Co tym sądzicie piszcie

Mam pytanie. Wytłumaczcie mi coś, czy jak starszy facet zmusza młodą dziewczynę do pocałunku, to czuje coś do niej czy tak po prostu to robi dla samego siebie? Miałam w tamtym tygodniu nie miłą sytuacje,że już nie wiem co myśleć na ten temat.

Ja mu nic nie dałam, ani On mi nie dał żadnej kasy, On tylko wymusił ode mnie pocałunek. Zastanawiam się po co On mi to zrobił. Po wszystkim zaczął się tak głupio śmiać, dlaczego? A tak faceta lubiłam.

musisz być młodziutka bardzo

Zacznijmy od tego kim dla Ciebie jest ten facet?

Podoba Ci się?

To jest przyrodni brat kuzyna mojej ciotki z pierwszego małżeństwa - to jest poszyw, ale ok jak ktoś ma z tego ubaw to niech się pode mnie poszywa. Tak z języczkiem mnie pocałował. Pracowałam razem z tym facetem. Strasznie Go lubiłam, a On tak sie wobec mnie zachował i jeszcze ten smiech na koniec. czy coś ze mną nie tak, ze On tak się zachował wobec mnie?

Nie podoba mi się bo ma malutkiego- Czemu się tak podszywacie? chyba nie potrzebnie załozyłam ten wątek, bo wiekszość ma z tego ubaw.

Przez te wasze głupie podszywy, teraz nikt nie chce mi odpowiedzieć co tym facetem kierowało, ze tak postąpił wobec mnie...Dzięki !!!!

Stare ramole lubia mlode dziewczyny

Ale co nim kierowało, ze tak postapił akurat wobec mnie. Jak On w ogóle mógł mi spojrzeć w oczy. Jeszcze się głupio smiał i pytał kilka razy czy aby nic mi nie zrobił

Jak to co kierowało? Zwykłe chamstwo i prostactwo i tyle. Naprawdę z tobą jest chyba coś nie tak, skoro facet się źle zachował a Ty się zastanawiasz czy to twoja wina i czy z tobą jest nie tak? A jak Ci ukradną rower pod sklepem to co? Wyjdziesz i powiesz: Boże gdzie mój rower, ukradli mi bo jestem do niczego. Litości

ja nie mówię, że to ze mną jest coś nie tak, tylko po prostu się zastanawiam po co mu to było. Jak On w ogóle mógł się odważyć, zeby mi to zrobić.

Wiecie co spotkałam Go jakieś 10 minut temu. Szłam a On zajechał od tyłu samochodem. Gadał ze mną jakieś 2 minuty, tylko 2 minuty. Niby jak gdyby nigdy nic, czyli dla niego jak by sprawy nie było...