemach. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ekstremalny IMM Ja jestem po Twojej stronie, chłopie. Ja doskonale Ciebie rozumiem, bo sam kiedyś byłem w podobnej sytuacji. Ale rodzinę się zostawia wtedy, kiedy jest pewność, że związek bardziej zaszkodzi dziecku, niż rozwód. Z tego co napisałeś, nie wynika żebyś próbował aktywnie ratować małżeństwo. Od tego są terapie rodzinne itp. W skrajnej sytuacji czasowa separacja, czyli wyprowadzasz się z domu na miesiąc, żeby żona nabrała ochoty do rozmowy na temat związku. Jest jakaś przyczyna zachowania żony, i warto poznać tą przyczynę, zanim się podejmie ważne decyzje. Ale Ty chcesz porzucić rodzinę dla kobiety, w której się zauroczyłeś, a nawet nie wiesz, czy po Twoim rozwodzie ona Cię będzie chciała. Kiedy porzucisz rodzinę a Najcudowniejsza powie Ci "zostańmy przyjaciółmi", zostaniesz sam z ręką w nocniku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Perfidny czy ty nie widzisz tej dwulicowości jaką prezentujesz? Stajesz w obronie rodziny i dziecka, chcesz poznać przyczynę dla której żona jest taka a nie inna to ja się pytam: jak to współgra z tym że współżyjesz seksualnie z inną kobietą, siedzisz w domu "dla dobra dziecka" - a może własnego jak to sam napisałeś żeby nie zostać samemu "z ręką w nocniku". Twoje argumenty by mnie przekonały i sama bym nawet ze wzruszenia zapłakała nad nimi, ale ty jesteś właśnie typem najgorszego hipokryty. Ja na serio rozumiem ludzi, ich popędliwość, to że życie nie jest tylko czarne lub białe - ale to czego nienawidzę z całego serca to hipokryzja. Robisz coś źle to się do tego przyznaj i nie szukaj argumentów jaki to jestem odpowiedzialny ojciec i mąż rodziny kiedy masz na boku inną panią. Jeśli życie układa się tak że nie można mieć pełnego harmonijnego szczęścia i trzeba dokonywać trudnych wyborów to według mnie tym najlepszym jest rozstanie z żoną której mąż nie kocha albo zerwanie kontaktu z dziewczyną którą niby się kocha. Trzymając dwie sroki za ogon to w rzeczywistości traktowanie ludzi jak przedmioty służące zaspokajaniu moich potrzeb i pragnień. Wypowiadasz się w zakresie własnego doświadczenia i nie wczytujesz w to co pisze autor. Może ty rozstając się z żoną zostałbyś goły i wesoły (finansowo) a dziewczyny traktowałeś wyłącznie jako "przyjaciółki" od seksu i jak tu możesz się wypowiadać w kwestiach miłości? Na wszystko masz wymijający argument potwierdzający słuszność twojego stanowiska - niby te twoje dziewczyny też chciały tylko niezobowiązujących relacji, no cud miód i maliny. Ale on nie pisze o tym, spuść może swój zadarty nosek w dół i dokładnie przeczytaj co on pisze. Po latach i tak dowiadujemy się o grzeszkach swoich rodziców - chyba że dziecko wda się w ciebie i będzie rozumiało i akceptowało twoją rozwiązłość i to jak traktowałeś jego matkę, poza tym jak sypiasz z inną i nie odpowiedziałeś tam na pytanie - sypiasz jednocześnie dla niepoznaki z żoną? - to jest ohydztwo i zezwierzęcenie, a ta twoja naj- sypia ze swoim? Jesteś szczwanym lisem perfidny - poszedłeś sobie w wygodne małżeństwo (którego może i żałujesz) i żonę traktujesz bardziej jak mamusię która zaopiekuje się domkiem i dziećmi a ty dla urozmaicenia sobie żywota będziesz wchodził w kolejne niezobowiązujące romansiki i tak ci upłynie życie. I jeszcze wszystko to sobie wytłumaczysz że nie chcesz rozwalać rodziny. Ona już jest rozwalona. Wchodzisz w intymną relację z inną!! A sory ty to traktujesz bardzo przyziemnie więc nie dostrzegasz szkopułów. Z resztą każdy z nas był kiedyś dzieckiem i może zweryfikować pewne poglądy. Otóż to nie jest dogmat i pewnik że dziecko przeżyje rozstanie rodziców zawsze w sposób dramatyczny i histeryczny. Jeśli dziecko