Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dowiedziałam się ze jestem w ciąży

Polecane posty

Gość gość

mam 34 lata, nigdy nie planowałam mieć dzieci. tydzień temu okazało się ze jestem w ciąży. od tygodnia leżę w łóżku i ryczę. tak się chciałam wyżalić. ojciec dziecka robi dobrą minę, udaje że wszystko będzie dobrze. wolałabym żeby szczerze powiedział ze te go ta sytuacja go dobija zamiast nieporadnie mnie pocieszać :/ boję się zrobic aborcji, boję się urodzić :/ nie wiem co robić :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam 32 lata i 2 dzieci bez których życia sobie nie wyobrazam.Dlaczego tak Cie dobiła wiadomosc o ciaży?Nie kochasz ojca swojego dziecka,czy moze masz ciezka sytuacje materialna?Czego sie boisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co teraz mozesz zrobic?Wez odpowiedzialnosc za swoje czyny.To dziecko nie wzieło sie z nikad, co?Widocznie los zdecydował za Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kocham ojca tego dziecka. mamy przeciętną sytuację materialną ale nie chcemy mieć dzieci. od początku to ustaliliśmy. lubimy swoje życie, lubimy podróże, każde z nas ma swoje hobby. nie ma w naszym życiu miejsca na dziecko. nie chcemy go. nie będe dobrą matką, nie chcę brać odpowiedzialności za nowego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oddaj do adopcji. Jak nie jesteście do tego urodzeni, bo są tacy ludzie a nie tworzycie patologicznego związku, to geny nie są złe. oddajcie to dziecko i po sprawie. Olać ogół. Nie każdy musi się sprawdzić w roli ojca czy matki. Lepiej oddać niż nie kochać a potem dzieci na śmietnikach lądują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksdja
O jakaś znajoma historia... :( za mnie też los kiedyś zdecydował....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi tez sie tak wydawało,ale teraz kiedy w moim zyciu sa dzieci juz bym nie chciała nic zmieniac.Kazda kobieta ma obawy czy podoła,czy bedzie dobra matka,ale wierz mi pokochasz swoje dziecko najmocniej na swiecie.Podróze wystarczy odlozyc na pozniej,w dzisiejszych czasach dziecko nawet male nie jest przeszkoda w zwiedzaniu swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksdja
Autorko, jakbym czytała o sobie... dwie niemal identyczne historie. Tyle, że ja miałam 31 lat,byłam mężatką i mojego meża dzieci aż tak bardzo nie przerażały... tzn niczego nie deklarował, bo wiedział, że ja nie chcę...ale jak już w ciązy byłam to się cieszył - w przeciwienstwie do mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A potem na starosc dom opieki i wredne opiekunki srodowiskowe.Niestety taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do aksdja..... żałujesz że urodziłaś to dziecko?zmieniły sie Twoje uczucia czy nadal uwazasz że to było zło konieczne i dokonalas złego wyboru?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
autorko moze się zaloguj jakos bo niewiadomo kiedy Ty piszesz jako gosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksdja
Nie odnalazłam sie w roli matki kompletnie, wszyscy w wielkiej euforii opowiadali jak to wszystko się zmieni po urodzeniu, że instynkt przychodzi z czasem... Z jakim czasem teraz wartoby zapytać? bo po 2,5 roku instynkt się nie pojawił :O Czy żałuję....? powiem tak - robiąc bilans wyszło mi, że 90% straciłam, 10% zyskałam. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do aksja... hm...chyba faktycznie nie masz instynktu maciezynskiego.Trudno czasami tak bywa.Osobiscie uwielbiam dzieci i moze dlatego cieżko mi to zrozumiec.Wielu moich znajomych pragnie dziecka a nie moga go miec,ale nie krytykuje,bo kazdy ma prawo decydowac zgodnie ze swoimi odczuciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksdja
dziękuję gościu za te słowa... raczej przywykłam, że wszyscy "po mnie jadą" wiec miło, mi że ktoś nawet jak nie rozumie, nie krytykuje mnie od razu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani powyzej
