Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy po porodzie potrzebna jest pomoc przez jakis czas czy same dalyscie rade

Polecane posty

Gość gość
Napisze ci z mojego doswiadczenia..moja mama nie tyle mieszkala z nami bo jest z tego samego miasta co ciagle u nas siedziala....jej wieczne rady ciagle pouczanie i patrzenie nam na rece bylo straszne ale do przezycia..najgorsze bylo to ze moj maz dzien dwa trzy dni po powrocie do domu pomagal mi we wszystkim jak tylko umial Jak tylko moja mama zaczela przychodzic i poorawiac po nim robic za niego to skutek byl taki ze przestal robic cokolwiek...nawet do dziecka nie przychodzil do pokoju bo bal sie ze wreszcie wybuchnie na moja mame.... Przez to wszystko prawie mi sie malzenstwo rozpadlo... Moja rada jest taka : powiedz mamie ze jak bedziesz potrzebowala to napewno dasz jej znac a maz niech wezmie 2 tyg ojcowskiego na poczatek to dacie rade Mama zawsze moze przyjechac na 2 dni zobaczyc wnuka ale niech to nie bedzie zaraz dajcie sobie kilka dni zeby poczuc sie pewnie w roli rodzicow... Ja teraz jestem w drugiej ciazy i juz jestem madrzejsza i nie dam sobie wejsc na glowe Gosia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda matka mloda zona
zgadzam sie z toba- gosc 10:03. nie zawsze jest tak, ze czujemy sie na silach zajac wlasnym dzieckiem. pomoc rodziny jest nieraz nieoceniona. co innego wtracac sie w zycie mlodych rodzicow, zalewac dobrymi radami a co innego pomoc, gdy mama nie czuje sie najlepiej, jestem pewna, ze autorka, gdy nie bedzie tej pomocy potrzebowala to nie skorzysta, gdyz czas spedzony z noworodkiem to niesamowite przezycie. musi sobie jedynie odpowiedziec na pytanie, czy jej mama jest wyrozumiala osoba i czy faktycznie chce pomoc a nie wychowac jej dziecko. zreszta uwazam, ze na przyklad te 2 tyg to nie jest znowu tak duzo, by nie wytrzymac z mama pod jednym dachem. to jest rodzicielka autorki, nie powinna miec oporow, zeby powiedziec jej w razie czego "mamo, ja chce by moje dziecko bylo inaczej wychowywane", a matka powinna zrozumiec. co innego, gdyby to tesciowa byla. ilez o razy mam ochote opierniczyc wlasna tesciowa, ze nie zycze sobie, by w taki sposob zajmowala sie dzieckiem albo zeby zagladala do nas codziennie, bo przeciez "musi zobaczyc wnuczka, jak urosl". przed wlasna matka nie mialabym takich obiekcji. niewazne, matka czy tesciowa- musza zrozumiec, ze w domu nie mieszka tylko i wylacznie ich wnuczek/wnuczka, ale przede wszystkim mlode malzenstwo potrzebujace prywatnosci... ochhh, zebym ja swojej tesciowce potrafila powiedziec, to co pisze na kafeterii hehe ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sajgon zaczyna się w okolicach roczku a tak to luz nawet po porodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam cesarkę. Po powrocie do domu pomagał mi mąż przez około tydzień, Potem sama sobie radziłam jak on był w pracy. Nie chcieliśmy żadnej babci do pomocy, sami chcieliśmy się nacieszyć córeczką. To prawda, ze zmęczenie się odczuwa, ale ja stosowałam zasadę, ze jak mała spała, posprzątałam, zrobiłam obiad i starałam się zregenerować swoje siły. Dasz radę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwolenniczka konkubinatu