żyje w chłodnej atmosferze nienawiści lub złości między rodzicami to nasiąka tym i samo staje się zgorzkniałe chociaż to zależy od wrażliwości też i często marzy żeby "tatuś" (lub mamusia) odszedł z domu. Podejrzewam że nie masz odpowiedniego doświadczenia w tym zakresie to operujesz stereotypami z przestarzałych książek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, czy to dla ciebie komplement, gościu, czy nie, ale masz pewną cechę typową dla większości kobiet - skłonność do nadinterpretacji. Napisałem, że byłem w podobnej sytuacji, i to wszystko co napisałem o sobie. Nie wiem skąd pomysł, że współżyję z inną kobietą i inne podobne bzdury. Marnujesz swój czas pisząc o tym, co ja niby "robię", i niepotrzebnie wprowadzasz w dyskusji zamęt. Przeczytałem dokładnie co napisał autor, i wciąż twierdzę że nie zrobił nic konkretnego, żeby wyjaśnić sprawę z żoną. Nie zrobił nic, bo jest myślami przy koleżance najcudowniejszej. Piszesz gościu, że opieram się na własnych doświadczeniach. Bzdura. Nie tylko na własnych, również na doświadczeniach innych facetów. Nie raz słyszałem opowiadania o facetach, którzy się "zakochali", odeszli od żony, a za rok wracali z podkulonym ogonem, bo Najcudowniejsza nie miała ochoty zastępować żony w praniu i sprzątaniu, a tylko w przyjemnościach. Po drugie, dopóki uczucie autora do Najcudowniejszej będzie niespełniane, to będzie wielka miłość. A jeśli sobie poużywa na boku, to się może okazać za kilka miesięcy, że może ta miłość nie jest tak wielka i tak głęboka. I będzie wracał do rodziny na kolanach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłość to uczucie nad którym się pracuje, czy to z żoną czy to z nową kobietą. Masz jakieś zapędy mizoginiczne? Nawet opowieści twoich kolegów mnie nie przekonają bo nie wiem jak bardzo reprezentacyjną próbę stanowią aby wywierać skuteczny wpływ opiniotwórczy na innych ludzi a zwłaszcza na mnie. Po prostu cenię ludzi szczerych i radykalnych w tym co robią. Zwłaszcza facetów. Podziwiam faceta który potrafi się przemęczyć w imię jakiejś wartości - widzisz to cecha typowa dla kobiet - cenimy faceta który ma zasady to nam daje poczucie bezpieczeństwa. Nawet jeśli nic teoretycznie z tego nie mamy, z tego jego radykalizmu i trzymania się zasad. I dlatego doceniłabym kogoś kto potrafi postawić sprawę na ostrzu noża a nie grać na dziesięć forntów jak mu wygodnie i traktować ludzi jak zabawki a siebie jak szmatę. Dlaczego twoi koledzy wracali do żon? Bo im było niedobrze? Bo nie wypaliło? A po co wracali? Czemu nie potrafili wypić piwa do końca które sami naważyli? Lepiej z kimś byle kim niż samemu tak? Tym się różnimy - ja i ty - odczuwam to intuicyjnie - to też typowa cecha kobiet. Ty od razu zakładasz że to "zakochanie", zauroczenie. Obśmiałeś że to może być miłość przez duże M. Jesteś bardzo pragmatyczny widzę i chyba zatraciłeś wiarę w to że ideały mogą być żywe ale to zależy w znacznej mierze od nas. Nie spływają sobie z dnia na dzień z nikąd tylko trzeba nad nimi pracować. Przyganiał kocioł garowi - a jak tam u góry zarzucaleś komuś że ogląda tvn to czy to aby nie była daleko posunięta nadinterpretacja? Dość irytujący z ciebie człowiek ale to z czegoś wynika. A to czy tracę czas lub nie to moja sprawa. Nawet jeśli nie kontynuowałbyś tej polemiki ze mną - wszystko mi jedno - wyrażam swoje zdanie niekoniecznie chcąc cię przeciągnąć na swoją stronę. Może przeczyta to ktokolwiek komu da to coś do myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na końcu i tak się dowiemy, że ty nic nic nic i nigdy i jesteś przykładny i obowiązkowy we wszystkim co robisz a to tylko problemy kolegów i takie tam. Tylko nie zapominaj co tam napisałeś: "Dogadaj się jakoś z Najcudowniejszą Dziewczyną i załatwiajcie tą miłość "na boku". Jeśli się bedziesz pilnował, to przez lata możesz tak funkcjonować, a mając Najcudowniejszą na boku, łatwo Ci będzie znieść gderającą Żonę. Przemyśl to." I ty tu tylko sprzątasz.