rozstac sie nie rozstac

Hejka, mówiąc w miarę krótko: jestem z dziewczyną 5 lat, łączy nas chyba tyle samo co nas dzieli I od dłuższego czasu zastanawiam się czy jest sens to dalej ciągnąć, czy to ma przyszłość... Pojawia się pytanie czy nie marnujemy sobie czasu a zarazem czy jeśli się rozstaniemy nie rozwalimy czegoś wartościowego. Nie jestem dwudziestoletnim szczylem (z całym szacunkiem dla dwudziestolatków, ale oceniam to z autopsji:), nie patrzę na sprawę z perspektywy zwykłego zauroczenia, może dlatego decyzja jest taka trudna. Chciałem się zapytać o Wasze opinie, a w szczególności doświadczenia, byc może mi pomożecie:)

Ale co was laczy a co dzieli bo nic nie bapisales a chcesz rad.

lepiej skończ bo potem będzie gorzej. Zachowujesz się jak mój były. Byłam z nim prawie 10 lat, niedługo miną 2 jak nie jesteśmy razem a on nadal pieprzy że mnie kocha, chociaz ma narzeczoną, z którą mu się nie układa. Utnij i nie wracaj, nie krzywdź jej... Ja mam prawie 30 lat i nie potrafię sobie przez niego ułożyć życia...

co do tego co nas łaczy I dzieli to cholernie trudne pytanie. W tych samych kwestiach możemy się bardzo różnić I być bardzo podobni, np. mamy podobne poglądy polityczne ale z innych powodów, ludzi których lubimy oboje, cenimy ich za inne cechy, u Jej niektóre cechy mi imponują ale są takie których nie toleruję. Kurcze, wiem że to brzmi jak komentarz standardowego partnera, ale problemem jest to ze tu nigdzie właściwie nie ma płaskiej linii, tylko jest sinusoida. Co do zakończenia szybkiego, możesz mi naświetlić jak to było w Waszym przypadku?

nie ma ludzi idealnych. nikt nie jest prostą ani sinusoidą. ludzie to wady, zalety, dziwactwa, nawyki. człowiek rzadko się zmienia, może cie co najwyżej kontrolowac. zycie to nie bajka o kopciuchu.