Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hartikka

Wielki strach przed życiem

Polecane posty

Gość hartikka

Cześć Wam ;). Będę zapewne entą osobą, która Wam ponarzeka.. ale najzwyczajniej w świecie nie daję rady, choć próbuję robić coś, żeby było lepiej. Mój problem? -moje lęki boję się ludzi od... dawna. Jak cholera. Częściowo jest to zapewne przyczyna mojej rodziny, z którą niestety do dzisiaj mieszkam (choć próbowałam się wyprowadzić) ale nie zamierzam tego używać jako wykrętki. Mam ataki paniki, w rozmowach z wieloma osobami jestem po prostu z tego powodu dziwna. Jak nietrudno się domyślić, nie mam zbyt wielu znajomych, miałam kilkoro, przy których byłam choć trochę sobą, i naprawdę mnie lubili, do dziś się dobijają do mnie, ale ograniczyłam z nimi kontakty, bo mnie zaczęli nudzić (tak, wiem, co powiecie, ale ja nie chcę zadawać się z pierwszymi lepszymi ludźmi, którzy mnie lubią, jeżeli ja ich lubię mniej..). Czasami nawet wyjście do głupiego sklepu sprawia mi problemy. Potrafię panicznie bać się (przypadowego) spotkania znajomych ("o czym będę z nimi gadać, a jak się zestresuję w rozmowie, a jak będą mnie wyśmiewać - w podstawówce i częściowo w gimnazjum niektórzy ludzie wyśmiewali się ze mnie, bo byłam po części tzn. sierotką marysią, później się wyrobiłam i zostałam tylko dziwaczką;)). Do tego dochodzi IBS. I do tego dochodzi mój wygląd :). Znaczy - nie uważam się za brzydką, ale mam pewne makamenty, których się po prostu wstydzę, będąc wśród ludzi - mam duużą twarz, szczękę, nie widać mi w ogóle kości policzkowych, wyglądam troszeczkę jakbym miała 10 lat i nie była jeszcze rozwinięta - bardzo mi się to nie podoba, wyglądam też przy tym "ciężko" i na tęższą niż w rzeczywistości (a ważę tylko 53/168!) do tego nie mam zbyt dużych oczu, które jak jestem bez makijażu trochę "giną" w tej twarzy. W dodatku powieki mi jakiś czas temu opadły, więc... Nawet odkładam na wstrzyknięcie kwasu hialuronowego w te powieki. Do reszty nie mam zastrzeżeń, bardzo o siebie dbam, używam naturalnych kosmetyków, ćwiczę regularnie, dietę też staram się utrzymywać zdrową, a nie śmieciową, ładnie się ubieram (taki styl elegancki, lubię klasyczne sukienki, z nutą nowoczesności, obcasy) etc etc. Tylko szkoda, że takie rzeczy jak lęki społeczne i jako mały dodatek te makamenty w wyglądzie muszą przesłaniać mi wszystko. Byłam kilkakrotnie u psychiatry, ale to nic ni nie pomogło, wypróbowałam NLP, "pójście na żywioł", ale to dalej we mnie głęboko siedzi. Nie jestem osobą nieśmiałą, potrafię czasem nawet sama zagadać do obcej osoby na ulicy (choć nie jestem przy tym sobą), tylko po prostu siedzi we mnie mocno ten lęk. Jak ktoś się do mnie odzywa, to zaczynam zachowywać się jak upośledzona. Za ponad miesiąc będę szła na studia, dostałam się na bardzo fajny kierunek, widziałam na facebooku już kilka osób z mojej grupy i... oczywiście, myślę sobie: wyglądają na pewniejszych siebie, mają znajomych, a ja siedzę w domu w kółko, dziewczyny wszystkie wyglądają normalniej ode mnie, i milion innych myśli. Moja wizja studiowania: ja, świetnie się ucząca, prowadząca inteligentne konwersacje z wykładowcami, swobodna (a nie koszmarnie spięta, jak nawet w LO przez 45 minut), mająca wartościowych znajomych. Ale jak mam to zrobić, skoro tracę już przy samym poznawaniu się? Nie potrafię się zachować, ani nawet udawać (rzadko robię coś, co jest ze mną sprzeczne, nie cierpię tego)... Lubię siebie pod wieloma względami, widzę że naprawdę mam potencjał (+mówiło mi to kiedyś wielu ludzi też), ale nie potrafię tego zupełnie wykorzystać. W przeciwieństwie do osób, które tego potencjału czasami mogą mieć mniej, ale potrafią się świetnie zaprezentować. Macie jakieś rady dla mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elka1630