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Masz jakieś zapędy mizoginiczne?' Wprost przeciwnie :-) XXX "Nawet opowieści twoich kolegów mnie nie przekonają bo nie wiem jak bardzo reprezentacyjną próbę stanowią aby wywierać skuteczny wpływ opiniotwórczy na innych ludzi a zwłaszcza na mnie." Możesz się uczyć na błędach własnych, albo na błędach innych ludzi. Twój wybór, ja go szanuję. Statystyki tu nie mają nic do rzeczy, bo większość problemów życia codziennego nie jest opisana statystycznie, a mimo to podejmujemy codziennie istotne decyzje, opierając się m.in. na doświadczeniach innych ludzi. XXX "Dlaczego twoi koledzy wracali do żon?" Bo się kończyły ich związki z tymi Najcudowniejszymi. Bo te Najcudowniejsze wcale nie chciały mieć tych facetów na resztę życia. Romans z żonatym facetem im odpowiadał, dopóki nie musiały prać jego skarpet. :-) Nie wspominam już o takich, które już na samą informację o planowaniu rozwodu reagowały nerwowością, bo w takim przypadku przynajmniej facet wiedział na czym stoi, zanim zdecydował się rzucić żonę. XXX "Ty od razu zakładasz że to "zakochanie", zauroczenie. Obśmiałeś że to może być miłość przez duże M. Jesteś bardzo pragmatyczny widzę i chyba zatraciłeś wiarę w to że ideały mogą być żywe ale to zależy w znacznej mierze od nas." Nie obśmiewam miłości autora, ale faktycznie jestem bardzo pragmatyczny, a ta postawa wynika z popełnionych przeze mnie i przez innych ludzi błędów. Widzę, jak autor pisze o tej dziewczynie. Z tego co przeczytałem, wyciągam wniosek, że autor chodzi z głową w chmurach, i jeśli tego nie zmieni, to uderzy tą głową w coś twardego i nabije sobie guza. Rozsądnie myślący człowiek planując swoją przyszłość stara się również, a może nawet stara się głównie, przewidzieć sytuacje dla niego niekorzystne i przed takimi sytuacjami się zabezpieczyć. Autor nie zastanawia się co będzie, jeśli Najcudowniejsza go nie zechce. Z góry zakłada, że jeśli będzie miał już żonę z głowy, to będą żyli z Najcudowniejszą długo i szczęśliwie. I to jest zasadniczy błąd jego rozumowania. Jestem żonatym facetem, moje małżeństwo przetrwało chwile gorsze, niż małżeństwo autora, i trwa dalej. Ale ja próbowałem je zmienić, a nie rzucić wszystko w p**du, bo żona na mnie krzyczy. Autor nie próbuje zmienić swojego małżeństwa, tylko partnerkę. A ja mu dobrze życzę, bo niech ktoś się uczy na cudzych błędach, a nie na swoich. I moje rady są takie, jak wcześniej napisałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Na końcu i tak się dowiemy, że ty nic nic nic i nigdy i jesteś przykładny i obowiązkowy we wszystkim co robisz a to tylko problemy kolegów i takie tam." Nie, nie byłem przykładny i obowiązkowy. Miałem podobne problemy co autor, znam ludzi z podobnymi problemami. Uratowałem moje małżeństwo m.in. dlatego, że nie poleciałem z głową w chmurach za jakąś najcudowniejszą. Moje dzieci nie musiały znosić rozwodu rodziców, nie muszą znosić kłótni rodziców, bo rodzice się nie kłócą. Popełniłem błędy, których już nie popełnię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Bo się kończyły ich związki z tymi Najcudowniejszymi. Bo te Najcudowniejsze wcale nie chciały mieć tych facetów na resztę życia." Dobrze ale ty wybrałeś tę opcję i zakładasz że ta dziewczyna z którą on by się związał - czy to oficjalnie czy póki co nieoficjalnie w ukryciu na boku by go nie zechciała tak jak nie zechciały te dziewczyny twoich kolegów. Tylko z tego co piszesz wynika