Korekta książki czy to dobra fucha

Znajomy pisze książkę kucharską i zapytał czy mu poprawię, bo jestem mu życzliwa a siora warczy, że zdjęcia jedzenia nie takie. Myślicie, że to dobry pomysł? Sama nie gotuję ale czy muszę gotować, żeby poprawić książkę kucharską? Jem dużo, nawet za trzech to wiem co smaczne. Borykam się z myślą, bo nie wiem czy fucha się opłaca. W sumie mogłabym, bo chodzi o to, żeby książka dobrze się sprzedawała a papu smakowało. Sama już nie wiem :-(

a niby dlaczego miałabyś poprawiać? co, sam nie potrafi? pewnie potrafi. nie rób za niańkę a jak nie pasuje to sama napisz

korekta to korekta, obojętnie czego. Chyba że chodzi o korektę merytoryczną. wpiszesz sobie w CV, dopisze w książce że zrobiłaś korektę, zarobisz trochę i git

O tak pomyślałam, że inne spojrzenie na zdjęcia byłby pomocne, bo obca jestem a życzliwa. Tak, rzeczywiście głupi pomysł :-(

O merytoryczną mi chodziło :-(

o jaką korektę chodzi? tekstu? dlaczego piszesz o zdjęciach?

skoro podaje w książce jakieś przepisy to chyba je wypróbował i wie w jakiej kolejności dodaje się poszczególne składniki

chyba się nie nadajesz, ale pomysł nie był zły. nie martw się. zrób korektę reklamy dla C&A get ready to znikną z okna.

Tak, wie w jakiej kolejności bo zrobił kurs co ma być i gdzie. No ale w jego książce kucharskiej zgrzyta, więc pomyślałam, że może powiem co zgrzyta i gdzie, ale to chyba niedobry pomysł.

ale dlaczego chcesz poprawiać cudzą pracę? nie kumam

Ach, to nie był mądry pomysł. Nie chcę poprawiać cudzej pracy, chciałam powiedzieć gdzie zgrzyta ale masz rację. Tak nie wolno.

no to nie wymyślaj bo pewnie długo myślałaś i słabo wy-dukankowałaś;-)