Więc Hartikka... możesz w to nie uwierzyć ale mam w zasadzie prawie tak samo... różnimy się zaledwie tym że ja nie odrzucam ludzi, nikogo. Też mam w sobie złą prezentację, ale nie podłamuje się takimi rzeczami. Dodam nawet że kierunek na którym jestem, bo studiuję, wymaga prezentacji swojego pomysłu przed grupą, wiele razy zdarzało mi się że w trakcie nie wiedziałam co powiedzieć, gubię się, tylko myślę że u mnie to bardziej koncentracja a nie lęk to powoduje. Lubię poznawać nowych ludzi, ale nie tutaj, nie w sieci ale na żywo, nawet jeśli coś źle powiem nie jestem taka przejęta. Lęk pojawia się w większej ilości ludzi, znajomych. Ale nie będę się rozpisywała. Wizyta u psychiatry? da ci proszki, które jeszcze wpłyną na coś innego w twoim organizmie. Zmień parę rzeczy ... chcesz pokonać lęk, strach, nikt ci w tym nie pomoże, bo to w tobie siedzi. Jak sama określiłaś jest parę charakterystycznych sytuacji w których go czujesz. Musisz się odstresować... czyli jeżeli nie proszki to albo alkohol (pomaga, ale na dłuższy okres nie polecam, nie chcę żebyś zrobiła z siebie alkoholiczkę bo ci się życie nie podoba, ale czasem można), wspólny wypad ... z kimś kogo może mało znasz, albo nie chcesz z jakiegoś powodu być, mecz, kino, koncert.. nie wiem jaką wolisz formę.. Ale wiem jedno: życie w domu i cichy krzyk o pomoc nic nie da. Bo to w tobie siedzi i ty musisz zareagować, ty musisz coś zmienić. Jak dziecko w przedszkolu robi błąd, źle napisze... to pani mu mówi popraw go a nie pisz tak jak napisałeś nie?? ... pozdrawiam, ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hartikka
elka1630, doszłam właśnie do etapu, w którym zdaję sobie sprawę z tego, że tylko ja to mogę zmienić i ktoś mi może tylko pomóc, ale nie zrobi tego za mnie. Tylko ciągle szukam tej drogi. Ciągle jakieś nowe rzeczy. Ostatnio próbuję w ogóle wyłączać swoje myśli, ale jak ja tylko wyjdę z domu, to od razu jestem innym człowiekiem, napięta, inna. Będę dalej próbować, może mi się uda przestać tak ciągle myśleć i analizować. Szczerze? Ja też mam już dość gadania w sieci, chciałabym normalnych relacji, z fajnymi ludźmi. Miałam do tej pory jednego stałego faceta, ale po paru miesiącach z nim zerwałam. I całkiem niedawno taki jeden dość sensowny za mną szalał, ale w ogóle mnie do niego nie ciągnęło, byliśmy przyjaciółmi, co było jasno zaznaczone z mojej strony, ale trochę go skrzywdziłam (kręciłam z jego przyjacielem) a potem się wyprowadził. Alkoholu piłam i to dość sporo, nawet do niedawna, czy to u przyjaciółki byłej, czy to w jedynym gronie znajomych.. ale nie lubię stanu po alkoholu, jestem owszem odważniejsza, ale nie cierpię tego uczucia mniejszej kontroli nad sobą (choć nigdy nie zrobiłam niczego, czego bym żałowała po alko), takiego "rozluźnienia" mięśni no i potem częstych dolegliwości ze strony układu pokarmowego (nawet jak nie przegnę, po prostu mam nadwrażliwy żołądek). Teraz mogę się umówić z właściwie dwiema osobami, ale nic mi nie pomaga ich towarzystwo, bo jestem z nim oswojona (oni są spokojni bardzo, mało konfliktowi, nie tacy pewni siebie, a ja przy takich ludziach mniej się boję) i troszkę mnie nudzą. Choć niby można poznać kogoś przez neta, kiedyś tak nawet robiłam, ale w przypadku facetów było to masakrą (zależało im na jednym często :>).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może ktoś napisze o swoich doświadczeniach ze studiów? Jacy są ludzie na tych ambitniejszych (ścisłych kierunkach, okołofizycznych - uniwerek), a przynajmniej, jacy byli na waszych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hartikka