A dlaczego od razu krytykowac kogos za przekonania:)tak jak pisalam wczesniej mam dzieci,tez nie bylo mi to na reke bo pierwsze dziecko urodzilam jak mialam 21 lat,przyznam ze czasami ryczalam glosniej niz ono:)ale jakos przetrwalam.nie kazdy jednak musi czuc tak samo.najgorsze jest to ze u nas nie wolno mowic o tym ze nie chce sie dziecka lub ze nie zawsze maluch jest radoscia i celem zycia bo jest to zle przyjmowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksdja
"najgorsze jest to ze u nas nie wolno mowic o tym ze nie chce sie dziecka lub ze nie zawsze maluch jest radoscia i celem zycia bo jest to zle przyjmowane" --- otóż to....trafnie to ujęłaś:) ja też czasami ryczałam głośniej niż dziecko, ale wszystkim się wydawało, ze to takie moje fanaberie,a ja naprawdę nie umiem się odnaleźć :( choc bardzo sie staram Np...moja siostra jest teraz w drugiej ciązy - chcianej i bardzo oczekiwanej... i super i ja jej nie krytykuję, choć nie rozumiem.. !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani powyzej
Dziekuje za komplement:):)A kto u Ciebie zajmuje sie dzieckiem?Pracujesz czy moze caly czas jestes w domu?Moze to dlatego nie mozesz sie odnalezc.Na temat mojej fanaberii tez ciagle wszyscy suszyli mi glowe,ze niby mloda i nieodpowiedzialna ha,nie rozumieli ze z poczatku mialam ochote poprostu wyspac sie i odpoczac od wrzasku i pieluch.na szczescie maz duzo mi pomagal i chyba dlatego przetrwalam a teraz dzieci sa juz duze i jest ok:):) przepraszam za bledy i brak polskich znakow,mam nadzieje ze da sie przeczytac.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matylcia
Wiesz, mi jest ciężko, nigdy nie chciałam mieć dzieci, marzyłam o karierze, kasie, podróżach bo nigdy tego nie miałam, chciałam sobie odbić życiowe deficyty. Dziś mam 23 lata, siedzę na kanapie wśród porozrzucanych ubrań i patrze na swojego śpiącego już synka... Jakoś się żyje... Mały w żłobku kiedy ja pracuje, wynajmuję kawalerkę o marnym standardzie, ojciec dziecka jest, pracuje (więcej pracuje niż jest/ w życiu dziecka bywa) nie będę kłamała - nie jestem szczęśliwa... Ale kiedy się przytula takiego małego człowieka, kiedy się widzi że jest się dla kogoś najważniejszym kocha się mocno i daje rade jakoś żyć ! Jeszcze sobie odbiję, skończę studia, mały pójdzie do szkoły - to kilka lat tylko - dam radę bo nie chiałabym aby siedział w oknie ośrodka wymyślając sobie jaka jest jego mama, co dzień czekając że wejdzie w drzwi(Chciałam go zostawić w szpitalu) . Nie ma matek dobrych i złych - są matki i kobiety które posiadają dzieci, tak jak można posiadać rower, kota i gazete - poprostu. Życie napisało swój scenariusz, kocham swojego synka choć nie jestem szczęśliwa jako matka ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksdja
napisałam pięknego posta i mi zjadło :( będę pisać jeszcze raz !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
matylcia smutne to co piszesz,ale widac ze jestes bardzo rozsadna i dojrzala.nie zalamuj sie dziewczyno,napewno jeszcze wszystko bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani powyzej
Matylcia jestes jeszcze mloda.....napewno jeszcze duzo dobrego przed Toba,bede trzymac za Ciebie kciuki i kibicowac zebys mogla spelnic marzenia o studiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksdja
Byłam krytykowana za każdy mój wybór.. za to,że nie chcę rodzić sn i decyduję się na prywatną klinike tylko po to zeby miec zapewnione cc, że karmię piersią tylko miesiąc i z ulgą przechodzę na butelkę... ale co miałam poradzić, no nie sprawiało mi to przyjemności, męczyłam się i ja i córka.. ona się darła, ja płakałam, laktacja nie miała zamiaru się normować...czułam się jak mlekociąg i wiezień wlasnego zycia. Kolejnym moim "zlym wyborem" był mój powrot do pracy jak młoda miała 10 miesięcy, ale naprawdę musiałam bo miałam wrazenie ze miałam poczatki choroby psychicznej ( a moze i miałam:P ) Mąż mi pomagał -owszem i nadal pomaga bardzo, ale nie oszukujmy się - to on głownie zarabia na naszą rodzinę...do tego ma bardzo odpowiedzialną pracę,musi byc w formie, bo jego błąd może kosztowac zycie setek ludzi... co też dodatkowo obciąza nas psychicznie... zwłaszcza mnie, bo on sie juz przyzyczaił chyba.. Z młodą siedzi moja teściowa i bardzo jej jestem za to wdzieczna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matylcia
