Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

prosze o rade

Polecane posty

Gość gość

98787 Witam , Nie wiem dokladnie od czego zaczac..... a wiec , jestesmy z mezem 2 lata po slubie, znamy sie od 7 lat, mamy po 25 lat . Wszystko ukladalo sie dobrze miedzy nami bylismy razem i dla siebie na kazdym kroku .maz byl zawsze dobry dla mnie ,gdy potrzebowalam pomocy, wsparcia zawsze byl przy moim boku. Duzo mu zawdzieczam , mamy slicznego bobaska . Ja pracuje dorywczo bo siedze z dzidzia w domu. lecz od nie dawna wszystko zaczelo sie psuc, stracilismy kontskt ze soba , stopniowo coraz mniej rozmawialismy ,nie bylo klutni tylko ta glucha cisza miedzy nami. To wszystko zaczelo sie gdy moj tato ciezko zachorowal. Bylo mi ciezko zostalam sama z myslami i wyrzutami . Powiedzialam mu o stanie zdrowia taty i zadnej reakcji z jego strony i tak wlasnie zaczela sie cisza, on nie pytal ja nie napieralam i nic nie mowilam wnioskujac ze go to nie obchodzi. Robil mi wyrzuty ze nie potrzebnie sie tym tak przejmuje . Jego brak zainteresowania i obojetnosc wzbudzaly we mnie coraz wiecej zlosci i przykrosci. Mijaly dni i zadnego chocby najmniejszego zainteresowania mojim ojcem albo mna. Tatus zmarl zostawilammu wiadomosc bo spal , nie budzilam go nie wiedzialm jak zareaguje a nie bylam w stanie zniesc nastepnego ciosu po tym gdy sie dowiedzialam. Od rana czekalam na chocby najmniejszy krok, slowo ,smsa,telofon ... siedzialam sama wyplakujac sie po stracie tatusia. Nie mialam do kogo sie wyzalic przytulic wyplakac, nikogo kto by mnie wsparl. Czekalam godzinami wlepiajac oczu w telefon czekajac na znak od niego ze tam jest gdzies i moge na niego liczyc . Minac caly dzien i ani najmniejszego znaku . Przyjechal po 8 od kolegi , pozniej dowiedzialm sie z jego opowiadan ze skaczyl prace wczesniej, i pojechal wlasnie do kolegi. gdy wszedl do domu ani slowa ani spojzenia nic. Tylko obojetnosc. Tak to bolalo ... liczylam na niego a zawiodl mnie w tak ciezkiej chwili . Dalej nie rozmawiamy . Z dnia na dzien coraz wiekszy mam zal do niego . A jezeli chodzi o nasze maluzenstwo... sama nie wiem . Stracilam nadzieje i wiare w milosc. Wiare w nas ze bedziemy w stanie zyc jak dawniej. Boje sie tego ze gdy w takiej chwili zostawil mnie sama (a co nam jeszcze zycie przyniesie?) , zamiast byc przy mnie przy moim boku tak jak slubowal "na dobre i na zle" to nie wiem czy moge na nim polegac i mu ufac. Tego sie boje ze nie bede w stanie zapomniec. Niewiem co myslec co robic. Czuje sie zalamana i samotna. Prosze niech mi ktos powie , co mysli . Wiem ze jest w tym duzo mojej winy zamiast czekac na jego pytanie moglam sama zaczac mowic co sie dzieje . Sama niewiem... niech ktos doradzi co o tym mysli. Dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smutna historia, nie wiem co doradzić, bo jeśli ktoś zostawia Cię samą w takiej sytuacji, to co może być potem. Z drugiej strony powinnaś dać mu jeszcze szansę, nie wiem, możesz zainicjować jakąś sytuację która nie jest autentyczna, ale tylko po aby zobaczyć jego reakcję. Jeśli po raz kolejny się nie sprawdzi, to chyba warto pomyśleć o rozstaniu, żeby nie marnować sobie życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze nie umie? Moze nie umie rozmawiac o uczuciach i o takich rzeczach? No pomysl. Rozmawiaj z nim duzo, nie obrazaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze nie umie i nie liczylam zeby razem ze mna plakal lub cos w tym stylu , liczylam chocby na jedno slowo, pytanie ,lub gest ze jest przy mnie a nie odwracanie sie plecami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jestes z nim tyle lat. Mowcie sobie wprost co Was boli. On pewnie nie wie jak sie zachowac. Przytul sie do niego i wyplacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana prawie sie poplakalam jak to czytalam... Jestescie malzenstwem. Macie dziecko. To ono jest wasza sila! Stworzcie rodzine, która zawsze chcieliscie miec. Przyjdz do niego, przytul sie, pocaluj go, pokochajcie sie. Tak. Kochajcie sie w smutku. Czujcie siebie nawzajem. Badzcie soba. A potem zaparz herbate i rozmawiaj z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem ... moze i mi sie da wyplakac i bedzie ok. A co dalej....? Nie wiem czy moge liczyc na psychiczne wsparcie z jego strony ... co nas jeszcze czeka ... byc samemu mimo ze on jest przy twoim boku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedz mu o