To ja, hartikka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hartikka
A podrzucę na dobranoc;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góźdź
boję się ludzi od... dawna. a ja czytam: boję się ludzi od dy-wa-na

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góźdź
nie mam rady la ciebie, jak sie boisz to sie boisz i już. to som zmjany behavioralne z dziecijstwa, trudne do zmodyfikowania oczywiście możesz sobie to tłumaczyć na różne sposoby, lubię kogoś mniej, czy kogoś innego bardziej, to czy tamto, ale tak naprawdę nieufności po traumie raczej nie da się ruszyć. no bo nie czujesz się dobrze z ludźmi po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misoog
:D no, fobie bywają różne, nie jest to nierealne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góźdź
ktoś mi może tylko pomóc wiesz coooo, jeśli boisz się ludzi, nie ufasz im itd, nie łudź się że jeśli nawet jest ktoś kto chce pomóc -nie skorzystasz z tego no po prostu jesteś model co już tak ma, nie walcz z tym, zaakceptuj to i dopiero wtedy coś tam może ruszy nie wartościuj, nie kombinyj, powiedz se : tak już mam NO i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góźdź
jacy ludzie na studiach byli. przeróżni. właściwie wszelkie możliwe typy. cała gama. to duże zbiorowiska są, uczelnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wyszlam z czegos takiego dzieki antydepresantom, piszesz ze bylas u psychiatry, nie zaproponowal ci lekow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góźdź
' i troszkę mnie nudzą.' oesus, to umów się z pitbullem, będzie mniej noodno i tak źle i tak niedobrze jesteś wybredny piesek, o marooda, no boi się ludzi i nie wie czego chce przez to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góźdź
tja, leki przez całe życie bez modyfikacji zachowania... moje najgłębsze wyrazy współczucia. ale no nie wję co, nie wję po płostu, chyba taka osoba skazuje się na banicję i eta wsjo, naprawdę nie wję co w tych ludziach innych jest strasznegooooooo nje wję i nje wję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie cale zycie? leki bralam ponad 10 lat temu, bardzo mi pomogly, zadnej terapii nie mialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hartikka
Wiesz co, mam kolegę który miał ojca alkoholika, wiadomo z czym to się wiąże, różne rzeczy zwalczył typu depresja etc ale jest wyprany z emocji, wszystko traktuje tylko i wyłącznie logicznie, miłość też (współczuję jego dziewczynie... sprawia na początku dobre wrażenie, a potem bam!) i tego pewnie już nie przeskoczy. Ja aż takiej traumy jak on nie mam, ale mam trochę dysfunkcyjną rodzinę, matkę, która mnie na zmianę oczernia i uwielbia, nie wspiera, właściwie nigdy nie wspierała, pamiętam jak w dzieciństwie chciałam się nauczyć wiązać buty i nie miał kto mnie tego nauczyć, i miliony takich drobnych spraw. Ciągle tylko narzeka... Nawet ja się staram jej pomagać,mimo wszystko, ale nigdy nie jest OK. Ja jestem zawsze nie do końca taka jaka być powinnam, a bracia są cacy, mimo że są o wiele gorsi ode mnie. Tata pod pantoflem matki, nie ma własnego zdania, nie wierzy że cokolwiek może się udać. Bracia mało czym