że to były panny lekkich obyczajów. Wydaje mi się że ta o ktrórej pisze autor i ktrórej parę stron wcześniej zaciekle bronił gdy ją wyzywali od najgorszych - do takich nie należy. Wczuwasz się w sytuację tego autora bo sam miałeś podobnie i do tego jesteś facetem. Może dlatego pomijasz wersję że ona też może się w nim zakochać lub zakochała się i ma problem i gdy on ją sobie będzie tak na boku wypróbowywał i rozważał odejść nie odejść od obecnej - pomijam wyrachowanie i obrzydliwość takiego działania - to ona może coraz bardziej z nim związywać się kochać go. Mam nadzieję że autor nie jest takim wyrachowanym bucem. Każda relacja nawet taka jak ty opisałeś - która z założenia opiera się tylko na namiętności i garstce większej mniejszej intymności bez obiecanek na przyszłość i zaangażowania czyli typowy romans niesie ryzyko że osoby zaczną coś bardziej do siebie czuć. Że dom i żona i nawet dzieci staną się tak irytujące bo będzie taki człowiek kochał tę osobę że to się będzie mocno i negatywnie odbijało na życiu rodzinnym które będzie tylko wegetacją w domu pełną napięć irytacji i konfliktów. Jeszcze raz zaznaczam - ty trochę zakładasz "wrogowi" dziewczynie worek na głowę żeby nie widzieć jej ewentualnego cierpienia i źle się z tego powodu nie czuć - tak to postrzegam - wychodzisz z dziwacznego założenia że ona nic by od niego nie chciała oprócz pobocznego romansiku. Skoro jest młoda i nie ma nikogo i do tego nie ma zadatków na dziwkę to ja zakładam że chciałaby tego co większość dziewczyn w jej wieku. Stabilizacji uczuciowej. Ty jakby w ogóle pomijasz jej osobę w tym rozważaniu. Traktujesz ją jak przedmiot. Nawet jeśli ona nie może się tu wypowiedzieć to mamy opis jej dokonany przez tego faceta i parę faktów. To jasne że on nie może podejmować nieprzemyślanych decyzji w momencie największego strzału endorfin. Właśnie po to żeby nikogo nie krzywdzić. Ale taką złą decyzją podejmowaną w przypływie chodzenia z głową w chmurach jest też wyrachowane wykorzystywanie kogoś "aby mi przeszło aby się odciąć od żony aby ją wypróbować". To nie ta droga. Nie według mnie. Możemy uczyć się na cudzych błędach ale ja się uczę od ludzi którzy coś dla mnie znaczą mają określone preferowane przeze mnie podejście do życia. Dlatego twoi koledzy ze swoimi błędami i sposobami wychodzenia z nich obawiam się ale mogliby mnie nie przekonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gościu, zrozum wreszcie, że ja nic nie zakładam, w szczególności nie zakładam że autorowi się nie poszczęści. Ale dopuszczam taką możliwość. W tym tkwi sedno mojego rozumowania. Na miejscu autora, nie porzucałbym rodziny w takiej sytuacji. Bo ma problemy w małżeństwie, ale w tej chwili nie jest pewne, czy ten związek nie jest do uratowania. I te problemy w małżeństwie pogłębia fakt, że zauroczył się w innej kobiecie, o której niewiele wiemy, a w szczególności autor nie wie, czy ona w ogóle coś do niego czuje. Rzucić żonę dla kobiety, która cię nie kocha - to nie jest szczyt rozsądku. "ale ja się uczę od ludzi którzy coś dla mnie znaczą mają określone preferowane przeze mnie podejście do życia. " Ja wyciagam wnioski z sytuacji, a nie z ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pozwól że ostatni raz przytoczę twoje słowa i odejdę: "Dogadaj się jakoś z Najcudowniejszą Dziewczyną i załatwiajcie tą miłość "na boku". Jeśli się bedziesz pilnował, to przez lata możesz tak funkcjonować, a mając Najcudowniejszą na boku, łatwo Ci będzie znieść gderającą Żonę. Przemyśl to." Skoro nic nie zakładasz to tym bardziej te słowa ta twoja rada jest dla mnie makiawelistyczna. Ludzie kreują sytuacje i są jej aktorami. Ja nie biorę sobie do serca rad ludzi którzy mają