Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutno mi i płakać mi się chce

jestem kolejną nołlajfką

Polecane posty

Gość smutno mi i płakać mi się chce

dramat! Nie mam nikogo i niczego. Nie mam na kogo liczyć, nie mam w nikim wsparcia, ani nikogo na kim mogłabym się wypłakać. Właśnie sobie uświadomiłam, że nawet w własnej mamie. Ciągle wydzwania do mnie po dziesięć tysięcy razy i obarcza mnie swoimi problemami, na które ja i tak nie mam wpływu i ciągle wyklina na swoją siostrę. Mam dość wysłuchiwania tego, pomyślałam żeby nie odbierać od niej telefonów. Lecz wtedy się martwię czy nic się jej nie stało złego. Od dłuższego czasu nie mogę znaleźć pracy. Nawet gdy znajdę to i tak nie utrzymam się sama z tej pensji. A w mojej obecnej sytuacji nie mam warunków żeby iść do szkoły. Więc będę stać w miejscu. Żadnych perspektyw. Masakra. Chciałabym kogoś poznać - zakochać się, lecz to też impossible. :( Poważnie myślę o wyjeździe z kraju do Holandii. Być może to jest jakaś alternatywa. Aczkolwiek nie wiem czy to dobry pomysł. Choć lepszego nie wymyśliłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
Mam podobnie.... od dłuższego czasu szukam pracy i nic, nie mam komu się wygadać, faceta tez nie mam, zresztą pierwsze chciałabym mieć prace to wtedy mogę szukac faceta no i takie bledne kolo, tez jedynie myślę o jakimś wyjeździe... Ale to tez nie tak hej hop bo samej to tak niefajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć OnaAAA1, to w takim razie witaj w klubie. Strasznie się boję. Że moje plany się nie zrealizują. Że zostanę na zawsze juz w tym błędnym kole. Ja na razie szukam tu w Polsce pracy, bo chciałabym się podszkolić z j. angielskiego i zarobić trochę kasy na wyjazd. Tutaj sama się nie utrzymam z najniższej krajowej. A gdy wyjadę będzie mnie stać żeby iść do szkoły, i starać sie o pracę, jaką chciałabym wykonywać. No i poznać faceta. Na chwilę obecną nic nie mam mu do zaoferowania. Nie chciałabym stwarzać mu dodatkowych problemów. Nieraz zagadał do mnie facet na poziomie, z klasą i w ogóle ideał. Ale uciekałam od nich aż buty gubiłam. Czułam się przy nich nic nie warta. Taki jeden teraz mi się podoba, ale niech go znajdzie jakaś dobra dziewczyna, ja muszę wyjechać.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
No ja podobnie jeśli chodzi o facetów, tez ich omijam obecnie, nawet jak jakiś zagaduje, bo co mu mogę zaoferować, jeśli jeszcze nie pracuję... Okropne, bo to takie błędne koło. Tez w I kolejności staram się szukac pracy w Polsce, ale mieszkam w niewielkiem miejscowości i tu bardzo ciężko z praca... już tych posuzkiwan mam dość no ale co zrobić trzeba szukac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
To i tak masz jakaś lepszą szanse z pracą, niż ja w małym mieście. Ja mieszkam z rodzicami, ale akurat to nie jest problem, oni mi pomagają, wspierają itp. tyle tylko, że chciałabym mieć własne życie, pracę, zacząć zarabiać, bo wtedy można myśleć o tym żeby stworzyć z kimś związek, usamodzielnić się a tak to się stoi w miejscu. Też gdybym teraz miała możliwość wyjazdu to bym się nie zastanawiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm... no to faktycznie masz ciężko z pracą. A gdybyś dojeżdżała do pracy do większego miasta? ale też przez to przechodziłam, wiem jak jest. No u mnie jest ten problem że mama mnie dręczy. Niby chce żebym zaczęła żyć własnym życiem, a mimo to ciągle mnie niszczy emocjonalnie i psychicznie. Aż nie chce mi się tam do niej jeździć i ją odwiedzać. Ciotka powiedziała żebym jutro skontrolowała co u niej. A ja się tym denerwuję, że muszę tam jechać. Szkoda mi mojej mamy, bo prócz niej nie miałam nikogo. A ona jeszcze mi rzuca kłody pod nogi, mogłaby mi choć nie utrudniać. Jeśli nie mam w niej żadnego wsparcia, nie mogę z nią porozmawiać co mnie boli. Ciotka pozwoliła mi zamieszkać u siebie z litości. Mogę liczyć tylko na siebie. Psychicznie