Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tutitu

Czy po złożeniu pozwu wasz mąż wasza żona zechcieli nagle wrócić

Polecane posty

Gość tutitu

Witajcie Ostatnio spotkałam sie ze swoja koleżankę z czasów szkolnych, która właśnie się rozwodzi. Opowiedziała mi, ze w chwili otrzymania pozwu przez jej męża nie może sobie z nim dać rady tzn PROSI, BŁAGA I OBIECUJE. Hmmmm... nie chciałam wypowiadać sie na ten temat gdyż dobrze znałam jej mężusia i naprawdę kawał z niego cwela, ale ona zastanawia sie nad powrotem. Kurde czy ktoś z Was również miał podobny ,,problem"? Jak to sie ostatecznie rozegrało? Czy wróciliście do siebie? Czy pogodziliscie się na sali sądowej ;) ? I czy te wasze drugie połówki dostały nauczkę tzn zmienili sie pozytywnie wobec Was? Piszcie swoje doświadczenia - moze podsune jej tę stronkę do poczytania ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie szok bardzo mocno zmienia. U mnie jest na tyle pozytywnie, ze nawet dzieci zauwazyly, ze to "nie ten tata" Udowadnia, ze kocha..chyba kastracja byla tego najwiekszym dowodem, bo jak twierdzi stracil meskosc dla mnie:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutitu
Czy ktoś miał podobne doświadczenia?? Kurde, ciekawe czym w takich momentach kierują sie faceci?? Czy strachem, czy rzeczywiście dostrzegają wtedy, ze naprawdę kochają swoja zonę i dzieci. A napisz mi kochana jak on się wtedy zachowywał?? Chciał wrócić jak dostał już pozew czy dopiero na sali sądowej mu sie odwidziało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy mieli ślub kościelny czy tylko "umowę najmu"- czyli cywilny ślub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hahah, nie moge z tymi kato oszolomami i ich slubikiem koscielnym :D 60 000 PLN w******e w bloto i kolejne 10 przy uniewaznianiu malzenstwa, oto Wasz "koscielny slub":O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie!!! Nie wiem co tutaj do rzeczy ma ślub kościelny??? Jak ktoś będzie chciał odejść to mu i to nie bedzie przeszkadzało!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja znajoma się kiedyś ze mną pożarła, bo mi zrobiła wykład, że ślib cywilny biorę. Bo to nie ważny, musi być kościelny itd. Nie brałą nawet pod uwagę, że jestem innego wyznania i nie wierze w koscioły, księży i tego typu fanaberii. Jakiś czas później przepraszałą i się godziła. Czemu? Bo związała się z rozwodnikiem i brała ślub cywilny. Już teraz jest ważny. Chipokryci i tyle...ale tak naprawdę nikt z tych ludzi nie postępuje tak jak głośno krzyczy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutitu
Dobra kobitki!!! trochę odbiegłyśmy od tematu :) Czy cywilny czy kościelny - rozwody i tak są. Ponawiam pytanko. Co z waszymi drugimi połówkami działo sie od momentu złozenia przez Was pozwów rozwodowych??? Przyjmowali to z pokora?? Godzili sie na to??? Czy nagle zechcieli wracać i obiecywali poprawę (no i oczywiscie czy sie z tego wywiązywali)???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, po pozwie, była normalna rozprawa i rozwód, bez żadnych dodatkowych historii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Złożyłem pozew o rozwód.Na ostatniej rozprawie,przed orzeczeniem,moja żona nagle zwróciła się do mnie z prośbą i płaczem o wycofanie pozwu.Mój pozew nie był powodowany zdradą czy próbą ułożenia sobie nowego życia.Po prostu miałem dosyć życia z tą idiotką.żyję samotnie dotychczas i nie mam ochoty na kolejny związek.Kobiety które poznawałem po rozwodzie to były typowe materialistki.Po co taki bagaż?Taniej wynoszą agencje towarzyskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie!!! Facetów tez to dotyczy. Kobiety czasami bywaja gorsze od mężczyzn. Tu wyrzucają z domu, z błotem mieszaja a później strach w oczy zagląda. Jeżeli taka baba nie potrafiła sie zmienic za małżeństwa to po powrocie też szybko jej by sie ta zmiana odwidziała. No chyba, że w tej drugiej osobie pozostały jakiś pokłady miłości i daje ta szansę. Najgorzej jak jest to któraś szansa z kolei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A do mnie maz chciał wrocic .Nawet po rozwodzie .Jakby nagle sie ocknął .Mysle ,ze to taka chwila była .Strach przed nowym zyciem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona mężem
