Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 1111Lola1111

wesele jak znaleźć złoty środek

Polecane posty

Gość 1111Lola1111

Witam, od dawna marzyłam o skromnym ślubie, najbliższe osoby, które są obecne w moim życiu, które mnie kochają i nie tylko z nazwy są moimi bliskimi. Niedawno się zaręczyłam. Mój narzeczony ma zupełnie inną wizję wesela. Chce zaprosić ze swojej strony 100 osób, wszystkie ciotki, kuzynów itp. W sumie wyszło nam 130 osób. Wiem, że nigdy nie przyjmuje zaproszenia 100%, ale mimo wszystko te liczby nijak się mają do moich marzeń. Ze względu na to, że ja pracuję jeszcze dorywczo i studiuję, moi rodzice chcą zapłacić z narzeczonym po 50%. Niestety dla nas 100 osób to za wiele i boimy się o finanse. Narzeczony zaś twierdzi, że to jego rodzina, chce żebym ich poznała i nie potrafi zrozumieć, moich obaw. Poza tym uważa, że albo zaprosi tylko rodziców i siostrę z mężem i dziećmi, albo wszystkich (wspomniane 100 osób). Jego zdaniem na wesele zaprasza się rodzinę a nie "wybrańców". Ja natomiast chce bliskich, a nie obcych, z którymi mam wspólnych przodków. Drugim problemem jest to, że nie wyobrażam sobie ogarnięcia ponad 100 osób na sali. Goście powinni być godnie przyjęci, a w takiej sytuacji nie będę miała nawet czasu porozmawiać ze wszystkimi. Boję się, że to wesele to będzie jedna wielka chała. Niestety rodzice naciskają na skromniejsze wesele, mówią, żebyśmy realizowali własne marzenia. Narzeczony uważa, że to nasz dzień i my mamy decydować. Czuję się jakbym się znalazła między młotem a kowadłem. Całe to planowanie przestało mnie cieszyć, bo wysłuch**e tylko żale i pretensje ubrane w "dobre rady". Poza tym nikt nie słucha tego co JA mam do powiedzenia. Teraz właściwie oni przekazują sobie przeze mnie swoje zdania mając mnie gdzieś. Jak znaleźć tu złoty środek? czy naprawdę jestem taką egoistką prosząc o skromniejsze przyjęcie z najbliższymi a nie bandą obcych osób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zrób 2 sluby i 2 wesela,jeden cywilny taki jak chcesz ty czyli tylko świadkowie ,taki slub tylko dla was a drugi niech finansują teściowie i niech oni koordynuja wszystko i wszystko płacą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mam podobnie z tym że to mój narzeczony ma mała rodzinę a ja mam mega dużą... Chcialabym żeby kilka mi bliskich osob było na moim ślubie tylko że to kilka to ponad sto osób czyli razem było by ok 180osob troch dużo bo ja myślałam o 80-100osob muszę kogos wykreślić ale nie wiem kogo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1111Lola1111
do gość: " zrób 2 sluby i 2 wesela,jeden cywilny taki jak chcesz ty czyli tylko świadkowie ,taki slub tylko dla was a drugi niech finansują teściowie i niech oni koordynuja wszystko i wszystko płacą " nie rozumiem logiki twojego posta. Moim problemem jest głównie to, że ja chciałabym skromne wesele. Biorąc pod uwagę, że mamy z narzeczonym inne kręgi znajomych/rodziny, wydawało mi się, że zamkniemy się w max 70 osobach. Okazuje się jednak, że on chce zaprosić całą swoją rodzinę, co z marszu daje nam 140 osób. On uważa, że albo zaprosi wszystkich, albo nikogo. Tak więc, albo będę miała wesele na 100 osób (licząc na to że 40 nie przyjdzie), albo na 40 osób, mając świadomość że wymusiłam na nim tą decyzję. Nie wiem co robić, bo każdy wybór jest zły w tej sytuacji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też będę miała podobny problem. Wiemy, że chcemy ślub max 70 osób, ale on ma np. ciotki (siostry mamy), które oczywiście zaprosimy. Ale te ciotki mają swoje dzieci (czyli kuzyni mojego narzeczonego), które też już mają dzieci. Z kuzynami on nie utrzymuje żadnego kontaktu, a tym bardziej z ich dziećmi. I tak z ciotki z wujkiem (2 osoby) robi się 9 czy 10...