oczywiście, ze jest potrzebna pomoc ale ..męża/partnera! Mój facet wzial tydzień urlopu- bo początki miałam ciezkie. Siedzieć na tyłku nie dawałam rady, jak wstawałam miałam wrażenie, ze w kroczu, za przeproszeniem, mam kilo kamieni!! Ale z dnia na dzień było lepiej:) Poza tym mój facet do dzisiaj czynnie zajmuje sie synkiem- bo od samego początku się nim zajmował. Nie wyobrażam sobie, zeby moja mama miala z nami zamieszkać- bez przesady. Fajnie sobie daliśmy razem rade. Mój facet tez pracował a w nocy wstawał, podawał synka do karmienia- wiadomo, ze z czasem to się unormuje, że ja wracalam do formy. Nie rozumiem dlaczego zakładasz, ze mąż ma nie wstawać bo pracuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sami sobie radzilismy
A z tym wtracaniem sie matek to prawda. My bylismy sami ale czesto jezdzilismy do dziadkow w odwiedziny. I moja mama zawsze miala duzo rad. I ciagle poprawiala to jak ubieramy jak nosimy itp i w koncu moj maz zaczal sobie dawac spokoj. Bo jak wzial synka na rece i uslyszal komentarz,ze nie tak,b o krzywde mu sie zrobi,ze nie moze na to patrzec,ze on tak go trzyma,a tu nie podtrzymal itp. A ze zle to a ze zle tamto. To w koncu on zaczal siadac przed tv,przestal przewijac,przestal kapac,bo po co jak jest ciagle krytykowany. Dobrze,ze jak bylismy sami to zajmowal sie synkiem,ale uraz mu zostal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noopla
Uważam tak jak wyżej osoby pisały, najlepiej jak mama przyjedzie, jak będzie potrzeba. Z góry zakładanie że miesiąc będzie siedzieć, to przesada ;), teraz już prać pieluch nie trzeba ;) To są wyjątki, że kobieta tydzień, dwa po porodzie tak się źle czuje fizycznie, że nie da rady się dzieckiem zająć, już nie mówię o ogarnięciu domu, bo to wiadomo nic się nie stanie jak na początku zaniedba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nasz syn kończy dziś 7 tyg. Nikt z rodziny oprócz mnie i taty nie miał małego na rekach, Nie było łatwo zwłaszcza na poczatku,ale mam satysfakcje ze dalismy rade sami. POWODZENIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też uważam, że nie można uogólniać. Ja sobie dałam radę, to ty też musisz. Porody są różne, jedne lżejsze, inne cięższe i bez znaczenie czy cc, czy sn. Psychicznie też każda z nas może się czuć inaczej. Wiele też zależy od wieku. Jak urodziłam pierwsze dziecko mając 22 lata, mieszkałam z rodzicami. Pomoc mamy traktowałam jak coś zupełnie naturalnego. Teraz sobie nie wyobrażam, że ktoś za mnie decyduje, na przykład: oj, córcia, chyba masz za mało mleka, dokarmiaj Tomka mm. No i wtedy dokarmiałam, przy każdym kolejnym dziecku za podobne rady grzecznie dziękowałam i robiłam po swojemu. Ale tak jak ktoś wyżej napisał, nie wiesz jak będziesz się czuła po porodzie. Uważam, że dobrze mieć w zanadrzu chętną do pomocy mamę i nie skorzystać niż zostać samemu, jeśli coś będzie nie tak. A te dwa tygodnie po porodzie faktycznie najlepiej jest robić jak najmniej, szybciej się wtedy wraca do formy sprzed ciąży. Z tym, że mnie dużo lepiej było, kiedy pomagał mąż, a nie mama. Pozdrawiam i życzę lekkiego porodu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam byc z mężem pierwszy tydzien po powrocie do domu. Okazalo sie ze nie dostanie urlopu i bylam sama. Balam sie strasznie ale niepotrzebnie - pierwsze 2 tyg były jak wakacje - dziecko tylko jadło i spalo, a ja mialam czas na wszystko. Potem mala zaczela wymagać większej uwagi i pochlaniala wiecej energii ale ja juz bylam z nia oswojona i tez bez problemu dawalam rade. Po poludniu zajmował sie nia mąż - brał na spacery, zabawial, uspokajał itd. Wiec wg mnie pomoc nie potrzebna - tym bardziej, ze jak sie przyzwyczaisz do pomocy, to ciezko ci bedzie pozniej przestawić sie na samodzielna opiekę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez uważam ze to zależy od tego jak kobieta czuje się po porodzie .Nie zawsze tez mąż może być te 2 tygodnie w domu . Jak ktoś ma fajną rodzinę i może liczyć na pomoc mamy (czego ja bardzo zazdroszczę ) to dlaczego nie skorzystać? .Dla kobiety lepiej jak nie jest cały dzień sama .Dawnej to było normalne ze kobieta miala pomoc przy dziecku od strony rodziny .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamadwóchdziewczynek
Na pewno samopoczucie kobiety po porodzie jest tu ważne, ale myślę że sobie poradzisz przy wsparciu męża. Osobiście nie wyobrażam sobie żeby ktoś zamieszkał ze mną na ten czas, nawet mama. Mój mąż po moich porodach brał w pracy urlop i pierwszy tydzień był w domu, chociaż też w sumie nie tyle do pomocy, bo maluszek dużo śpi, ale żeby pobyć razem, "zapoznać się" z dzieckiem. Autorko - może najpierw urodź, wróć do domu a później zobaczysz. Jeżeli nie będziesz sobie radziła to poprosisz mamę o pomoc. Sama świadomość, że masz taką furtkę jest doskonałym wsparciem psychicznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój synek ma 3 tygodnie, urodził się przez cc. Przez pierwszy tydzień mąż był z nami w domu, od tego czasu do wieczora jestem sama. Wydaje mi się, że wszystko zależy od dziecka. Nasze jest dosyć spokojne, i do tej pory tylko raz wieczorem dał nam porządnie w kość. Po porodzie czułam się dobrze, nie miałam problemów z chodzeniem czy wstawaniem i większość czynności przy dziecku wykonywałam i wykonuję sama. Wcale nie jest tak strasznie jak niektórzy piszą, mam trochę czasu dla siebie. Słabo wyrabiam się z gotowaniem, ale mąż mnie wyręcza i zazwyczaj zamawiamy coś po jego przyjściu do domu. Sprzątanie w miarę ogarniam, ale super czysto nie jest ;) Generalnie skupiam się na tym, żeby dziecko było oporządzone a reszta może poczekać. Mieliśmy propozycję, żeby teściowa do nas przyjechała i pomagała na początku, ale ja nie chciałam, bo mieszkanie mamy nieduże to raz, a dwa - nie chciałam jej mieć na głowie całe dnie. Uważam, że jeśli będziesz się dobrze czuła a dziecko nie będzie bardzo problematyczne to spokojnie w miarę ogarniesz wszystko sama. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam nacinane krocze, bolało mnie to bardzo, przez tydzień nie mogłam siedzieć, krwawiłam - i co ? - dałam sobie sama rada bo nie miałam wyboru, nikt mi nie pomagał. Teraz z lasek, które są w dobrej formie po porodzie a narzekają, że jest im ciężko i nie dają sobie same rade mam tylko niezły ubaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renata 159
Córka urodziła się przez cc. Mąż był z nami 6 tygodni. W moim przypadku pierwsze 2 tygodnie jego pomoc była niezbędna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mieszkamy w uk zadnej rodziny do pomocy urodzilam pierwsze dalam rade bez zadnej pomocy dodam,ze bylam zielona w tych sprawach bo wczesniej nie lubilam dzieci i jakos mnie to wszystko nie interesowalo niedawno urodzilam drugie mam teraz 2,5 latke i 3 miesieczniaka i daje rade z dwojka a jest duzo pracy zakupy pranie sprzatanie itd najwazniejsza dobra organizacja maz pracuje od 9 do 18 wiec tak naprawde caly dzien go nie ma ale jestem duza dziewczynka i daje rade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aaa i dodam ze drugie dziecko urodzilam przez cc i nie bylo lekko mam tesciowa w polsce mysle ze gdybym chciala to by przyleciala bo jest na rencie ale dziekujenie lubie jak mi sie ktokolwiek wpierdala zwlaszcza to babsko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mieszkam z rodzicami . dziecko ma