Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

powiedzcie z takiej emocjonalnej strony jak to jest mieć dziecko

Polecane posty

Gość gość
Ja jestem mama dopiero 3 miesiące i poki co jest super. Zadnych dołów, depresji, niewyspania. Mala od poczatku spi w nocy po 5-7godz. Wiec jestem wypoczeta. Kolek nie miala. W dZien je co 2-3godz, a w międzyczasie spi albo - od okolo pół miesiaca- bawi sie sama na macie albo w lozeczku, wiec tez luzik. Dla mnie poki co macierzyństwo to niesamowicie pozytywne wydarzenie i ilekroć patrze na mala nie moge uwierzyć w swoje szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie da sie tego opisac. po prostu czlowiek jest odpowiedzialny za innego malego czlowieka i zycie toczy sie juz we 3 (czy pozniej w 4 czy wiecej). caly swiat sie zmienia, ale ta zmiana po prostu wslizguje sie w zycie i jest niby normalnie i tak jak powinno byc a czasem czlowiek tak patrzy i mysli-serio, jestem rodzicem, wow, jak tos ie stalo. i kocha tego dzieciaka choc bywa roznie. a to milosc inna niz w zwiazku, tu nie ma odwrotu, zawsze jes sie matka, jakaby nie byla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezdzietna marakuja
A ja mimo iż wiem o tych plusach macierzyństwa nie chce się zgodzić na dziecko i nie zamierzam go mieć. Boję się o swoje zdrowie i życie w czasie ciąży i porodu. Nie chcę być uwiązaną i zależną od kogoś. Dla mnie macierzyństwo to utrudnianie sobie życia, które i tak nie jest łatwe. Z roku na rok wyglądam instynktu macierzyńskiego, o którym wszyscy mówią dookoła i jak go nie było tak nie ma. Mimo iż mam cudownego męża to nie mam potrzeby posiadania dzieci, podobnie zresztą jak on. Czasem chyba tylko mam żal do natury, że mi pożałowała instynktu, bo jak tylko ktoś dowie się, że nie mam dzieci i ich mieć nie chce to patrzy na mnie jak na przybysza z innej planety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziecko powoduje mobilizacje, taka wewnetrzna. i nawet sie nie mysli "poswiecam sie, trace czas, itp" to sie poprostu dzieje. ja nie mialam "instynktu", on przyszedl razem z ciaza a potem z dzieckiem. kiedy to sie juz wydarza to przyjmuje sie to jak naturalna kolej rzeczy, tak zwyczajnie. oczywiscie zdarzaja sie momenty w ktorych spioczysz na dzieciaka, bo costam, ale to jest normalne. z biegiem czasu po prostu tworzycie calosc. zycie to sztuka kompromisow, jak sie ma fajnego tatusia to zycie z dzieckiem moze byc obfite w rozne doznania. moje dziecko jest juz "odchowane". czas mija baaardzo szybko. te, ktore boja sie kolek, pieluch itp nie zdaja sobie sprawy jak szybko ten okres sie konczy. a potem w domu jest ktos, kto ma wlasne zdanie, jest osobna istota i wspaniale jest patrzec jak ta istota dojrzewa obok ciebie, dopatrywac sie podobienst, byc dumnym itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guigg
Z emocjonalnej strony... Jest jak dotąd, tyle że nie jesteś już sobą a "matką". Ciężar, wymagania, presja, odpowiedzialność... Do d**y...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to przykre, że mas ztakie doświadczenie, wierzę w te pozytywne strony mocno, ale przeraża mnie, bo czuję, że Ty wiesz co mówisz też;-(( no włąśnie...nie sobą, tylko "matką" i ludzi nic już nie inetersuje, tylko jaką jesteś "matką", tak jakby przykleił ktoś łatkę na czoło z napisem "matka" ktoś napisał kiedyś- "gdy rodzimy dziecko to trochę umieramy" porodówka to miejsce narodzin dziecka i matki, a miejsce śmierci kobiety-osoby bję się tego, to jeden z najbardziej przerażających aspektów rodzicielstwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest tak jak opisała
to kurka bez pazurka. Ciągła huśtawka emocji- od wielkiej miłości i radości do zniechęcenia. I tak czasami kilka razy w ciągu dnia :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to przykre, że mas ztakie doświadczenie, wierzę w te pozytywne strony mocno, ale przeraża mnie, bo czuję, że Ty wiesz co mówisz też;-(( no włąśnie...nie sobą, tylko "matką" i ludzi nic już nie inetersuje, tylko jaką jesteś "matką", tak jakby przykleił ktoś łatkę na czoło z napisem "matka" ktoś napisał kiedyś- "gdy rodzimy dziecko to trochę umieramy" porodówka to miejsce narodzin dziecka i matki, a miejsce śmierci kobiety-osoby bję się tego, to jeden z najbardziej przerażających aspektów rodzicielstwa Kto Ci takich bredni nakładł do głowy,mamuski z kafeteri? Urodziłam rok temu syna i nie czuje abym umarła jako kobieta,wrecz przeciwnie,doszedł dodatkowy aspekt bycia kobieta czyli macierzyństwo. Wszystko zalezy od podejścia człowieka. Ja zawsze przede wszystkim bede człowiekiem,potem kobieta no i w końcu matką. Swoje potrzeby stawiam na równi z dziecka i partnera. To się nazywa BALANS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×