wysiadam. I jeszcze ta presja ze strony ciotki, że muszę się usamodzielnić jak najszybciej, bo ona nie wie gdzie będzie. Czy czasem nie wróci do swojego drugiego domu na wieś. Że nie mogę ciągle u niej siedzieć. Boję się bo w zasadzie nie mam gdzie się podziać. Nie mam własnego kąta do którego mogłabym wrócić gdyby w moim życiu poszło coś nie tak. Nie mam żadnego poczucia bezpieczeństwa. Nikogo dla kogoś coś znaczę. Ciotka ma własne życie, ją nie obchodzi co ze mną będzie i w ogóle. Zostałam sama samotna bez żadnego życia towarzyskiego, uczuciowego, zawodowego czy jakiegokolwiek innego. Ty przynajmniej miałaś normalny dom, masz normalnych rodziców - ja nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
No tak, to faktycznie masz nieciekawie. Jednak w braku jakiegokolwiek życia, prywatnego, towarzyskiego, zawodowego, mamy podobnie. Ja jednak też się boję jak to będzie w przyszłości, czy będę miała na kogo liczyć, ehh straszne to jest, gdyby chociaż miało się pewną prace to już inaczej, jakaś samodzielność, a tak to już nie wiem co robić. Jeśli chodzi u mnie o dojazdy do pracy to obok mnie są miasta ale takie jak moje, tam tez szukam pracy ale tak samo kiepsko. Gdybym chciała do jakiegoś większego to znacznie dalej i już musiałabym się przeprowadzić a na to na razie nie mam kasy. No porażka. To u Ciebie z mamą też nieciekawie, ale może w końcu jakoś się Wam ułoży...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ułoży się gdy będę posiadać już jakąś stabilizację, poczucie bezpieczeństwa choćby finansowego. Lecz wiem że nie można być pewnym że już jestem bezpieczna, ponieważ tę pracę mam, gdyż w każdej chwili można ją stracić i wtedy wali się cały świat. Gdy sie ktos tak przywiązuje do tej pracy. Odnośnie mojej mamy. Z nią nigdy się nigdy nie dogadam. Mama nie jest zła, nie chce dla mnie źle, ale utrudnia mi i sobie. W ogóle jest to długa historia. Nigdy z nią tak szczerze nie rozmawiałam. Szkoda mi jej, ponieważ została sama na pipidówie z wujkiem alkoholikiem, który w czasie mojego dzieciństwa robił awantury, które kończyły się przyjazdem w nocy policji. Nie jestem w stanie nic zrobić. Mogę tylko na to patrzeć i łamać sobie serce. Nie mam już na to sił. Od dziecka się z tym męczę. Chcę się od mojej rodziny uwolnić. Więc jedyna szansa to w.y.p.i.e.r.d.o.l z kraju. Szkoda mi tylko pewnego chłopaka, którego poznałam. Czy tam poza naszym krajem gdy będę już niezależna finansowo poznam równie fajnego faceta, którego poznałam tu? A co jeśli nie? Ile czasu mi zajmie żebym wyszła na prostą? Czy czasem się nie spóźnię? Co mam zrobić żeby poczuć się godna potencjalnego mojego faceta, który jest na poziomie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
Oj to ta sytuacja w domu niezbyt fajna, to nie dziwie się, tak się chcesz usamodzielnić, u mnie mimo, że w domu jak najbardziej ok, to jednak też usamodzielnić się trzeba bo tak bez pracy i jakichś planów nie da się funkcjonować na dłuższą metę. Też mam podobny dylemat jak Ty, poznałam kogoś na miejscu, ale trzymam dystans bo w związku z tym, że nie pracuję i nie mam jakiejś stabilizacji to co mogę zaoferować, jak mogę myśleć o przyszłości z nim. Przykro mi, bo bardzo mi na tej osobie zależy i boje się, że później już nie spotkam kogoś takiego.. no ale cóż... Eh gdybym miała prace mogłabym być szczęśliwa a tak to co... Strace jeszcze może fajny związek... Tez mi tego bardzo szkoda..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