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak z kuzynostwem i jego rodzinami narzeczony nie ma kontaktu to bym nie zapraszała. My tak robimy, nie będzie ani moich kuzynów, którzy mają 5 i 10 lat, widzą mnie raz na dwa lata i pewnie nawet nie orientują się, że jestem ich rodzoną kuzynką (brat mojej mamy i jego żona są po rozwodzie, ona mieszka teraz ponad 300 km od nas więc kontakt z kuzynostwem mam prawie zerowy). Wujek narzeczonego ma trzech dorosłych synów i córkę, dwóch synów już jest po ślubie, jeden jest dzieciaty, córka jest zaręczona, tylko trzeci, najmłodszy się jeszcze "ostał" wolny. Narzeczony widzi ich raz na 3-4 lata, nawet nie wie za bardzo co robią w życiu. Więc zapraszamy tylko wujka z żoną. Bez dzieci, bo wesele robimy na max 50 osób, a gdybyśmy mieli uwzględnić dzieci wujostwa to z 2 osób zrobiłoby się 12...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
popieram powyzej 2 wesela,ja mam małą rodzinę i w mojej rodzinie nie praktykuje się robienie wielkich wesel czy innych zjazdów rodzinnych,w rodzinie mojego męża [jesteśmy juz po ślubie cywilnym] robi się wielkie wesela na ponad 100 osób,zrobiliśmy najpierw cywilny tylko my i rodzice a za 2 miesiace będzie huczne wesele za które zapłacą teściowie,z mojej strony będą tylko rodzice i siostra a reszta gości to rodzina męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko pytanie, jak autorka będzie się czuła na takim dużym weselu? Jeśli zawsze marzyła o małym, skromnym ślubie i np. nie lubi wielkich spędów rodzinnych może się zwyczajnie męczyć przez całą imprezę. A to chyba nie o to chodzi? Ja też nie mam ochoty mieć wielkiego wesela, bo zwyczajnie nie bawię się na takich imprezach dobrze a na swoim własnym weselu to już chyba w ogóle bym nie wytrzymała nerwowo. I co? Mam pozwolić teściom zorganizować wesele na 150 osób i być na nim główną atrakcją, bo im się tak marzy? Szczególnie, że nie jestem osobą, która dobrze udaje i widać będzie po mnie od razu, że szczęśliwa nie jestem. I mam potem słuchać, że panna młoda była obrażona na cały świat? Moim zdaniem powinni znaleźć jakiś kompromis. Widać, że narzeczony jest uparty i mówi, że albo tak albo tak, ale nie zawsze się tak da, szczególnie że tutaj też chodzi o szczęście jego przyszłej żony. Moja koleżanka też ma teraz taki problem, że jej narzeczony chce na ich wesele spędzać rodzinę, którą widzi raz na kilka lat a w niektórych przypadkach nawet nie pamięta, jak jakaś ciotka czy kuzynka ma na imię. Ale to jest rodzina i koniec, ma być, a wesele to nie miejsce dla przyjaciół. I są na etapie ostrych kłótni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zacznij od tego że Twoi rodzice płacą za waszych gości a jego za ich gości, a resztę kosztów dzielicie proporcjonalnie do liczby waszych gości. Potem pokaż mu wstępne wyliczenia ile to całe wesele wyniesie to może zacznie trochę racjonalniej myśleć. Później proponuję usiąść we dwójkę i na spokojnie zastanowić się gdzie wy jesteście w tym całym wydarzeniu. Czy musi stanąć na warunkach jednego z was czy może warto poszukać komromisu tak abyście oboje czuli się wyjątkowo w tym dniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×