zupełnie nielogiczna schiza

No więc tak: mój cykl trwa już 38 dni i okresu nadal nie mam. W tym czasie zdarzyło mi się tylko raz pewne zbliżenie, ale zasadniczo bez stosunku, bo właśnie ze względu na brak zabezpieczenia stanowczo odmówiłam "wejścia". Co więcej - nawet podczas tych naszych "zabaw" nie doszło do wytrysku, bo dbałam jedynie o swoją przyjemność, za co zostałam nazwana "seksualną egoistką" :D Więc o ciąży nie może być mowy! W tym czasie jeździłam tu i tam, każdy weekend spędzałam gdzie indziej, miałam też trochę stresu - czy to możliwe, żeby z tego powodu (nie wiem - zmiana klimatu czy coś?) okres tak się opóźniał...? Moje cykle trwały zazwyczaj od 28 do max 32 dni, a teraz jest 38 i sama nie wiem co o tym myśleć...

mozliwe, mi w ostatnim cyklu spoznil sie o 9 dni

arab ci sie spuszczał miedzy nogami?

"zdarzyło mi się tylko raz pewne zbliżenie" "W tym czasie jeździłam tu i tam" ja p******ę, potrafię sobie ciebie nawet wyobrazić, takie pustaki rzucają się w oczy na co dzień, wyglądają jak nastoletnie d****i z debilizmem w spojrzeniu ;-)

Po tym, że wykorzystała wakacje na krótkie podróże i doszło między nią i jakimś mężczyzną do pettingu oceniasz, że jest pustakiem? Napiszę może parę słów o tym jak spędziłam ostatni miesiąc, też się czegoś dowiem.

Debilizm w spojrzeniu to masz chyba Ty - gości z 23:55 Zwłaszcza jeśli zdarzyło Ci się widzieć "nastoletnią dziwkę" z plecakiem na górskich szlakach w każdy weekend...

To kuźwa po ch to pisała, pewne zbliżenie na górskim szlaku? Pisze że nie było stosunku, że nie może być w ciąży, pyta czy może okres się spóźnić gdy się właśnie spóźnia... nie debil? :-)

Nie pyta czy okres może się spóźnić tylko czy może się tyle spóźnić z powodu stresu lub zmiany klimatu.