tym. on, bardzo możliwe, że nie chce Cie nawet niepokoić, bo Ty nic nie mówisz! nie chce Cie bardziej denerwować swoją osobą... faceci rozrozniaja dwa kolory: czarny i czarny :) musisz dac mu szanse. musisz dac szanse wam obojgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale on Cie nie olewa, on tylko nie umie z Toba trwac w bolu (tak jak Ty bys chciala). Nie umie i pewnie nigdy nie bedzie tak jak Ty to sobie wymarzylas. Przytul sie i porozmawiaj z nim, powiedz, ze Ci ciezko. Nie bawcie sie w ciche dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciche dni sa najgorsze. bo pewnie i jedno z was, i drugie, chce byc ze soba w tych trudnych momentach, ale jednak przez to wszystko nie potraficie sie dogadac ani porozumiec. znajdzcie tę siłę, którą mieliście w sobie przed ślubem, przed chorobą ojca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy potrafie, czy chce, taki mam zal do niego ... nie wiem czy on chce... dalej jest obojetny ...wszystko sie popsulo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoreś z was musi wyciągnąć rękę. jeśli nie on, to Ty. jesli chcesz Was uratować, to musisz coś zrobić by potem nie mieć wyrzutów sumienia że nie probowałas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jestescie najblizszymi sobie ludzmi. Warto psuc wszystko domyslami i duma? No pomysl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie przed slubem... tylko ze wtedy czlowiek zyl marzeniami i planami a dopiero z uplywem czasu zaczyna sie prawdziwe zycie , problemy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzi o dume... chcialabym zeby bylo dobrze ale sie boje ze znow mnie zawiedzie i nie wiem czy moge na niego liczyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego nie ot tak ksiądz w kościele do was mówił że zostaniecie ze sobą na dobre i na złe... dobre było - narodziny bobaska, rodzina... ale i złe czasy równiez musiały nadejsc. to jest dla was próba. próba charakterów, próba miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogladam cd ze slubu od rana i probuje uwierzyc ze to co mowil plynelo z serca szczeze... nigdy nie spodziewalam sie ze mozemy stanac w takiej sytlacji... kocham go ale zaczynam watpic czy on mnie ... niewiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo tak naprawde kazdy z nas jest sam, choc w malzenstwie para siedzi. Raczej zakladam, ze Twoj maz nie potrafi okazywac tego rodzaju uczuc. Choc minimum wspolczucia moglby z siebi wykrzesac. Jestescie jeszcze mlodzi, wiec oboje jeszcze dojrzewacie i uczycie sie zycia. Ale nie brnij w sytuacje, gdzie Twoje malzenstwo stanie sie fikcja. Ludzie mysla, ze slub jest zwienczenie milosci, ale to nieprawda. Zwienczeniem milosci jest praca jaka wkladamy w zwiazek bez wzgledu na okolicznosci. Zeby w malzenstwie wszystko dzialalo jak nam sie marzy, trzeba nad nim pracowac. A ta praca ma wylacznie sens, gdy sie w nia angazuja obie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odcial sie ode mnie ... zablokowal telefon... idzie spac zamykajac drzwi za soba nie wiem czy tak mi daje do zrozumienia ze juz mu nie zalezy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i na to mi wyszla proba rozmow
zaczelam rozmowe jak spytalam jak on to widzi..... zrzucil wine Na mnie ze zaniedbalam go i jego potrzeby.... moze i ma racje moglam nie czekac Na Jego inicjatywe Ba sama powiedziec o tacie i co mnie najwiecej boli. Powiedzial se wyolbrzymiam I ze Na tym sie zycie. Nie konczy. Staralam sie wytlumaczyc jak to widzialam jak sie czulam. ..... prubowalam wytlumaczyc mu jak wazne bylo dla mnie zeby byl przy mnie w tym dniu Zebym miala w nim Oparcie ..... prubowalam podawac mu prxyklady z jego I mojego zycia gdy chodxilo o smierc kogos bliskiego..... zeby zrozumial ze naprawde powinien ze mna byc wtedy...I co sie dowiedzialam.......ze gdyby bylo dobrze miedzy nami to by byl przy mnie a jak tak Samo jak bylo to zrobil by to Samo-poszedl do kolegi .... nie zaluje ze go nie bylo przy mnie.....wrecz odwrotnie mowi ze to moja wina.... jeszcze wievej zranily mnie te jego slowa i zachowsniem... nie prosze go o przrpraszanie tylko o zrozumienie i wsparcie.... czuje taka pustke w srodku taki bol sama nie wiem jak to opisac .... nie moge plakac -czy nie chce plakac? Niewiem sama ..... nigdy sie nie czulam tak zraniona a jednoczesnie tak silna... trace nadzieje ze to uratujemy.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×