Miłość życia

Czy mieliście (macie) tak, że w waszym życiu był Ktoś bardzo ważny, z którym albo nie wyszło, albo się rozstaliście, a teraz jesteście z kim innym, może i bardzo szczęśliwi, ale zdajecie sobie sprawę, że Miłością waszego życia jest ta inna osoba? Jeśli możecie opiszcie swoje przeżycia i refleksje na ten temat...

nie ma czegos takiego jak milosc zycia o tym czy byla to milosc zycia mozesz powiedziec dopiero PRZEZYWSZY Z NIA ZYCIE w przeciwnym wypadku zawsze bedziesz tylko gdybal

Chodzi mi o odczucia, przecież wiadomo, że w sferze intelektu nigdy nie wiemy, czy za rogiem nie spotka nas miłość życia ;)

Byla w moim zyciu osoba IDEALNA, łączyła nas przyjaźń ale mysle ze w zwiazku z nia tez bylabym szczesliwa. Nie bylismy i nie bedziemy razem, bo juz nie zyje, ale zaden facet nie dorasta mu do piet i on bedzie dla mnie kims wyjatkowym do konca. Poza tym gdyby bylo tak, ze uwazalabym kogos za milosc zycia to bylabym z ta osoba. Jesli by nie wyszło tzn ze ta osoba nie byla pisana i trzeba zapomniec, a nie wchodzic w nowy zwiazek i myslec o kims z przeszlosci. To nie jest fair.

Spotkałam kogoś takiego.Ale równie mocno mogłabym nienawidzić Tą osobę.Nigdy nie będzie mi obojętna,wiem że byłabym w związku z Nim nieszczęśliwa.

Tak, spotkalam, nie moge byc z nim, wiec jestem sama.