Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

pytanie do zlobkowych opiekunek

Polecane posty

Gość gość
naprawdę nie wiem jak Wy mozecie miec serce posyłać tak malutkie dzieci do żłobka, rozumiem przedszkole 3-4latki, ale do żłobka bym za żadne skarby dziecka nie wyslała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'' naprawdę nie wiem jak Wy mozecie miec serce posyłać tak malutkie dzieci do żłobka......'' Napiszą że są zmuszone iść do pracy, tylko po co komu dziecko w pierwszej kolejności, jak nie ma na nie pieniędzy ni czasu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, ze tam gdzie jest monitoring wszystko jest na tip top, ale tam gdzie nie ma monitoringu są rodzice przecież. Napisałaś o jednej zmianie pieluchy. A co rodzice na powstałe odparzenia mówili? Wiesz, że duża część dzieci ma delikatną skórę i żebyś złotem tylek samorwała to jak na czas nie zmieni się pieluchy (a tym bardziej raz na cały dzień) odparza się pupa? I oczywiście, że w żadnym żłobku nie ma noszenia na rękach. U nas w domu też nie ma. Syna nie nosiłam i córki też nie zamierzam bez potrzeby. Pory posiłków wszędzie są ustalone na konkretne godziny, w domu też powinny być określone pory posiłków. Przecież staly schemat daje dziecku poczucie bezpieczeństwa - zapoimnieli was o tym nauczyć na studiach? Napiszę po raz kolejny, że nic nie zastapi mamy, ale żłobek jest lepszym rozwiązaniem niż niania, kótrych przerabiałam 2 i przy kazdej syn "pokazał", ze coś jest nie tak czy babcia, która rozpuści dziecko jak dziadowski bicz, bo przecież kocha wnusia więc nie zabroni mu tego czy owego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja oddałam i jakoś nie czuje że robie coś złego, kocham synka baaardzo, mogłabym z nim siedzieć rok w domu, ale po co? jemu tam nie jest źle , mi w pracy też nie będzie, kazde z nas będzie się rozwijać i wszyscy będziemy szczęśliwi:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie każdy jest zmuszony. Jak widać można łączyć różne role. Idąc waszym tokiem rozumowania to: od początku ciąży na l4 byłabym, później macierzyński, wychowawczy, druga ciąża, szybki powrót do pracy znów na l4 itd. Wybaczcie, ale nie. Syn chodzi do ostatniej grupy, córka o ile będzie bezproblemowym dzieckiem też pójdzie. I wszyscy mają się dobrze. A ty kochanieńka jak lubisz siedzieć w domu to Twój wybór, masz do tego prawo. Tylko powiedz szczerze nie szkoda ci dzieciaczka w czasie kiedy spędzasz czas przed komputerem albo tłukąc kotlety na obiad? Masz serce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak ten punkt funkcjonował na dłuższą metę, wiem tylko że dzieci naprawdę nie miały tam lekko, nie musisz wierzyć, o tym zlobku było głośno w warszawie a uczelnia zerwała współpracę z nimi, ją nie byłam jedyną studentka z 1 roku na praktykach w tym miejscu, i nie jedyną zeznając w tej sprawie. To jest skrajny przykład, ale prawdziwy. Szczerze to mi wisi czy ktoś w to wierzy czy nie.... Napisałam co widziałam, co mnie przerazilo w tamtym okresie tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani opiekunka
Dziewczyny ! Pracuje w zlobku i zmiana raz na dzien pieluchy to bzdura,u nas sapampersy ale 4/5pieluch to minium na dzien na dziecko,inaczej pupa odparzona, co do jedzenia to wyznaczone pory chyba ze maluch ponizej roku to indywidualnie,poza tym po miesiacu lub juz gora 2 widzicie czy wasze dziecko chetnie idzie do pani/cioci,ja mam dzieci ktore wrecz nie chca isc do domu,wiadomo duzo zalezy od osob pracujacych w placowceale my kobiety/matki mamy tez intuicje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pracowałam w żłobku (takim gdzie w grupie było po 6cioro dzieci) przez rok, ale nie byłam opiekunką tylko uczyłam angielskiego. Jednocześnie pracowałam jako nauczycielka czterolatków w przedszkolu. Powiem tak... Dzieci żłobkowe były przyzwyczajone do miejsca i opiekunek, bardziej niż te "moje" przedszkolne. Po prostu traktowały je jak naturalną kolej rzeczy, jak drugi dom, jak drugą rodzinę. Płakały, tak jak płaczą małe dzieci, nie dłuzej. Nic nie mogę zarzucić opiekunkom, opiekowały się dobrze, przytulały, często też nosiły (nie uważam, że to jest złe), bo przy tak małych grupach było to możliwe. Rzeczywiście, w chwilach masówek (karmienie i spanie) było można trafić na płacz, ale dzieci były uspokajane. Większość jadła samodzielnie, zasypiała samodzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kazda placowka jest inna, warto sprawdzic miejsce w ktorym ma zostac maluszek, przeciez takich zlobkow jest sporo mozna wybrac odpowiedni dlanaszej pociechy. Nie nalezy jednak zapominac, ze takze skrajne sytuacje maja miejsce... Tak samo jest z niania jest 100 uczciwych i 10 do bani.... wszystko moze sie zdazyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pracuję w żłobku od 5 lat. Wrzesień jest najcięższym miesiącem, ponieważ mamy adaptację. Większość dzieci płacze podczas rozstania z rodzicami, niestety nie sposób tego uniknąć. Po około 2-3 tygodniach sytuacja stabilizuje się i dzieciaki przyzwyczajają się do nowych warunków. Nie wiem jak jest w innych żłobkach i jacy są tam opiekunowie ale w placówce, w której pracuję wszyscy dokładają wszelkich starań aby maluchy szybko się zaaklimatyzowały. Wykonujemy wszystkie czynności pielęgnacyjne, dużo przytulamy dzieci i staramy się je zabawić. Nieprawdą jest, że mamy cudze dzieci gdzieś. Proszę zauważyć, ze jest to naprawdę ciężka praca, wymagająca ogromnych pokładów cierpliwości. Wiedziałam o tym rozpoczynając pracę i mimo to uważam, że jest ona bardzo satysfakcjonująca. Kiedy dziecko po 2,5 roku opuszcza naszą placówkę jestem dumna jak wspaniale się ono rozwinęło wśród rówieśników. I to jest największa nagroda za pracę. Drogie mamy miesiąc adaptacyjny jest najcięższy, potem już będzie z łatwiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie że się przyzwyczają, zwierzęta do klatki też się przyzwyczają, a im wcześniej, tym szybciej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widzę, ze szyderstwo wieczorem się wyostrza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×