Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kalafior455667

Nie potrafię kochać

Polecane posty

Gość kalafior455667

Żyję ze wspaniałą kobietą od 10 lat. Jest nam dobrze, mi z nią, jej ze mną. Szału nie ma, ale żyjemy ze sobą spokojnie, nie kłócimy się - jest jako tako. Problem polega na tym, że ona kocha mnie nad życie - jestem dla niej ideałem (no, prawie). A ja ją ... lubię. Cenię, szanuję itd. Ale nie szaleję za nią, tak jakby tego chciała. Właściwie nie kocham jej. Nie wiem co to znaczy. Nie czuję, że potrafiłbym kogokolwiek pokochać - nie wiem nawet jak to się robi. Wychowałem się w dysfunkcyjnej rodzinie i nigdy nie widziałem i nie czułem jak to jest kochać i być kochanym. W takich warunkach wzrosłem. I tak oto mam 30 lat na karku i nic nie wiem o uczuciach. Wiem, że mam wspaniałą, czułą, troskliwą, wierną, oddaną kobietę i wiem, że powinienem ją szanować, cenić, troszczyć się o nią itp. Ale nie czuję za wiele. Właściwie nic. Właściwie mógłbym ją podmienić na jakąś inną i sądzę, że również byłbym w stanie wieść udane życie we dwoje. I to jest szalenie smutne. Brak w tym wszystkim ognia. Żaru. Jej szczególnie tego brakuje ... ale ja też chciałbym coś poczuć. Dać jej coś więcej. Poza tym, dojrzały człowiek powinien mieć uczucia a u mnie pustynia. Jestem jak buddyjski mnich, dla mnie "człowiek to człowiek" a "sytuacja to sytuacja", nic od niczego się nie różni. Ludzie różnią się z pozoru, sytuacje również. Uczucia są mirażem umysłu, a ja trwam niewzruszony niczym góra. Jak coś poczuć, jak pokochać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Łona jest Aniołem
Moja rada brzmi- nigdy nie myl miłości z Syndromem Sztokholmskim ...:classic_cool: :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łona no nie mogę 10/10 :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inny gggość
same perełki fakt ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lona, znowu ten dziad sam ze soba pisze i punky daje co za kretynizm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ona 2222
Hmm.. W sumie to sama bym chciała to wiedzieć. Mam podobną sytuację. Z tą różnicą, że to mój drugi taki związek. Zbliża się znowu 3 lata i znowu wiem, że nie potrafię kochać. Kochać to kocham mojego psa, a nie faceta. Wiem może i to chore. Ja Ci nie powiem jak to poczuć, bo sama nie wiem. Ale teraz wiesz, że nie jesteś sam. Mam wrażenie, że lepiej by było byś samej. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frńciszka
to juz bylo calkiem niedawno. odgrzewany schaboszczak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem z tym sama... Mam tak samo nie umiem kochać nie wiem czy kocham... W domu nie pokazano mi co to miłość i szczescie nigdy nie doznałam miłości wsparcia od rodziców... Mam faceta od 2lat ale czy go kocham nie wiem... Co to znaczy kochać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak sie kocha, to sie o tym wie. po prostu nie trafiliscie na wlasciwa osobe. tez tak miala przez 29 lat. potem jak grom z jasnego nieba, od pierwszej sekundy wiedzialam, ze to TO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znaczy, ze jestes ze swoim najlepszym przyjacielem. To znaczy kochac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tutaj bym troche polemizowała z tym że jak piszecie pochodzicie z rodzin bez przykładu w kochaniu .To się ma albo nie .Owszem dostajemy duzo w genach ale sama sytuacja w jakiej sie wzrasta jeszcze niczego nie udowadnia .Moze sami chcecie sie w ten sposób usprawiedliwiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lubisz kogos tak bardzo, ze chcesz z nim zyc - to jest kochanie kogos;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma co tez idealizowac to jak było na poczatku jak byliscie młodzi ,bo wtedy hormony rzadziły i dawały ten ogień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyle tego
"Łona " pojechałeś... ;) W sumie atrakcyjność partnera/ki wzmocniona PTSD to więcej niż sama atrakcyjność ...:D tyle że ja bym się czuł niekomfortowo wzmacniając tak uczucia ;) amorki ponoć z reguły używają strzał i łuku a nie bejsbola ;) No ale to tylko ja .Dobranoc.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale teraz to co dziesiąty związek w którym małżonkowie się kochają ,tak jest i to prawda,nie płacz,bo inni to samo mają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalafior455667
no to dlaczego wszyscy w tym tkwimy? dlaczego? ja próbowałem zerwać, kilka razy ... ale się nie udało. kolejny raz nie dam rady. jestem dla niej całym życiem i ona cierpi nieprawdopodobnie za każdym razem gdy z nią zrywam. nie dam rady jej znów tego zrobić, za bardzo ją lubię. jest świetnym człowiekiem. ale ja ciągle chcę czegoś więcej. coś mi nie pasuje. ale jeśli nie mogę odejść ... chciałbym pokochać, tak jak to robi ona. chciałbym ale nie potrafię. a może po prostu się boję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to po 10 latach mozna odejsc? przeciez ona jest Twoim najwiekszym przyjacielem a przynajmniej tak powinno byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalafior455667