makiawielistyczną wizję świata ale popatrzeć na sytuację jaką tworzą owszem mogę czemu nie? Chociaż często nie da się na to patrzeć bo aż żal. Ja mu nie radzę aby rzucał żonę. Ale odradzam mu też naprędce to co ty mu poleciłeś. Przedmiotowe traktowanie żony i przedmiotowe traktowanie dziewczyny poprzez powyższe twoje zalecenie żeby kręcił na boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że dla ciebie - z powodu braku argumentów - to wybawienie. Dla mnie również bo ileż można "dyskutować" z kimś kto ma tak pokrętną "logikę"? :) No masochistką jak bym chciała ale nie jestem. Tobie również życzę wszystkiego naj naj naj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żadne wybawienie, chciałem tylko sprawdzić, czy jesteś konsekwentna zapowiadając swoje odejście. No i sprawdziłem :-). I weź tu człowieku planuj swoje życie z kobietami :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem konsekwentna - konsekwentnie odpowiadam na życzenia nawet te nie do końca szczere. No taką mam zasadę. I weź tu człowieku dyskutuj z zasadami. Rozumiem że chcesz mnie powodzić za nosek jeszcze chwilę. "I weź tu człowieku planuj swoje życie z kobietami usmiech.gif ." Noż zawsze możesz planować z kimś innym. Przemyśl to. ;) Poza tym nie napisałam na jak długo odchodzę. 24 minuty? :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Noż zawsze możesz planować z kimś innym. Przemyśl to." Z facetem? Nie. Wiem to bez żadnych przemyśleń :-) "Poza tym nie napisałam na jak długo odchodzę. 24 minuty?" Daj spokój, jeszcze się autor od ciebie nauczy takiego odchodzenia, i będzie codziennie w środy o godz. 18 odchodził autor od żony do kochanki w Hotelu Grand w Sopocie, a o 19.30 będzie do żony wracał. I wyjdzie na moje i będzie ci przykro :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inny gość więc
pełny szacunek dla Pani gość dyskutującej z perfidnym zdrajcą nadajecie na innych falach, nie dogadacie się, nik perfidnego mówi sam za siebie ale dla niego to na pewno świetny żart na szczęście normalni, wrażliwi faceci też jeszcze chodzą po tym świecie dla mnie zdrajca_perfidny to ktoś na kształt cyborga już słyszę jego śmiech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mysle ze perffidny powaznie skrzywdzil jakas kobiete i do dzis nie zdaje sobie z tego sprawy ale wazne ze jemu jest dobrze brr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem normalnym, wrażliwym facetem :-D I prawie się nie śmieję, choć temat jest ewidentną prowokacją. Ale zawsze miło porozmawiać z ludźmi, nawet jeśli mają inne poglądy. Zwłaszcza, jeśli mają inne poglądy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I te inne poglądy wywołują twój śmiech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i temat dla ciebie jest ewidentną prowokacją, czujesz się wszechwiedzącym-nieomylnym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smutek bo ty wiesz a inni (głupi) nie wiedzą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czujesz się osamotniony w swej mądrości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czuję się wszechwiedzącym-nieomylnym, ale trudno mi uwierzyć, żeby facet na poważnie wypisywał takie rzeczy.Poza tym pisałem, że byłem w podobnej sytuacji, znam osobiście innych ludzi w podobnych sytuacjach, i to naprawdę nie jest tak, że się leci do świata z tekstem "dopoki nie pojawila sie ona, najcudowniejsza dziewczyna swiata... ". To są poważne problemy, czasami dramaty ludzi, którzy uważają, że są w sytuacji bez wyjścia i przez resztę życia będą nieszczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
byłes w podobnej sytuacji....uratowałeś rodzinę a ta trzecia jest szczęśliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×