U mnie jeszcze inaczej. Mąż pod koniec maja powiedział mi, że zdecydował się na rozwód ze mną. Powiedział też, że jego decyzja jest przemyślana, i że już mnie nie kocha. Tymczasem pozwu nie złożył do dziś. Ale nie to, że chce wrócić. Nie! Dowiedziałam się, że to on daje mi "szansę" na powrót do niego (sic).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
,,zmęczona mężem" to tak jak i u mnie Tyle że to trwało znacznie dłużej. Mąż odszedł, chce rozwodu ale na tym sie kończyło, że tylko chce i nic nie robił w tym kierunku. No cóż.... Wyszłam mu naprzeciw. jakiś czas temu pozew złożyłam JA! hmmmm Jego mina bezcenna :D Za 3 tyg rozprawa!!! Ja czekałam dość długo na jakiś przełom. Przez dłuższą część tej rozłąki chciałąm żeby to sie wszystko pozytywnie rozegrało. Teraz już mam to w d***e. I gdybym nie złożyła tego pozwu to do dnia dzisiejszego ,,bujałabym" sie w takim związku. Nie wiem... Może strach mu w oczy zajrzał a może tez i poczuł ulgę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona mężem
Dzięki za ten wpis... Zdaję sobie sprawę, że najpewniej muszę zrobić tak jak Ty. Tylko najpierw sama ze sobą chcę dojść do ładu. Bo na razie boję się samotności i boli mnie przegrana, jaką jest moje małżeństwo. Ale w sumie wszystko lepsze niż ciągnąć je w takiej formie, jak było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
,,zmęczona mężem" ja poniekąd żałuję, że nie poinformowałam go o tym, że to zrobię tylko dowiedział sie trzymając już to pismo w ręku. Może to spowodowało, że przybrał maskę twardziela. Nie wiem. Zobaczymy!!! Tobie radzę powiedzieć, że np. w przeciągu 2 tygodni masz w zamiarze to zrobić i żeby był na to przygotowany, bo przemyślałaś to wszystko i męczy Cię ta sytuacja. I że to tak naprawdę jest jego decyzja a nie Twoja. A Ty mu tylko w tym pomagasz. Wtedy Twój mężuś może sraczki dostać :D na zasadzie ,,co ona odwala??", ,,moze kogos już ma", ,,to nie tak miało być". Choć nie gwarantuje. Nie znam go i nie wiem jaki ma charakter. Ty będziesz wiedziała najlepiej. A z drugiej strony powiedz sama sobie co to za życie? Niby razem a jednak osobno. Wiem, że to ciężka sprawa bo ja potrzebowałam na to prawie roku, żeby tak postąpić. Człowiek musi dojrzeć do takiej decyzji i tyle. Przeanalizować wszystkie za i przeciw. U mnie przełomem były święta Bożego Narodzenia. To były najsmutniejsze świeta w moim życiu. Obiecałam sobie, że następne juz takie nie będą bez względu na to jak to sie rozegra wszystko. Trzeba być (albo chociaż udać) twardzielkę, pomimo tego jak serce sie kraja. Jeżeli nie będzie walczył o Wasze małżeństwo to będzie oznaczało, że jest zwykłym cwelem nie zasługującym na ciebie. Bo za rok karta może sie odwrócić!!! On będzie skamlał o Twoje zainteresowanie a Ty sobie w duchu pomyślisz, że ten okres, który wydaje Ci sie teraz baaaaaaardzo smutny, okazał się przełomem w Twoim życiu. Chodzi mi o to, że moze Twój mąż tym odejsciem wyświadczył Ci przysługę :P Kto to wie!!! Może za jakiś czas jeszcze mu za to podziękujesz kochana. Na pierwszym miejscu trzeba stawiać samego siebie. Ja to dopiero zrozumiałam, jak zostałam sama. Zawsze byłam na szarym końcu i nauczyłam wszystkich że nie mam potrzeb i marzeń i żyłam marzeniami i planami swojego męża. Powodzenia kochana!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona mężem
Dziękuję za mądre słowa otuchy! Fakt, trzeba być twardą, gdy co jakiś czas włącza się chęć zadzwonienia do niego ot tak, pogadania, przytulenia... Ale myślę, a w zasadzie wiem na pewno, że mój mąż wykorzystałby to jako moją słabość. I chyba z tym właśnie najtrudniej jest mi się pogodzić: że osoba wcześniej mi bliska mną "gra". Aha: tak myśląc czysto racjonalnie, dochodzę do wniosku, że tego małżeństwa nie ma już co ratować. No tyle że głowa swoje, a serce jednak swoje: coś tam się jeszcze w nim kołacze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×