juz 4 miesiace, a mama go nawet na rece nie wzieła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja od tego nieszczęsnego nacinanego krocza, i wiecie co jeszcze dodam ? że tak naprawdę to bym nie chciała żeby ktos pałętał mi się po domu i decydował o moim dziecku, gościnnie tak, ale panoszyć się w domu nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja po dwóch dniach po powrocie ze szpitala kazałam mężowi wracać do pracy ! i nie, nie czułam się wpsaniale ..!! krocze bolało i piekło , krwawiłam dość mocno , zmęczona , niewyspana ... mama i teściowa proponowały pomoc , ale nie chciałam . Chcieliśmy dziecko , to sie nim zaopiekujmy !!! Juz znam taki przypadek ... anemia , przetaczana krew .. mamusia mieszkała z młodymi 3 tyg bo ponoć po porodzie ledwo żywa młoda mama .. ale na spacerze pomalowana , uczesana , elegancko ubrana i jaka to ona super mamą jest ... a mamuska w domu z**********a .. obiad , pranie , sprzatanie , przewijanie , karmienie ... a mąż nie wytrzymał pobytu teściowej i wymysłów żony i ... przestał w ogole wracac do domu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przyszła mamo u mnie było tak że mieszkałam na swoim w poblizu nikogo do pomocy i po urodzeniu synka byłam tak bardzo zmęczona rolą młodej mamy którą chciałam koniecznie pogodzic z rolą dobrej żony, gospodni domowe itd że bardzo żałowałam że nie ma mi kto pomóc w niektórych chwilach... szwy bardzo bolały i utrudniały poruszanie co najmniej przez tydzień do tego chroniczne zmęczenie mocna anemia spowodowały że nie cieszyłam się tym całym macierzyństwem jak myślałam zę będzie wcześniej. oczywiście są kobiety które przez całą ciąże czuły się doskonale poród nie był jakiś bardzo długi, do tego być może nie były cięte i nie męczy i boli ich każdy ruch ciałem ale t są raczej pojedyńcze przypadki. ja gdybym mogła w mojej sytuacji chciałabym żeby mama lub chociaż teściowa mi pomogła w tym okresie bo nie był dla mnie łatwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda matka mloda zona
bo teraz tak jest w naszych czasach, ze trzeba zgrywac bohaterke- trzeba byc doskonala zona, matka, kochanka, gospodynia i pracownica... w imie czego pytam sie? jakiejs satysfakcji? zeby udowodnic, ze nie potrzebuje bliskich, ze dam sobie rade w zyciu sama? powiem tak- poki sie jest mlorszym wieku, gdy dojrzejemy... co oczywiscie nie oznacza, by nie postawic pewnych granic w tej pomocy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgrywac bohaterke? Nie po to wzielam slub, poczelam i urodzilam dziecko, by nadal trzymac sie maminej spodnicy. stworzylismy z mezem nowa, swoja rodzine, o ktora oboje dbamy i bardzo cenimy sobie intymnosc, swoja prywatnosc. Zwlaszcza, ze po porodzie, a bylo juz prawie lato, chodzilam w domu tylko w kusym szlafroczku (ku uciesze meza :P)-latwo bylo wyjac piers do karmienia. I nie zapomne nigdy jak mi niezapowiedziana wizyte tesciowie zrobili kilka dni po wyjsciu ze szpitala-dobrze ze zamykalismy drzwi na klucz i mialam czas, by zalozyc ciuchy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A bliskich mam, ktorych bardzo kocham, cenie i szanuje, ale to nie oznacza, ze sprowadzilam sobie po porodzie tesciowa albo mame do domu, by mi uslugiwaly. Zawsze moglam do nich zadzwonic w razie watpliwosci i poprosic o rade. Z mezem robilismy wszystko wspolnie przez pierwszy tydzien gdy byl w domu, gdy dziecko spalo, to my tez :P A gdy maz poszedl do pracy, to nawet czasem mi sie nudzilo w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×