się interesują, z niczym z nimi porozmawiać nie mogę, wiszą na komputerach. I byłam też napastowana (dotykana) przez kuzyna (choć co prawda "tylko" dwukrotnie) moi rodzice kiedy byłam mała też potrafili robić dziwne rzeczy z podtekstem seksualnym(aż dziwnie o tym tutaj pisać)... Zastanowię się, może naprawdę to wszystko oleję, ten cały "rozwój osobisty" - nic mi to nie dało przez lata.. Choć pewnie jeszcze się umówię z takim jednym psychologiem, który prowadzi bloga o rozwoju - ma praktyczne i normalne podejście do sprawy, i sobie z nim porozmawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hartikka
ale jak bierzesz leki to one Cię zmieniają, nie Ty siebie.. chyba, że przyzwyczaiłaś się do swojego zachowania na lekach i jak je odstawiłaś to je "kontynuowałaś".. choć wątpię. Mi proponowano leki, ale nie chciałam ich, chciałam coś zmienić bez wspomagaczy. tak, nudni, bo to byli zupełnie przypadkowi ludzie i te spotkania były na "przymus" (spotkania z takiego ogólnego forum), nie mam nic do tych ludzi, ale nie po drodze nam ;) spotkałam w życiu 2 osoby które naprawdę lubiłam, ale to one mnie nie polubiły niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zadne antydepresanty nikogo nie zmieniaja, jezeli wolisz cale zycie sie meczyc , to twoja sprawa ale pamietaj ze masz tylko jedno zycie i mozesz sobie je zmarnowac przez takie wlasnie problemy. Powiem ci jeszcze ze ja mialam takie zachowania jak ty, a mialam perfekcyjne dziecinstwo, brata i dwoje kochajacych rodzicow, takze takie szukanie przyczyn w dziecinstwie to strata czasu, jak dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hartikka
A jak zmieniło Ci się zachowanie po lekach? I po jakim czasie były widoczne zmiany? I co dokładnie brałaś (mam nadzieję że nie benzo ;)). Hm, to ciekawe, ja kiedyś czytałam, że strach możemy przekazywać w genach (dosłownie DNA się trochę modyfikuje przez długotrwały strach) nie wiem ile w tym prawdy, ale a nuż jakaś prababcia miała zaburzenia lękowe i przekazała je Tobie. Ale to takie bardzo luźne spostrzeżenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zadnych benzo nie bralam, tylko antydepresant o nazwie Zoloft, mieszkam w usa, ale w polsce jest jakis odpowiednik tego leku, dokladnie nie zauwazylam kiedy moje zachowanie sie poprwilo, ale gdzies tak po tygodniu chyba juz nie balam sie ludzi i zycia i tak z tygodnia na tydzien bylo lepiej. Wczesniej mialam takie ataki strachu jak mialam cos powiedziec w grupie ludzi albo rece mi sie trzesly jak ktos patrzyl co robie. i to zachowanie zaczelo jakos stopniowo zanikac po tym leku a ja wcale nie czulam ze sie jakos zmieniam tylko wlasnie te negatywne zachowanie mijao. Moze mam takie cos w genach po jakis prababciach, jak to piszesz, tak moze byc bo moi rodzice byli, i ciagle sa, zupelnie zrelaksowani ludzie i sama nieraz sie dziwilam po kim ja mam ten strach i ta zanizona samoocene. ale jak mowie bralam te leki i one jakos stopniowo pozwolily mi zapomniec o tym niepokoju. wczesniej bralam inny antydepresant, ktory nie pomagal, doktor zmienil go na Zoloft i mi wlasnie on pomogl. Dlatego ci to pisze , bo jak czytam ze ktos sie tak meczy to szkoda mi tej osoby bo pamietam jak sama sie wtedy czulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hartikka
Dziękuję za info :) zastanowię się nad tym... Może pójdę do psychiatry prywatnie, zdiagnozuje mnie w końcu porządnie i pogadam z nim o lekach. A ten lek w PL też jest dostępny:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×