Dziękuję, jest coś o czym nie wspomniałam, kiedy opadają ręce, kiedy ciężko się podnieść i brak już sił - nie ma nic silniejszego niż świadomość, że jest dla kogo walczyć i dla kogo wstać, po co żyć... Ja wiem że kiepsko jeszcze się znam na życiu, że nie umiem być matką na 100% ale wiem że jeśli ja nie odbiorę małego ze żłobka, nie zrobi tego nikt inny, jeśli ja nocą nie wstanę, nikt nie wstanie... Kiedy go biorę na ręce, przytulam on się uspokaja, uśmiecha wtedy wiem że czyta moje myśli, że świadomie wybrał i ja swoje marzenia spełnię, z tą różnicą że już nie będę z nimi sama :) Pozdrawiam Was dziewczyny, i wiedzcie, nie musi być różowo ale zawsze będzie jakoś, ja za Was będę kciuki trzymała (aż łezka po policzku popłynęła )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani powyzej
Eh samo zycie:(To ja chyba nie mam co narzekac......maz wiecej zajmuje sie dzieciakami niz ja.Matylcia ja nie wiem jak dalabym sobie rade sama......wstawac do dziecka i jeszcze pracowac.wstyd sie przyznac ale ja nie pracuje i tez jakos nie jestem zrywna.Ty dziewczyno znasz sie na zyciu jak malo kto.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksdja
Mąż zarabia tak, ze spokojnie mogę swoją robotę wywalić do kosza... dla znajomych i rodziny jest głupotą to że wrociłam za gorsze do pracy skoro mam warunki zeby siedziec w domu... ale ja wlasnie w domu siedziec nie chce :( musze miec kontakt z ludzmi, ja to uwielbiam, w domu miałam wiecznie depresję. wiecznie sie zle czulam, nie miałam sily wstac i umyc zebow, córka spała, ja spałam z nią byle tylko nie myslec... Przed urodzeniem dziecka, chodziłam do szkoły tanca i na fitness, wracajac do pracy, wrociłam i do tego...tylko fitness wymieniłam na zumbę... :) i znów - ale po co ??? nie szkoda ci czasu ktory mozesz spedzic z dzieckiem ?? Mam wrazenie, ze odkad zostałam matką to nie mam prawa byc kobietą.. a w koncu kobietą jestem od urodzenia a matka dopiero od niespełna 3 lat i dlaczego mam z tego rezygnować? nie rozumiem.. moja siostra w 200%poswieca sie synowi i swojej drugiej ciązy.. typowa matka polka ktora rozstrzasa konsystencje kupek :O moje kolezanki sa takie same... a ja nie potrafię.. No i tak oto stałam się dziwolągiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksdja
matylcia -też mi lezka popłyneła :( trzymaj się dziewczyno dzielnie, przytulam Cię mocno... pani powyzej napisała fajne zdanie którego się mocno złapalam "teraz dzieci sa juz duze" własnie tego się trzymam... ze czas leci, córa podrosnie, moze wtedy zlapiemy wspolny jezyk i bedzie lepiej...moze bedzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani powyzej
Nie dziwolagiem,jestes jak najbardziej normalna:):)ja tez juz glupawki w domu dostaje ale niestety pracy narazie jak na lekarstwo.to nic ze nie zarabiasz duzo ale masz po co rano wstac i zadbac o siebie a ja.......porazka.nawet nie pamietam kiedy ostatni raz zrobilam sobie makijaz....no bo zeby dzwigac siaty nie trzeba sie malowac co nie?nie rezygnuj i nie sluchaj innych.nie daj sobie wmawiac ze jestes zla matka bo chcesz zrobic cos dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matylcia
Nawet nie wiesz ile łez wylałam trzymając w środku nocy prujące się niemowlę na rękach półprzytomna... Wiesz ile myśli mi wtedy przeszło przez głowę, ciężko się przyznać ale chciałam go zostawić... Nie dawałam rady, nie dosypiałam itp. Ale nauczyłam się walczyć dla siebie i dla niego. Kiedyś spakowałam małego miał wtedy dwa miesiące, chciałam go oddać ale strasznie mi szarpało serce, choć płakał i ledwo żyłam (wtedy jeszcze nie pracowałam) to dało mi do myślenia, zaczęłam czytać o tym czego nie wiedziałam w opiece nad małym, wprowadziłam rytm sobie i jemu ... Daję radę, choć często płaczę w poduszkę, kiedy jest chory odchodzę od zmysłów nie wiem co będzie jutro aleteraz kiedy jest już starszy, rozumie, uśmiecha się, gaworzy - jest łatwiej, te małe łapki sięgają co dzień rano moich włosów przez szczeble łóżeczka (mam je za głową) synuś ma 9,5 miesiąca i piękne oczy... :) Dobranoc dziewczyny bo my co dzień przechodzimy rankiem maraton przygotowań do wyjścia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×