to prawda jest. ale ja ciągle nie potrafię w to wejść na 100%. nie wiem dlaczego. nie wiem jak to zmienić. jak powiedzieć sobie "lepiej być nie może". nie wiem jak przyjąć to wszystko z dobrodziejstwem inwentarza i nie mieć o nic pretensji. jestem pieprzonym marzycielem. co rusz wymyślam sobie, że czegoś chcę - życie mi tego nie daje a ja jestem sfrustrowany. ja to wszystko wiem. przeczytałem już miliard książek o tym wszystkim. ale nadal nie potrafię tego zmienić. od wiedzy do prawdziwego zrozumienia jest daleka droga i wiedzie nie wiadomo którędy. chciałbym tak jak ona cieszyć z każdej chwili. budzić się z uśmiechem na twarzy. akceptować życie takim jakim jest, ale nie umiem. nie wiem jak to zrobić. ona kocha tak prawdziwie i prosto. prosto ze swojego serca. nie myśli o tym za wiele. po prostu kocha. i dla niej to jest wszystko czego potrzeba. a ja? ... paranoja ... opadam z sił. terapie, psychoterapeuci, książki to wszystko na nic. nie wiem co począć z sobą. nie popełniłem samobójstwa, bo nie chcę jej sprawiać przykrości. gdy sobie wyobrażę jak wówczas by cierpiała to mnie aż ściska. głowa mnie boli, mięśnie się kurczą ... te wszystkie wątpliwości przerodziły się już w fizyczny ból u mnie. nie wiem jak długo to wytrzymam. chcę ją pokochać, taką jaką jest! jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kalafior to sprobuje inaczej, masz przyjaciela? Albo kiedys miales?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalafior455667
nie mam - poza nią, a w przeszłości nie miałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie tak myslalam;) Mam znajomego dobrego jeszcze z liceum, ktorego kiedys nie rozumialam w ogole. Tez nie mial przyjaciol - tzn mial kolegow, ale traktowal ich nieemocjonalnie - jak byli potrzebni w zyciu to ok jak nie to nie. I nie mogl zrozumiec, ze ja przyjaznie sie z osobami, ktore nie sa mi potrzebne. Nie rozumial co to przyjazn. Tak samo jego zwiazki - wydaje mi sie, ze byly plytkie - oczywiscie zakochanie (kazdy jest do tego zdolny) hormony i te sprawy, potem jakies przywiazanie, ale... plycizna emocjonalna, nie ma relacji glebszej. Przy mnie jakos sie otwieral. Hmmm tak jakby mial zblokowane emocjie, ktore jakos przy mnie sie uwalnialy, ale nieporadnie. Co moge doradzic? Jak najwiecej rozmawiac i jak najwiecej czerpac przyejmnosci z bycia z dziewczyna - przyjemnosci duchowej. Wiem, ze trudne, ale moze jakos ona rozbije Twoja skorupke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalafior455667
dzięki za obecność i dobre słowo. my wiemy o tym, że jestem "zablokowany" w wielu emocjonalnych aspektach. rozmawiamy (części tematów unikam, bo wiem jak bardzo ją bolą) i staramy się to wszystko rozbijać. ale to idzie tak powoli, że na prawdę końca nie widać. kilka razy już myśleliśmy, że już się przełamałem i teraz będzie inaczej (płacze, wyznania itp). ale nie jest inaczej. wszystko do mnie wraca jak bumerang. prawdą jest też to, że w młodości śmiałem się ze wszystkich "emocjonalnych bzdur" którymi żyją ludzie. byłem taki "intelektualny". oczytany. i niezwykle nieżyciowy. bałem się ludzi. prawdziwych relacji. aktorem jestem świetnym i często jestem duszą towarzystwa, ale trzeba być człowiekiem to ja się poddaję. gdy trzeba się na prawdę otworzyć to zamykam się w skorupie. noszę w sobie wiele krzywd z dzieciństwa i chyba wciąż nie mogę się ich pozbyć, chyba wciąż nie chcę o tym zapomnieć. nie potrafię tego przebaczyć ... właśnie ... ja tego wszystkiego nie chcę. ale jak mam chcieć? jak chcieć podarować to wszystko co mnie spotkało? ja chcę zemsty, dopiero wówczas odetchnę. i przez to wszystko mszczę się na niej, na ostatnim człowieku któremu powinienem zrobić jakąkolwiek krzywdę. paranoja. nie wiem jak z tego wyjść!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe, kalafior jakbym o tym znajomym czytala. Kiedys go nie rozumialam i plakalam jak mi powiedzial, ze ze mna nie bedzie bo mnie bedzie krzywdzic bo on nie umie z kims utworzyc duchowej relacji. Teraz widze, ze bym nie wytrzymala z nim pewnie tygodnia w zwiazku bo ja potrzebuje deklaracji i poczucia, ze jestem kochana. A on nie potrafi. Smieszne jest to, ze w relacji "przyjacielskiej" jaka tworzymy to mi sie troche chlopak otwiera - sam nie wie o tym dokladnie, ze to robi a ja go sprytnie i delikatnie motywuje;) A tak sie w psychologa bawie. On mial jakas patologie w dziecinstwie a ja slodkie zycie, wiec troche mi ciezko zrozumiec te zblokowanie. Powiem Ci tak. Musisz odsuwac zle mysli i wyzbyc sie poczucia, ze MUSISZ kochac dziewczyne. Po prostu zyj, nie nazywaj tego. To nie prawda, ze nie ma ludzi niezastapionych. Pomysl sobie, ze ona jest Twoja. Nawet jak ta milosc Twoja jest karykatura milosci to ona jest przeszczesliwa, ze jestes z nia. Moze nigdy nie uda Ci sie wyjsc z tej "choroby" postaraj sie, wiec z nia zyc. Ja zawsze sie smieje ze taki Kaj potrzebuje Gerdy ktora nauczy go kochac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze jedno kalafior. Uwazasz, ze nie potrafisz kochac. Hmmmm, kochasz:) tylko nie wiesz, ze to robisz. Mowisz, ze nie popelnisz samoboja bo Cie sciska jakby ona cierpiala. Tak, wiec kochasz pewnie bardziej jak z 80% dupkow wyznajacych milosc a potem porzucajacych dziewczyne;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×