Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Coconutkaaa

Chciałabym mieć faceta ale chcę też pozostać sobą

Polecane posty

Gość Coconutkaaa

Najlepiej mi wtedy, gdy jestem taka, jaka jestem i wtedy czuję się naprawdę lubiana. Nie chcę się zmieniać dla faceta :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
problemy gimg***a tak to jest jak nic nie zadaja do domu i bachory nie maja co zrobic z wolnym czasem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coconutkaaa
Sam jesteś gimg****m!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coconutkaaa
Boję się, że nigdy nie spotkam człowieka, który zaakceptuje mnie taką, jaką jestem, a ja wolę już uciec, niż się zmieniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to zależy jaka jesteś. Ja nie trawie dzisiejszych wulgarnych, chamowatych i agresywnych kobiet a 95% dziś taka jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madame Kaszalot
Właśnie przez to rozpadło się w moim życiu coś pięknego. Spotykałam się z pewnym facetem, w sumie długie miesiące. Cudownie nam się rozmawiało, niesamowita chemia, jak go przytuliłam to czułam jakbym nim oddychała. Niestety byliśmy od siebie tak różni, że nie dało się tego pogodzić, pomimo wręcz szaleńczej miłości, takiej na zabój, nie udało nam się. Ze względu na to uczucie walczyliśmy ponad rok by nam wyszło, ale nie dopasujemy się nigdy. Czasami mi żal, wcześniej ogromny ból, ale w końcu po latach starań odpuściłam. Czemu? On szukał kobiety, która będzie nienaganna. Nieskazitelny wygląd, paznokcie delikatnie lecz starannie pomalowane, nieskazitelne maniery i styl bycia oraz słownictwo, grzywka obcięta wręcz od linijki, poukładana pani perfekcjonistka. A ja? Wariatka potrafiąca przewrócić całe swoje życie do góry nogami, bardziej przejmująca się walorami wnętrza, niż wyglądu, czasami przeklinająca, żywiołowa, czasami wybuchowa. Ważniejsze było dla mnie pędem lecieć na randkę z nim, niż idealnie wymalować paznokcie. Czasami zwracał mi uwagę, że moje włosy są nieokiełznane, paznokcie krzykliwe i nierówne, a "tu masz paprocha na płaszczu". Co do mojego emocjonalnego stylu bycia, czasami dalekiego od zachowań damy (chociaż niezwykle rzadko brakowało mi taktu i kultury), też znajdował uwagi. Tak mijały miesiące, ja widziałam w jego oczach rozczarowanie, zawód, że nie jestem taka jak on by chciał. Bolało niesamowicie, płakałam, na siłę próbowałam wepchnąć siebie w ramę " księżna Walii", jednak to nie byłam ja. Hamowałam się z wygłupami, żartami, głośnym śmiechem. Starałam się ubierać i wyglądać nieskazitelnie, elegancko nawet na spacer. Jestem energiczna, chaotyczna, ale to też nie jest do końca moja wada. Dzięki temu nie boję się spełniać marzeń, sięgać tam, gdzie inni się boją. Jednego dnia potrafię pracować, by kolejnego wziąć wolne i wyjechać na drugą półkulę. I tak się toczyło- on coraz większy zawód i rozczarowanie moją osobą, a ja coraz bardziej zgaszona, stłamszona i próbująca pasować. Przestaliśmy się spotykać, bolało, bo w jego oczach byłam chodzącą porażką i beznadzieją, moje poczucie własnej wartości sięgnęło dna, on dawał czadu drwiąc i kpiąc ze mnie. W końcu usiadłam obok niego, z potarganą czupryną loków, brzydkimi paznokciami, z kłakiem na moim płaszczu i mu powiedziałam, że żadne z nas nie jest złe, żadne nie jest gorsze, żadne nie żyje gorzej niż drugie, jedynie inaczej i nigdy nam nie wyjdzie bo on zawsze będzie czuć zawód i rozczarowanie, a ja będę gasnąć dzień po dniu. Sami wiecie jak to jest-najbardziej liczymy się z opinią osób, na których nam najbardziej zależy. Przejrzałam na oczy, rozejrzałam się dookoła. Cholera, przecież mam olbrzymie grono przyjaciół, rozsianych po świecie, kochających i uwielbiających mój styl życia, mam grono adoratorów, którym się podobam i prawią mi komplementy, a ja tak naiwnie dałam sobie wmówić, że jestem zła, że jestem beznadziejna, że tak mało we mnie dobrego. Wykształcona, mądra babka, a tak się dała zrobić. Teraz po tych latach cierpień i tortur, jestem w związku z innym. Ciągle mi powtarza, że jestem aniołem i ideałem, że nie ma lepszej kobiety. To mnie tak uskrzydla. Ja wiem, że nie ma ideałów na tym świecie, wiem, że trzeba nad sobą pracować, ale nie można dawać sobie wmówić, że jest się złym. Bądźcie sobą bez względu na wszystko i niczego nie udajcie i nie tuszujcie. Ktoś Was pokocha, bez względu na Wasz wygląd i charakter znajdzie się ktoś, dla kogo będziecie całym światem i ideałem ;) Ps. Przepraszam za błędy, piszę szybko i przepraszam za ilość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×