No właśnie... ale ja chyba niestety nie mam wyjścia, bo wiem, że ten niby mój myśli już poważnie, chciałby jakiś poważny związek, mówił, że chciałby mieć dzieci, no więc co ja mu mogę zaoferować obecnie... Eh gdybym znalazłą dobrą pracę w mojej miejscowości to bhylabym najszczesliwsza osoba na swiecie, wszystko by się ulozylo, no ale tu już pare miesięcy szukam i nic. Jeśli nie tu, to będę musiala wyjechać a wtedy to już nawet jak tam gdzies znajde prace to tego faceta tam nie będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh, smutne to. Rozumiem. Postąpiłabym tak samo. I nawet postępuję. Moja koleżanka mimo, że nie miała pracy to i tak poznała faceta, z którym potem była. Nie przeszkadzało jej to. Ja tak nie potrafię. Lecz wiesz? łudzę się, że gdy stanę na własne nóżki, to nadal będzie sam. Że będzie na mnie czekał, choć oczywiście nic mu o tym nie powiem. ;) i wtedy poznamy się bliżej. Wiem, to naiwne i dziecinne, ale... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmaja nie lata
Nie przesadzacie z tymi facetami? Rozumiem sprawę, że fajnie jest móc coś zaoferować tej drugiej osobie i w ogóle samemu czuć się kimś wartościowym ale, przecież możecie się poznawać czy tam być w związku, ale nie jakimiś utrzymankami tych facetów albo na odwrót kobietami biznesu dokładającymi się do budowy domu. Myślę, że jeżeli jakiś facet do was startuję i mniej-więcej zna waszą pozycję materialną, to on to akceptuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
No niektóre moje koleżanki podobnie, poznały facetów mimo, że nie pracowały no ale ja też jakoś tak nie potrafię, dziwnie bym się czuła... Jemu też nie powiem o co chodzi, chociaż może się domyśli, szczególnie jeśli wyjadę... To przynajmniej masz cień nadzieji, że może on poczeka... Ja raczej tu nie mam złudzeń, nie mogę go nawet o to prosić, bo nie wiem kiedy stanę na nogi, a poza tym nawet jeśli gdzie indziej znajdę prace no to na odległość się nie da, on ma tu na miejscu swoją pracę. Eh czemu to życie jest takie niesprawiedliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
Z jednej strony może i troszkę przesadzamy, bo wiele dziewczyn się tym nie przejmuje, no ale pospotykamy się i co dalej... przecież nikt nie chce mieć dziewczyny,kobiety która nie pracuje... Wiadomo, że pracy się szuka, ale tak jak u mnie w małej miejscowości to niestety może trochę potrwać i po prostu przez ten czas nie czuje się jakoś wartościowa dla faceta :( Mimo, że jestem inteligentną, sympatyczną, miłą osobą, bez nałogów, itp. itd. to brak pracy zupełnie przekreśla moją pewność siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmaja nie lata
Niejeden ma tę kobietę, która nie pracuje i nie narzeka. Zwykle to właśnie te kobiety narzekają, bo czują się mało wartościowe. Ja mam pracę od niedawna (ale szukam lepszej, bo ostro siada mi na nerwy i wynagrodzenie mam prowizyjne, więc nie zawsze pewne i nigdy nie wiem czy za aktualnie wykonywaną czynność mi zapłacą) i wyjechałam do większego miasta, żeby ją mieć, bo w domu to człowiek łazi tu i tam, niby pomaga bo robi zakupy i sprząta i przecież szuka pracy, ale czuję się jak półegzystujący człowiek-pasożyt, więc wiem o co wam chodzi :/ Boję się, że szefowa niedługo mnie zwolni, bo za mało produktywna jestem i będę musiała wrócić do tej półegzystencji,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
No to wiesz o co chodzi, ja w domu pomagam itp. no ale wiadomo praca to inna bajka, każdy do tego dąży, szukam non stop, ale w małej miejscowości to kiepsko z tymi ofertami, szukam nawet w okolicznych, do iluś tam km. no ale jeśli nic nie znajdę to zostaje wyjazd do większego miasta, tyle, że tam to już bym była całkiem sama, no i też początkowo niebardzo mam kasę na start. Praca prowizyjna - no niezbyt pewna, ale zawsze coś, a jak sama mówiłaś i tak szukasz lepszej, ale masz jakąkolwiek... :) Aaa moje koleżanki niektóre, nie pracują, mają facetów i się nie przejmują a ja jakoś tak nie potrafię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmaja nie lata
Ja tak mówię, ale szczerze to nawet nie lubię jak mi faceci piwo czy drinki w klubie stawiają, bo myślę sobie niby czemu on ma pracować kawałek dnia, żebym ja się mogła alkoholu napić? W tym większym mieście przez większość czasu siedzę sama. Ratują mnie tylko spotkania ze znajomymi. Każdy z nas jest z innej miejscowości i od czasu do czasu, raz czy dwa razy w miesiącu się spotykamy u któregoś z nas albo jedziemy na małe wycieczki i właściwie to są jedyne momenty na które czekam i dla których chcę mi się żyć. Mieszkam z kilkoma osobami, to miałam nadzieję na jakieś bliższe poznanie się, ale wyszło że każdy ma swój odrębny świat. Więc siedzę sobie na kafeterii, czytam gazety za pół ceny, książki z biblioteki i wyznaczam sobie cel danego dnia, polegający na tym aby wyjść z domu, polega on na zrobieniu jakiegoś małego zakupu (specjalnie nie robię dużych zakupów, bo wtedy więcej czasu spędziłabym przed kompem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
No tak rozumiem Cię, właśnie co innego, jak się mieszka jeszcze z takimi osobami, z którymi się można zżyć, zaprzyjaźnić, a tak samemu pośród ludzi to głupio. To przynajmniej możesz spokojnie poznać faceta, bo nie jesteś bez pracy, praca jakakolwiek to już coś. No z tym stawianiem to masz rację, ja też się dziwnie czuję, a jak nie pracuję to już podwójnie dziwnie, bo jakoś to dziwnie odbieram. Dlaczego facet miałby mi coś stawiać przez dłuższy czas, a z drugiej strony ja na dłuższą metę nie byłabym wstanie gdzieś wychodzić bo jak nie pracuje to wiadomo że z kasą nie jest tak kolorowo. Oczywiście nie mogę narzekać, bo mieszkam z rodzicami i jakieś tam pieniądze koło siebie mam ale też nie ciągne od nich niewiadomo ile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmaja nie lata
Czekam w takim razie na tego faceta do poznania :) A rodzice, kurcze jak dobrze że są, przecież bez nich to bym się żywiła dzikimi owocami z okolicy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
No właśnie, dokładnie... ja też nie wiem, chyba bym zwariowała gdyby nie oni, a tak to zawsze mogę na nich liczyć, też mnie wspierają w tych poszukiwaniach... no ale jest jak jest, mam nadzieje, że w najbliższej przyszłości w końcu im zrobię niespodziankę z tą pracą. Noo zazdroszczę Ci z tą możliwością poznania faceta ;) Ja niby też możliwość mam ale w praktyce to myśl o pracy jest na I miejscu... a dopiero później odzywa się samotność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
Eh dziś znowu poszukiwania pracy u mnie były, byłam w kilku miejscach i bez efektów, normalnie można mieć dość ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmaja nie lata
Czasem wydaję mi się że z tym szukaniem pracy to loteria. Kiedyś w sklepie właścicielka przyjeła mnie od razu jak tylko weszłam zapytać o pracę, bo "spodobałaś mi się". Za to znajoma opowiedziała jak zadzwoniła do jednej z firm z pytaniem jak wyglądała u nich rekrutacja skoro ona spełnia wszystkie wymagania, a nie zaproszono jej nawet na rozmowę. Pani z kadr powiedziała, że dostali ponad 150 cv (to było stanowisko specjalistyczne) i nie mieli czasu wszystkich czytać, więc wylosowali lekko ponad 10 cv, z czego osiem spełniało wymagania i te osiem osób zaproszono na rozmowę. Tak więc kwestia przypadku/szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmaja nie lata
I tak dobrze jest, że szukasz pracy, a nie tylko siedzisz i smucisz się że pracy nie masz i nie masz odwagi jej szukać, bo boisz się ludzi i takie tam. Ja myślę, że każdy w miarę ogarnięty człowiek kiedyś dostanie swoją szansę :) Śmieszne jest to, że czytałam ostatnio jakieś wyniki ankiet i wyszło, że średnio ludzie szukają pracy przez 3 miesiące :o A tym czasem znajomi szukają rok i dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OnaAAA1
No szukam.... ale w mojej miejscowości to małe pole do popisu z tym szukaniem, tu głównie jak coś jest to większość po znajomości, albo wciskają kogoś z rodziny. No ale fakt, że przy szukaniu trzeba też mieć szczęście i czasem to przypadek decyduje, że się ma tą pracę... Ja po dzisiejszym dniu, kolejnym dniu szukania bez efektów już mam dość ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×